Elektrowstrząsy w większości kojarzą się nam bardzo źle. Mamy gęsią skórkę na wspomnienie scen filmowych, pamiętanych chociażby ze słynnego "Lotu nad kukułczym gniazdem". Tymczasem metoda leczenia prądem elektrycznym wróciła do łask i jest uznawana przez lekarzy za bezpieczną i skuteczną metodę leczenia wielu chorób psychiatrycznych, a nawet choroby Parkinsona czy padaczki oraz kilku innych, przy których konwencjonalne leki farmaceutyczne przestały działać.
Nie są znane dokładne mechanizmy działania elektrowstrząsów. Uważa się, że wpływają na uwolnienie neuroprzekaźników w ośrodkowym układzie nerwowym (serotonina, dopamina, noradrenalina), na zwiększenie aktywności receptorów, odbierających bodźce ze środowiska zewnętrznego. Ponadto pobudzają aktywność połączeń nerwowych pomiędzy podwzgórzem a przysadką, pomagają dotlenić mózg poprzez rozszerzenie naczyń krwionośnych i pobudzenie krążenia krwi.
Zainteresowanie prądem w kontekście medycznym zaczęło się od dwóch włoskich lekarzy, Ugo Cerlettiego i Lucio Biniego, którzy do leczenia pacjenta z objawami schizofrenii po raz pierwszy użyli prądu elektrycznego. Od tego momentu elektrowstrząsy stały się elementem terapii w szpitalach psychiatrycznych w wielu krajach i aż do lat pięćdziesiątych były dość powszechnie stosowane. Zabiegi wykonywano wtedy bez znieczulenia. Dopiero od 1951 roku zaczęto stosować leki zwiotczające mięśnie oraz znieczulające, co znacznie podniosło komfort pacjentów.
Zmierzch metody zaczął się wraz z odkryciem leków farmakologicznych o działaniu przeciwdepresyjnym i antypsychotycznym. Powrót elektrowstrząsów do szpitali psychiatrycznych nastąpił w latach osiemdziesiątych i odtąd metoda zyskuje na popularności. Rozpoczęto też badania nad skutecznością elektrowstrząsów w leczeniu depresji. Stymulację mózgu prądem elektrycznym stosuje się ponadto u pacjentów z chorobą Parkinsona.
Współcześnie elektrowstrząsy wykonuje się w znieczuleniu ogólnym. Pacjent dostaje także leki zwiotczające mięśnie w celu przeciwdziałania drgawkom. Do terapii elektrowstrząsowej wykorzystuje się urządzenia zasilane prądem elektrycznym, wytwarzające napięcie do 450 V i natężenie do 1000 miliamperów. Prąd włącza się na kilka sekund i przepuszcza przez mózg pacjenta. Chory zabezpieczony jest specjalnymi ochraniaczami przed przypadkowym przegryzieniem języka. Zabieg powtarzany jest kilkunastokrotnie w kilkudniowych odstępach.
Pozytywne działanie elektrowstrząsów w leczeniu ciężkiej depresji polega na wyłączaniu nadaktywności połączeń między obszarami w mózgu, odpowiedzialnymi za nastrój, a tymi, które kontrolują myślenie i koncentrację. Wg obserwacji lekarzy metoda ta pomaga w około 80-90 procentach przypadków depresji, co jest wynikiem lepszym niż przy standardowym leczeniu farmakologicznym.
Elektrowstrząsy stosuje się, w wyjątkowo ciężkich przypadkach depresji, nawet u kobiet w ciąży, co okazuje się mniej szkodliwe dla płodu niż przyjmowanie leków.
Nie wykonuje się zabiegu u osób z niewydolnością krążeniowo-oddechową, po zawałach serca i udarach mózgu, z ciężkimi chorobami układu pokarmowego, przy niewydolności nerek i przy jeszcze kilku innych poważnych schorzeniach.
U osób poddanych elektrowstrząsom najczęściej zauważa się, przemijające na szczęście, zaburzenia pamięci oraz dezorientację. Pacjenci mogą ponadto odczuwać bóle mięśni, głowy oraz nudności. Bardzo rzadko zdarzają się natomiast: przyspieszenie akcji serca i wzrost ciśnienia tętniczego krwi.
Choroby, w których pomocna jest terapia prądem:
Obecnie w fazie badań znajduje się tzw. metoda tDCS, czyli przezczaszkowa stymulacja prądem elektrycznym o słabym natężeniu, która pomaga przy migrenie, w stanach depresyjnych, a nawet na krótko poprawia koncentrację i pamięć.
Więcej o chorobach psychicznych przeczytasz też tutaj: