Aż strach zamknąć oczy. Najgorsze, co ci się może przytrafić we śnie

Każdemu zdarzają się koszmary i nie jest to dobre doświadczenie, ale zazwyczaj nie wiąże się z poważnymi konsekwencjami. Są jednak takie zaburzenia snu, które mogą zaprowadzić cię na salę sądową, a nawet zabić.

Sen jest niezastąpionym lekarstwem dla wyczerpanego organizmu. Gwarancją regeneracji i zdrowia. Niestety, dopada nas wiele zaburzeń snu, które odbierają radość życia, a nawet sprzyjają poważnym chorobom ogólnym. Bezsenność to prawdziwa epidemia. Leczenie nieraz okazuje się naprawdę trudne. Bruksizm, czyli zgrzytanie zębami, gdy śpimy, bywa tak nasilony, że pozbawia nas szkliwa. W efekcie gryzienie, a nawet mówienie, może być bolesne i dochodzi do wielu zmian patologicznych w jamie ustnej. Niektórzy z nas są wiecznie senni i nie mogą prowadzić normalnej aktywności życiowej. Innych dręczą koszmary, które tak realnie są krzykiem rozpaczy z naszego wnętrza i na pewno nie można ich lekceważyć. Może być jeszcze gorzej? No pewnie!

Zobacz wideo

1. Porażenie przysenne: świadomy mózg w sparaliżowanym ciele

Wyobraź sobie, że twój umysł nagle budzi się, ale twoje ciało, a po części także mózg, są nadal pogrążone we śnie. Nie jesteś w stanie wykonać jakiegokolwiek ruchu, nic powiedzieć. Słyszysz przerażające dudnienie w uszach, przed oczami pojawiają się zamglone tajemnicze obrazy. Czujesz ciężar w klatce piersiowej, wydaje ci się, że twoje ciało bezwładnie spada w przepaść lub jest wykręcane.

Przerażające? To niektóre z objawów porażenia przysennego, zwanego też paraliżem sennym. W wielu kulturach zaburzanie było utożsamiane z nawiedzeniem przez demony, kontaktami ze światem niematerialnym. Tak naprawdę każdej nocy, gdy zasypiamy, nasze ciało podlega pewnemu paraliżowi. Jest to zjawisko naturalne, które chroni nas przed realizowaniem snów w rzeczywistości, np. gdy śnimy o biegu, nasze mięśnie nie ruszają się, gdy atakujemy wyimaginowanego wroga, nie zrobimy nikomu krzywdy. Paraliż mięśni daje nam pewność, że nasze ciało, niezależnie od treści snu, bezpiecznie spoczywa pod kołdrą.

O zaburzeniu mówimy dopiero wtedy, gdy świadomość budzi się w trakcie snu, a dokładnie w fazie REM, czyli tej najbardziej tajemniczej i najmniej zbadanej przez naukowców. Jednak organizm ciągle śpi. Nie mamy panowania nad ciałem, co sprawia, że możemy czuć wszechogarniającą niemoc i strach. Mimo że jesteśmy świadomi, mózg może wytwarzać obrazy marzeń sennych. Stąd nawiedzające nas duchy i potwory.

Paraliż senny najczęściej pojawia się przy zasypianiu i wybudzaniu. Według badaczy 30-50 proc. z nas doświadczy tego stanu choć raz w życiu. Nie jest on groźny, ale ciężko się z niego obudzić. Żeby się wyrwać szybciej ze szponów paraliżu, podobno warto głęboko oddychać. Niestety, niełatwo w tym stanie kontrolować nabieranie powietrza.

2. Narkolepsja: niespodziewane zasypianie

Ocenia się, że nawet co trzecia osoba przynajmniej raz w miesiącu jest tak senna, że nie może wykonywać swoich codziennych obowiązków. Ludzie dotknięci hipersomnią mają tak niemal codziennie i często spotykają się z niezrozumieniem otoczenia, które postrzega ich jako leniuchów lub imprezowiczów.

A co, gdyby sen dopadał cię z zaskoczenia, choćby gdy prowadzisz samochód, i w dodatku od razu był głęboki? Gdyby przy okazji twoje ciało odmawiało posłuszeństwa? Narkolepsja to rzadkie zaburzenie, które objawia się napadami snu występującymi w różnych, często przypadkowych (i niespodziewanych) momentach dnia, np. podczas pracy przy komputerze, spotkania towarzyskiego czy robienia zakupów. Osoba dotknięta narkolepsją zasypia zazwyczaj co trzy-cztery godziny na średnio 10-20 minut.

Atakom senności w narkolepsji może towarzyszyć katapleksja, czyli nagła utrata napięcia mięśni szkieletowych, na skutek której chory traci kontrolę nad organizmem: upada, upuszcza przedmioty, które trzyma. Katapleksja może występować bez pojawiającej się senności, wtedy osoba w pełni zachowuje świadomość, jedynie jej ciało jest niezdolne do jakiegokolwiek działania.

Niestety, nauka wciąż nie wyjaśniła przyczyn narkolepsji, chociaż teorii jest sporo. Leczenie polega na zwalczaniu objawów poprzez podawanie leków pobudzających i eliminujących senność leków przeciwdepresyjnych.

3. Somnambulizm: alibi mordercy?

Somnambulizm, zwany też lunatyzmem lub sennowłóctwem, to nic takiego? Lunatykuje siedmioro na 100 dzieci i wiele z tego wyrasta - wśród dorosłych mamy zwykle dwóch nocnych wędrowców na sto osób. Zaburzenie najprawdopodobniej świadczy o braku dojrzałości układu nerwowego, dlatego o ile w przypadku dzieci nie budzi większego niepokoju (chociaż na pewno warto na ten temat porozmawiać z lekarzem), to w przypadku dorosłych traktowane jest już jako nieprawidłowość.

Somnambulik chociaż się przemieszcza i podejmuje różne aktywności, w rzeczywistości jest zanurzony w głębokim śnie, jego fale mózgowe są takie same jak u osób medytujących. Może łatwo zrobić sobie krzywdę podczas nocnych eskapad, gdyż nie kontroluje tego, co robi. Niestety, może też skrzywdzić innych ludzi. Pierwsze doniesienia o "opętanych mordercach" pochodzą ze średniowiecza*. Wówczas pewien drwal ze Śląska miał potraktować siekierą swoją żonę. Późniejsze udokumentowane historie dotyczą choćby służącej, która zamordowała wychowanka, matki, która wyrzuciła dziecko przez okno, ojca, który skrzywdził latorośl, uderzając dzieckiem o podłogę, męża, który pozbawił żonę życia za pomocą łopaty. Najgłośniejsza w XXI wieku była chyba sprawa Kanadyjczyka, który zamordował teściową, a ponoć kochał ją jak matkę. Do wypadku doszło pod koniec lat 80. ubiegłego wieku, ale historię przywołano na Festiwalu Nauki w 2011 roku. Mężczyzna został uniewinniony.

Trzeba bać się lunatyków? W rzeczywistości bardzo, bardzo rzadko dopuszczają się przestępstw. Jeśli popełnimy przestępstwo, możemy zasłaniać się spaniem? To niezwykle ryzykowna strategia. Nikt nam nie uwierzy na słowo. Są dziś odpowiednie badania, które pozwalają sprawdzić pracę mózgu i potwierdzić/wykluczyć naszą wersję. Liczy się też wiele innych dowodów. Wspomniany Kanadyjczyk skaleczył się nożem przy ataku, ale zupełnie nie odczuwał bólu. To przekonało specjalistów do jego wersji. Niełatwo bowiem udawać brak reakcji.

4. Zespół Elpenora: upojenie przysenne

Kolejne zaburzenie, które może być groźne dla osoby, która go doświadcza, jak i dla otoczenia. Jest dosyć rzadkie, diagnozuje się je najczęściej u osób ze skłonnościami do psychopatii, ale może być też spowodowane skrajnym wyczerpaniem organizmu. Wymaga leczenia psychiatrycznego i diagnostyki wykluczającej zmiany organiczne układu nerwowego.

Elpenor, któremu zaburzenie zawdzięcza swoją nazwę, był towarzyszem sławnego Odyseusza. Poboczny bohater "Odysei" uprzednio upiwszy się winem, zasnął na dachu. Niestety, miejsce to okazało się dla niego niefortunne, gdyż po obudzeniu się, prawdopodobnie jeszcze pod wpływem wydarzeń sennych, zaczął biec przed siebie i spadł. W ten właśnie sposób zakończył swój żywot.

Zespół Elpenora, zwany też zrywem posennym czy upojeniem przysennym, to nic innego jak odzyskanie sprawności ruchowej, zanim jeszcze powróci pełna świadomość. Osoba z tą przypadłością po przebudzeniu jest przekonana, że wciąż śni. A że sen może być koszmarem bądź marzeniem o zabarwieniu erotycznym, działania podejmowane przez chorych bywają podszyte pożądaniem, lękiem, agresją. Przestępcy z zespołem Elpenora wielokrotnie byli uznawani za niepoczytalnych i zwalniani z odpowiedzialności, ale jak przy lunatyzmie, niełatwo dowieść tego stanu.

5. Zespół bezdechu sennego: możliwa śmierć z niedotlenienia

Osoby, które cierpią na zespół bezdechu sennego, ze względu na objawy nieraz stają się obiektem drwin. Nie ma się z czego śmiać. Na to się umiera.

Zespół polega na zatrzymaniu wentylacji płuc na więcej niż 10 sekund lub spłyceniu oddechu o prawie połowę. Co to oznacza w praktyce? Osoba nim dotknięta nie oddycha w ciągu nocy tak, jak powinna, krew nie jest w stanie dostarczyć wystarczającej ilości tlenu do narządów ciała. Na skutek tej kryzysowej sytuacji wydzielane zostają hormony, które budzą śpiącego. Ten zaczyna oddychać, wszystko wraca do normy.

Większość z nas doświadcza kilku bezdechów w ciągu nocy, nie jest to jeszcze nic groźnego. Niestety u osoby cierpiącej na zespół bezdechu śródsennego w ciągu pojedynczej nocy może dojść do setek takich bezoddechowych cykli. Potencjalnie zaburzenie może powodować nawet śmierć. Niestety jego wykrywalność wciąż jest dość niska. Często o tym, że coś jest nie tak, na początku informują partnerzy. Obserwują oni, że bliski podczas snu prawie nie oddycha lub głośno chrapie, co jest skutkiem utrudnionego przepływu powietrza (jeden z symptomów). Czasem problem dostrzega też sam zainteresowany: niepokoi go, że systematycznie przebudza się w nocy z poczuciem silnego lęku, w ciągu dnia jest apatyczny i senny, mogą trapić go bóle głowy i wysokie ciśnienie. Więcej na ten temat: Bezdech senny - to trzeba leczyć

*Część o przestępstwach popełnianych przez somnambulików i osoby z zespołem Elpenora za: Marcin Kozłowski, "Morderca w objęciach Morfeusza", "Przekrój", 18.09.2020.

Więcej o: