Chcesz mieć stały dostęp do naszych treści? Dołącz do nas na Facebooku!
W tle z radioodbiornika sączy się ulubiona piosenka, kojący ciepły głos prowadzącego. Na stole kuchennym już czeka nieprzejrzana jeszcze prasa, po całym domu roznosi się zapach świeżej kawy. Poranki są ciche i zachowują w sobie namiastkę zagubionego spokoju. Dlaczego z tego nie skorzystać i uczynić je swoją prywatną mekką. Ma być naturalnie, kolorowo i "slow". Przynajmniej z rana.
Noc oznacza długotrwałą przerwę (ok. 8-12 godzin) w dostawie składników pokarmowych i energii. Poziom glukozy we krwi obniża się, a nad ranem zapasy paliwa zasilającego każdą komórkę ciała są już na wyczerpaniu. Mięśnie, mózg - nic nie może funkcjonować bez węglowodanów, dlatego to one powinny być głównym punktem programu w śniadaniowym menu. Najlepszym wyborem są węglowodany złożone z nieprzetworzonych produktów zbożowych tj. pełnoziarniste pieczywo, płatki owsiane , otręby, kasze. Dostarczą sił do działania i myślenia na dłużej niż węglowodany proste tj. biały cukier, słodycze, produkty cukiernicze i mączne, a także zapewnią sytość i uchronią przed wahaniami poziomu cukru we krwi oraz wywołanymi nimi napadami wilczego głodu. Tutaj znaczną rolę odgrywa także błonnik, czyli substancja balastowa stojąca na straży prawidłowego trawienia. I naturalny wypełniacz żołądka zarazem. Zresztą produkty z pełnego ziarna to nie tylko bogactwo dobrych węglowodanów. Dostarczą też m. in. kojących stresy witamin z grupy B. Ich doskonałym źródłem są również drożdże, a więc i wypieki na ich bazie.
Węglowodany odhaczone? Czas pomyśleć o białku. To mit, że znajduje się tylko w produktach mięsnych. Jeśli rano nie masz ochoty na mięso, zaspokoisz apetyt organizmu na ten budulec, jedząc jajka, biały ser czy te produkty zbożowe, które zostały wymienione przy węglowodanach złożonych. Pewne ilości białka w porannym posiłku pomogą zachować bardziej stabilny poziom cukru we krwi nawet jeśli zbłądzimy w kierunku cukrów prostych. Wniosek? Francuskiego croissanta z dżemem dobrze zjeść w towarzystwie choćby jajka na miękko czy kawałka chudego mięsa. W śniadaniowym menu nie może też zabraknąć owoców i warzyw - to obowiązkowa dawka zapewniających witalność antyoksydantów, m. in. witaminy C czy beta karotenu. Nie musisz ich konsumować w formie stałej. Równie dobrze sprawdzają się w postaci świeżo wyciśniętych soków czy koktajli. Aby dodać napojowi trochę budującego szkielet wapnia, warto wzbogacić go np. o jogurt, kefir czy mleko.
Wyznawcy powolnego śniadaniowania coraz częściej objawiają się choćby w blogosferze, zarażając ideą kolejne osoby. Początki celebrowania śniadań i poranków w sieci wiążą się z zagranicznym blogiem Simply Breakfast . Jego autorka twierdzi, że jego prowadzenie daje jej możliwość dzielenia się z innymi tym, co kocha najbardziej, czyli śniadaniami i porannym światłem.
Wtem okazało się, że wielbicieli powyższych jest znacznie więcej. Prosto i na temat na temat śniadania zapragnął mówić cały świat. Także na naszym swojskim gruncie. W polskim Internecie na polu śniadaniowym prym zdają się wieść najmłodsze blogerki, często jeszcze nastolatki i studentki. Bywa, że z wegetariańskimi lub wegańskimi aspiracjami - stąd w proponowanym przez nie menu mleko roślinne (sojowe, ryżowe, z owsa), masło orzechowe czy awokado. Składniki te pojawiają się nie od święta, a co dzień w różnych fantazyjnych konfiguracjach - w koktajlach, płatkach, omletach. Widać powiew świeżości i optymizmu. Wszystko to w duchu dbania o zdrowie, choć bez popadania w skrajności. Dowód? Sylwia z
Marta z "Co dziś zjem na śniadanie" przyznaje, że uwielbia nie tylko sam poranny posiłek, ale też samą porę dnia, możliwość bycia z bliskimi, zanurzenia się w dobrej książce czy gazecie. Na samą myśl robi się błogo.
Bardziej ambitnym śniadaniowiczom blogerki proponują jeszcze wcześniejsze pobudki - wszystko po to, aby własnoręcznie wypiec chleb, bułeczki czy drożdżówki. Radość bliskich i zapach roznoszący się po całym domu gwarantowany. W tym kierunku podąża zazwyczaj starsze pokolenie blogerek, w tym bogini polskich blogów kulinarnych - Liska z "White Plate". Blogerka prowadzi także osobnego bloga w całości poświęconego pieczeniu - Pracownia Wypieków .
Propozycją dla śniadaniowych leniwców są śniadania coraz częściej serwowane w miejskich bistrach, knajpkach i restauracjach. Ostatnio niczym grzyby po deszczu powstają miejsca typowo śniadaniowe. A nawet całodobowe. Poranne menu obowiązuje bądź do popołudnia, bądź nawet cały dzień. Masz ochotę na śniadanie na kolację? Wystarczy skierować swoje kroki do stołecznej Śniadaniowni czy Charlotte .
Śniadanie wcale nie musi się kończyć wraz z porankiem. W miastach widoczna jest jego ewolucja w kierunku brunchu (ang. breakfast + lunch), czyli połączenia menu śniadaniowego z lekkim obiadowym. Posiłek konsumuje się od godzin porannych do popołudniowych. Kawa, bułeczki, twarożek i jajecznica trafiają na stół w towarzystwie prostych, choć zazwyczaj niebanalnych sałatek z ciecierzycą czy makaronem. Szczególnie w weekendy. Za sprawą popularnego "All you can eat" jemy do woli. Ku uciesze śniadanioholików nowopowstałe lokale coraz częściej oferują przystępne ceny (w Warszawie od 18 do 25 zł). Dokładki nie tylko dozwolone, ale wręcz zalecane. Takim śniadaniem Warszawiaków karmią choćby Sto900 , Leniviec czy powiślańskie O obrotach ciał niebieskich . To co, już wiesz, jak będzie wyglądało twoje kolejne śniadanie?