Niemal każda pozycja, w której można stracić równowagę (np. stojąca) grozi wypadkiem. Najczęściej do urazów dochodzi jednak w pozycji na jeźdźca i innych, w których mężczyzna nie ma możliwości swobodnego skorygowania kąta nachylenia penisa, bo rządzi jego partnerka. Skutek? Niezwykle bolesne złamanie prącia.
Kolejne urazogenne pozycje? Na pieska, klasyczna... Fatalnie może skończyć się 69, jeśli ona, podczas szczytowania, zaciśnie zęby.
Lepiej to obejrzyj, nim zaczniecie "dobrą" zabawę:
Dlaczego te pozycje znalazły się w zestawieniu? Nie są wcale wyjątkowo trudne czy wymagające, ale znajdują się w podstawowym pakiecie większości par, stąd okazja także do wypadków. Statystyki uwzględniają przecież wszelkie nieszczęścia, które wydarzyły się podczas igraszek (coś spadło na głowę, kogoś poraził prąd podczas zabaw na pralce, ktoś nadwyrężył biodro...), nie tylko wynikające z nieuniknionych zagrożeń.
Nie będziemy zatem namawiać do rezygnacji z tych akurat pozycji, bo to prawdopodobnie oznaczałoby życie w celibacie. Warto może jedynie zrezygnować z wyszukanych obrotów na członku podczas kowbojki. Robiliście to przodem, ale zachciało się tyłem? Warto na chwilę wyjść i wrócić już w bezpiecznym ustawieniu. Generalnie: chociaż w seksie wskazana jest spontaniczność, wskazane jest trochę pomyśleć przed i w trakcie. Ważne, żebyście byli rozgrzani (to pozwala uniknąć choćby otarć) i stopniowo rozwijali tempo akcji. Ostry seks jest fajny, ale przy zachowanej synchronizacji.
Pozycje, do których nie zachęcamy, statystycznie raczej rzadko prowadzą do urazów, bo mało kto ich próbuje. Niestety, jeśli już, to po alkoholu, pod wpływem impulsu, desperacji... Tymczasem: to rozwiązania w większości dopuszczalne dla wyjątkowo wysportowanych kochanków. Nienawidzą ich wasze kręgosłupy, ręce czy nogi. Zwykle nie prowadzą do orgazmu, a jeśli już: wcale nie jest lepszy od tego w bardziej komfortowych, przyjaznych pozycjach. Zwykle mają łatwiejsze odpowiedniki. Więc? Poznaj 14 pozycji z kolejnych stron i jak najszybciej o nich zapomnij. A jeśli już koniecznie musisz spróbować, pamiętaj o ryzyku i staraj się je minimalizować.
Konsultacja: Izabela Jąderek, psycholog seksuolog, na co dzień zajmuje się pracą - indywidualną i grupową - nad problemami w relacjach, w bliskich związkach i w funkcjonowaniu psychoseksualnym. Pomaga w problemach związanych z tożsamością płciową, orientacją seksualną (coming out, dyskryminacja, brak akceptacji własnej orientacji), relacjami niemonogamicznymi, zazdrością, zdradą, brakiem satysfakcji ze sfery seksualnej. Więcej: www.izabelajaderek.pl
Zobacz także:
Już klasyczne 69 bywa ryzykowne, bo w zapamiętaniu może dojść do wypadku, ale to? Nie wierzycie, że ludzie tak w ogóle robią? Zdarza się, w sieci są nawet zdjęcia (raczej z twardego porno), które nie wyglądają na fotomontaż. Ale po co?
To pozycja do seksu oralnego. W wyjściowej pozycji kochanek leży, a kobieta układa się w taki sposób, by ustami sięgać jego narządów płciowych, a swoje genitalia ustawić na wysokości jego twarzy. w 69 na stojąco zasadniczo jest podobnie, ale kochanek stoi, a partnerka zawiesza się nogami na jego szyi tak, by jej głowa zwisająca w dół znalazła się na wysokości penisa. Kobieta rękami może dodatkowo, dla asekuracji, oprzeć się na biodrach partnera.
Tu nic się nie zgadza. W najlepszym wypadku jej zakręci się w głowie, on nadwyręży kręgosłup, w najgorszym: skończycie w szpitalu.
Kochanka może spaść na głowę, po drodze 'zabierając' penisa (także w zębach). Możecie spaść na siebie i niewykluczone, że poleje się krew.
Dobrze wiedzieć, że równoczesne pieszczoty oralne rzadko dają pełnię satysfakcji. Doświadczeni kochankowie wiedzą, że zwykle nie warto obdarzać się takimi pieszczotami równocześnie, bo ciężko skupić się na własnej przyjemności i odwrotnie. Robić to stojąc? Sukcesem byłoby tak zawisnąć i wytrwać, nawet bez dotykania stref intymnych czymkolwiek.
Zobacz także:
Mocne kończyny kobiety, siła i stabilna postawa mężczyzny: oto niezbędne warunki na start. Warto?
Kobieta robi mostek. Mężczyzna bierze jej nogi do góry, unosi biodra na wysokość penisa i rozpoczyna penetrację. Partnerka musi utrzymać ciężar ciała na samych rękach. Zadaniem kochanka jest utrzymanie bioder kobiety tak, by członek się nie wysunął, kąt i siła penetracji odpowiadały obu stronom, itd.
Ta pozycja mogłaby być bardzo przyjemna, gdyby kobieta leżała na stole czy łóżku. Nogi też można zawiesić stabilniej, jak choćby w pozycji stojącej na pagonach, która nie dość, że jest bezpieczniejsza, to sprawdza się nawet przy szybkich numerkach. W tej opcji można spaść na głowę, gdy "omdleją" ręce, uszkodzić kręgosłup szyjny, nadwyrężyć biodra.
Jeśli on się przewróci, strach pomyśleć, co mogą sobie zrobić.
Czytaj:
Pozycje dla seniorów - tu kości i serca są chronione
Ból pleców - najczęstsze przyczyny
Nie wystarczy być zdrowym, by to zrobić. On musi być silny, ona sprawnie balansować ciałem. Trudność spora, satysfakcja mniej niż umiarkowana: oto napięta cięciwa.
Zaczynacie od parteru. Kobieta leży na boku. Noga bliżej podłoża pozostaje prosta, drugą należy lekko zgiąć i przyciągnąć do klatki piersiowej.
Mężczyzna klęka za kobietą tak, by jej wyprostowana noga znalazła się między jego nogami. Wprowadza członka, a następnie chwyta zgiętą nogę kobiety. Drugą rękę wsuwa tuż nad biodro, na którym ta leży.
Kiedy mężczyzna dobrze się ułoży, zaczyna podnosić partnerkę. Ona podpiera się na dłoni.
Dlaczego nie warto?
Trudno podczas takiej gimnastyki w ogóle skupić się na seksie. Poszukiwanie równowagi, zmiana wysokości, stopnia tarcia i nasilenia... Spodobało się? A ręce nie wytrzymały...
Znowu stoicie, więc można upaść. Coś sobie uszkodzić. Nadwyrężyć członka.
Bywa, że z tego podnoszenia nic nie wychodzi, bo on nawet nie daje rady jej podnieść. Na podłodze może być fajnie...
Czytaj także:
Z punktu widzenia wyzwań wobec mężczyzny pozycja niemal się nie różni od dzikości trapezu. Dla kobiety niby łatwiejsza, ale jeśli nie lubi się kochać tyłem, to jeszcze gorsza.
O co chodzi?
Partnerka kładzie się na brzuchu. Mężczyzna chwyta ją za uda i podnosi do góry, kochanka zaś unosi tułów i opiera jego ciężar na wyprostowanych rękach. Penetracja w tej pozycji może być bardzo głęboka.
Dlaczego nie warto?
Kobiety zwykle nie lubią tej pozycji. Jest nienaturalna, nie pozwala na czułość i bliskość.
Lubicie głęboką penetrację? Mamy dla was pozycje przyjaźniejsze, wygodniejsze, o różnym stopniu trudności, które ją zapewnią bez zbędnego ryzyka (tutaj).
Mimo że pozycja nie wymaga specjalnej techniki, obie strony muszą mieć dość siły, by utrzymać równowagę.
Znowu: można stracić równowagę, rozbić głowę, nadwyrężyć odcinek szyjny kręgosłupa...
A może podeprzeć tułów na przedramionach? To już niby nie będzie to, ale ciężar ciała przesuwa się na klatkę piersiową, a nie na dłonie, co jest mniej męczące i umożliwia dłuższą, intensywniejszą i mniej wyczerpującą penetrację.
Pozycje seksualne, które kobiety LUBIĄ
Kobieca rozkosz pełna tajemnic? Zobacz:
Pozycja trudna, a satysfakcja zwykle marna. Wasza decyzja...
Jak to wygląda?
Kobieta stoi i pochyla się tak, by położyć dłonie na podłodze. Wypina pośladki (może stanąć w lekkim rozkroku). Nie trzeba wielkiej wyobraźni, by dostrzec, że w tej pozycji absolutną i pełną kontrolę ma mężczyzna.
Mężczyźni, chociaż mają niezłe widoki i kontrolę, zwykle w praktyce są pozycją rozczarowani, choćby dlatego, że trudno obserwować reakcje kochanki, a ta potem okazuje się zawiedziona. Kobiety tej pozycji zazwyczaj nie lubią, bo wysiłek nie jest wart efektu.
Może krzywdy sobie nie zrobicie, ale szanse na orgazm niewielkie.
Ta sama pozycja może być źródłem radości i to dużej, kiedy ona o coś się oprze, zamiast dotykać podłogi. Jak tu - łatwa i przyjemna dla obojga kochanków.
10 przeszkód na drodze do kobiecego orgazmu
Swoboda ruchu kiepska, cierpi głównie kobieta, czyli: pozycja kuferek.
O co chodzi?
Partnerka kładzie się na plecach, z lekko rozchylonymi i mocno zgiętymi nogami, tak by stopy dotykały pośladków. Partner układa się podobnie jak w pozycji misjonarskiej, podpiera się jednak na dłoniach, by klatka piersiowa była w górze.
Dlaczego nie warto?
Spójrzcie tylko na rysunek, a dokładniej jej nogi. To musi zaboleć.
Wprawdzie mięśnie pochwy wyjątkowo silnie ściskają penisa, a łechtaczka jest wspaniale wyeksponowana, jednak mężczyzna ma ograniczone ruchy dłoni i tułowia. Bez kobiecego dyskomfortu można osiągnąć podobne efekty, w dodatku dając szansę mężczyźnie na większe zaangażowanie w stosunek.
Zobacz także:
Mężczyzna, który to przetrwa, na pewno zrobi wrażenie na kochance.
Mostek to rodzaj wygięcia, w którym ciężar ciała opiera się na dłoniach i stopach. Kiedy jemu uda się już zejść do mostka i pozycję utrzymać, ona siada okrakiem na partnerze.
Dlaczego nie warto?
Tu potrzebna jest niemała sprawność, przede wszystkim ze strony mężczyzny. Dobre dla jogina?
Można zrobić sobie krzywdę, uszkadzając rękę, nogę, kręgosłup...
Trudno w tej pozycji mężczyźnie odczuwać przyjemność. Jego cała koncentracja skierowana jest na przetrwanie.
Niby mężczyzna ma okazję zrealizować fantazję o kobiecie dominującej, ale można to zrobić w prostszy sposób. Przykład? On leży na łóżku, dłonie trzyma na jej biodrach, tylko nogi ma poza podparciem i na nie przenosi ciężar. To zapewnia bezpieczeństwo i dodatkową stymulację, chociaż nie jest już mostem.
Czytaj:
Ta kobieta nie ma trzech nóg. Jej kochanek po prostu też klęczy i jest bardzo blisko.
Jak to wygląda?
Kobieta klęczy podparta na dłoniach i podnosi jedną nogę. Za nią na jednym kolanie klęczy mężczyzna, a podniesioną nogę kobiety kładzie na swojej. Drugą nogę ma zgiętą w kolanie i ustawioną pod kątem. Aby zachować równowagę i mieć większą kontrolę nad ruchami, trzyma dłonie na biodrach partnerki.
trudno znaleźć jakieś zalety. Wiele par (zwłaszcza kobiet) nie lubi tej pozycji, nawet jej nie rozumie.
Wprawdzie głębokie pchnięcia i specyficzne ustawienie umożliwia stymulację punktu G, ale, niestety, pozycja może okazać się wyczerpująca. Aby tego uniknąć, warto zamieniać nogi. Kobieta może również klęknąć przy jakimś oparciu, aby łatwiej jej było utrzymać równowagę. Tak czy owak: trudno powiedzieć, po co miałaby to robić.
Komplikacje są już na starcie. Potem jest gorzej.
O co chodzi?
Mimo że wygląda dość banalnie, dla niektórych to jedna z trudniejszych pozycji seksualnych, jeśli źle zaczniecie. Gdy rozpaczliwie szukacie równowagi, spokojnie jej stopień trudności z dwóch gwiazdek szybuje do czterech i więcej.
Najprościej zacząć jej ustawianie od pozycji odwróconego jeźdźca: zamiast przodem do partnera kobieta siada tyłem. Następnie partnerka pochyla się do przodu i przenosi ciężar ciała na zgięte łokcie i dłonie.
Dlaczego nie warto:
Pozycja robaczek to wielka frajda dla penisa, ale też sprzyja jego urazom! By nie uszkodzić członka, kobieta nie powinna pochylać się zbyt mocno i gwałtownie.
Ta pozycja na pewno nie spodoba się kobietom, które mają słabe ręce (trzeba się na nich utrzymać w mało komfortowym nachyleniu). W tej pozycji bezdyskusyjnie rządzi partner - to on kontroluje intensywność i kąt penetracji, trzymając dłonie na pośladkach partnerki. Zarazem: nie może zapewnić sobie bezpieczeństwa. Może dlatego pozycja ma opinię dziwnej.
Wygląda dobrze... na obrazku.
Na wysokości dogodnej dla obojga partnerów zawieszony jest drążek, którego trzyma się kobieta. Oplata nogami mężczyznę, który ją penetruje. Partner może ją podtrzymywać za pupę lub w talii.
Ewentualna duma, że udało się wam w ogóle to zrobić, to chyba za mało, żeby próbować.
Jej mdleją ręce, jemu drętwieją nogi. Ją szybko mogą zaboleć biodra, a nawet plecy. Ciało kobiety nieraz się buja bez kontroli, więc mężczyzna też ma problem z równowagą, jeśli nie jest siłaczem.
Ciężko o drążek, który na pewno nie puści pod waszym ciężarem lub nie oderwie się wraz z futryną.
Pewnym ułatwieniem (na chwilę - tak też błyskawicznie się zmęczycie) może być stołek, na którym kucnie kobieta. Uwaga, znalezienie mebla o właściwej, wygodnej wysokości niemal graniczy z cudem.
Jeśli parze jednak marzy się taka pozycja lub do niej zbliżone, mogą wykorzystać stół, wysoką komodę, na której kobieta usiądzie i będzie mogła oprzeć się o ścianę lub - przy większej sprawności mężczyzny - kochanka może być oparta wyłącznie o ścianę, ale mieć zaplecione nogi wokół bioder partnera. Przynajmniej się nie przewrócicie po przesadnym rozbujaniu.
Zobacz:
Jeśli ona bez problemu robi szpagat, pewnie dacie radę.
Stajecie twarzami do siebie. Kochanka podnosi jedną nogę i opiera ją o ramię partnera, możliwie najwyżej. Aby zachować równowagę, oplata dłonie wokół szyi mężczyzny. Po wprowadzeniu członka partner kładzie dłonie na pośladkach kobiety.
Dlaczego nie warto?
Po wszystkim nogi mogą bardzo, ale to bardzo boleć. Wbrew pozorom: nie tylko ją. Pozycje stojące z zasady są męczące, a dodatkowe elementy mocno obciążają.
Zakres ruchów nie jest zbyt duży, więc wiele radości sobie nie sprawicie. Jeśli ona lubi się poświęcać, to można, głównie dla jego przyjemności, wzmocnionej świadomością wysportowanej, seksownej partnerki.
Zobacz:
Wakacyjny niezbędnik: przegląd nowoczesnych metod antykoncepcji
Ta pozycja to nie tylko propozycja. To prowokacja, ale prowokatorka nie bawi się tak dobrze, jak prowokowany.
Jak to wygląda?
Kobieta kuca na krześle lub łóżku. Partner chwyta ją za biodra i zaczyna penetrację. Od niego zależy intensywność ruchów i ich rytm. Jeśli on marzył o kochance uległej, ale zarazem bardzo chętnej, ta pozycja pozwala wierzyć, że właśnie ją znalazł. Wypięte pośladki aż 'proszą się' o działanie.
Dlaczego nie warto?
Partnerka musi mieć naprawdę silne nogi, jeśli ma mieć szansę utrzymać ciężar ciała. To się zdarza głównie zawodowym kolarkom.
Stopy, plecy, kolana: wszystko może zaboleć. A w razie utraty równowagi? Nie dość, że można się przewrócić, to stołek między wami stanowi dodatkowe zagrożenie.
Jeśli nie macie zbyt stabilnego mebla lub kondycji, pozycję lepiej zmodyfikować. Siad w rękach jest łatwiejszy, a zarazem gwarantuje intensywniejsze doznania, bo wasze ciała są bliżej.
Nie pragniecie lżej? Chcecie wyzwań? Bądźcie bliżej, próbując pozycję jeszcze trudniejszą, a bardzo podobną (krzesło pełne przyjemności - patrz tutaj).
Zobacz lepiej:
25 pozycji od tyłu - na pewno znajdziesz interesującą dla siebie
Mało czasu? Nawet nie możecie do końca się rozebrać? Szybki numerek! 9 propozycji
Uścisk ogiera też można niepotrzebnie skomplikować. Oto dowód.
Jak to wygląda?
Kobieta kładzie się na brzuchu i delikatnie zsuwa z łóżka tak, by ręce znalazły się na podłodze. Partner łagodnie rozsuwa nogi partnerki, kładzie się między nimi i wprowadza członka do waginy. Dłonie zostawia na pośladkach i podnosi tułów do góry.
Warto wiedzieć:
Jeśli on nie ma mocnych pleców, nie będzie łatwo.
Kochance może zakręcić się w głowie.
Wasze ciała stykają się tylko od pasa w dół, a to nie wszystkie panie lubią. Nie do końca łatwo zrozumieć, czemu ta głowa za łóżkiem ma służyć.
Znowu możliwy uraz szyi, głowy. W seksualnym zapamiętaniu możliwe nadwyrężenie, uderzenie.
A jednak:
Niby wszystko się zgadza: wysiłek opłacalny, bo na finał solidny orgazm u niej i u niego. Ale...
O co chodzi?
Kobieta kładzie się na łóżku i wysoko unosi biodra, opierając się na głowie i ramionach. Mężczyzna dokonuje penetracji klęcząc. W trakcie stosunku podtrzymuje miednicę partnerki.
Dlaczego nie warto?
Ta pozycja seksualna jest bardzo obciążająca dla karku i odcinka krzyżowego kochanki, więc jeśli kobieta nie jest w idealnej formie i zdarzają jej się bóle pleców, lepiej kochać się tak tylko w wyjątkowych sytuacjach. Mężczyznę mogą z kolei rozboleć kolana.
Do urazów dochodzi dość często (łącznie z uderzeniem głową kobiety o posadzkę w kulminacyjnej fazie stosunku), a zarazem trudno z pozycji zrezygnować (lub nie spróbować nigdy), bo orgazm często przychodzi szybko, w dodatku intensywny. Oczywiście pod warunkiem, że nie rozprasza was niewygoda, a to dotyczy wielu par. Wtedy nici z rozkoszy.
Jeśli mimo wszystko delfin wam się spodoba, możecie go sobie ułatwić, podkładając poduszkę pod głowę i kark partnerki, oraz poduszkę pod kolana mężczyzny. Pomaga też drobna modyfikacja: mężczyzna przysiada na łydkach i przysuwa biodra partnerki do siebie. W trakcie może pieścić łechtaczkę.
Czytaj wszystko o łechtaczce
Zobacz: