Mutacje koronawirusa okazały się groźniejsze niż początkowo zakładano.
Szanse na uzyskanie trwałej odporności populacyjnej maleją.
Pierwotne strategie szczepienne tracą na znaczeniu.
Świat naukowy i medyczny coraz głośniej mówi o konieczności skoncentrowania się na najsłabszych grupach społeczeństwa, w największym stopniu narażonych na ciężki przebieg COVID-19 (więcej na ten temat).
A tymczasem w Polsce? Jak zwykle wszystko stawiamy na głowie i usuwamy przewlekle chorych z programu szczepień.
O szokujących zmianach w harmonogramie pisaliśmy 15 stycznia:
Przypominamy: obecnie w I etapie, poza seniorami (ale także na przykład policjantami, żołnierzami czy prokuratorami), ze względu na stan zdrowia, uprawnione do szczepienia są wyłącznie osoby:
Ministerstwo tłumaczy, że harmonogram, który nie daje szans na wcześniejsze szczepienie większości pacjentów onkologicznych, pacjentów z poważnymi chorobami krążenia, z cukrzycą, poważnymi patologiami w obrębie układu oddechowego czy wielochorobowością, znacząco zwiększającą ryzyko zgonu lub ciężkiego przebiegu COVID-19, powstał w oparciu o rekomendację Rady Medycznej.
Rada jest organem pomocniczym premiera Mateusza Morawieckiego. W jej skład wchodzi przewodniczący prof. dr hab. n. med. Andrzej Horban oraz kilkunastu ekspertów medycznych,w tym prof. Krzysztof Simon, prof. Małgorzata Pawłowska z Katedry Chorób Zakaźnych i Hepatologii Collegium Medicum w Bydgoszczy czy prof. Krzysztof Tomasiewicz z Katedry i Kliniki Chorób Zakaźnych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.
To niepodważalne autorytety, z którymi trudno dyskutować, ale tym razem niewątpliwie należy.
Lista pacjentów uprawnionych do wcześniejszego szczepienia ze względu na stan zdrowia budzi kontrowersje u innych ekspertów, choćby zrzeszonych w Polskim Towarzystwie Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych. Towarzystwo, poza rekomendacją szczepienia w pierwszej kolejności seniorów, rozumianych jako grupa wiekowa 60+ (jak Rada Medyczna), zaleca bezwzględnie szczepienie osób przewlekle chorych przed zdrową częścią społeczeństwa (z wyjątkiem rodziców wcześniaków, których także należy potraktować priorytetowo) czy z jakichkolwiek innych względów społecznych.
Jakie schorzenia są ocenione jako kluczowe dla przebiegu COVID-19? Nowotwory (bez różnicowania) i cukrzyca, czyli schorzenia pominięte w harmonogramie, który w obecnym kształcie uwzględnia tylko chorych onkologicznych, poddanych radioterapii lub chemioterapii po 31 grudnia 2019. Reszta wyleciała z systemu.
Poznaj pełne stanowisko PTEiLCHZ z 26 stycznia 2021 roku, czyli uwzględniające aktualną wiedzę na temat związku między przebiegiem COVID-19 a chorobami przewlekłymi.
Z harmonogramem, ponoć rekomendowanym przez Radę Medyczną, nie zgadza się też prof. Marcin Kurzyna, który upomniał się publicznie o pominiętych na liście pacjentów z nadciśnieniem płucnym. Profesor zajmuje się takimi chorymi i obserwuje bardzo wysoką śmiertelność w związku z covidem (więcej na ten temat).
Ze stanowiskiem Rady nie zgadzają się wreszcie liczni szeregowi lekarze, zdumieni, że chorzy nie mogą być oceniani pod względem ryzyka przez lekarzy specjalistów i nie uwzględnia się wielochorobowości. Tymczasem kilka jednostek chorobowych u jednego chorego z pewnością ma wpływ na to, jak radzi sobie z każdą chorobą, także z COVID-19. Zdaniem medyków - nie trzeba robić badań populacyjnych, by taki związek zakładać.
Byliśmy więc ciekawi, czym kierowała się Rada Medyczna, tworząc listę uprawnionych do szczepienia poza kolejnością. Warto zauważyć, że poza tą wąską listą uprzywilejowanych pacjentów, cała reszta chorych wyleciała nawet z etapu II (stan na 18.02.21).
Na pierwszy ogień, zapytaliśmy przewodniczącego prof. Andrzeja Horbana o motywy, metodologię i logikę przyjętego rozwiązania. Przykładowo - jakie badania czy inne źródła wskazują, że pacjent po radioterapii przeprowadzonej w styczniu 2020 roku potrzebuje szczepienia priorytetowo, ale pacjent w analogicznym stanie, poddany leczeniu w grudniu 2019, już nie? Upomnieliśmy się o chorych z nowotworami rzadkimi, na przykład guzami NET, którzy nie są leczeni klasyczną chemioterapią (w określonym zamkniętym czasie), nieskuteczną w ich schorzeniach, ale często przewlekle, domięśniowo, nowoczesnymi lekami o mniejszych skutkach ubocznych. Zapytaliśmy też, czym kieruje się grupa ekspertów, lekarzy, akceptując sytuację, gdy w etapie I są policjanci, ale nie ma 29-latka chorego na białaczkę, który dostał chemię w 2019 roku i wciąż walczy o zdrowie oraz życie.
Odpowiedź przyszła szybko, chociaż trudno uznać, że prof. Andrzej Horban wypowiedział się wyczerpująco:
Osób z takimi schorzeniami jest około 10 mln. Przyjęto kryterium wieku, ze względu na wysoki odsetek zgonów w starszych grupach chorych. Powyżej 80 r. życia to 20 proc. W tej grupie jest 1,7 mln osób, a szczepionych w tej grupie jest, póki co, mniej. I nadal czekają, jak będzie szczepionka.
I tyle.
Pozwoliliśmy sobie ponowić pytania, ale jak dotąd Pan Profesor już się do nich nie odniósł.
Powyższe trudno potraktować poważnie.
Rzeczywiście, ocenia się, że w Polsce nawet 10 milionów osób ma różnego rodzaju problemy ze zdrowiem, które mogłyby uzasadniać wcześniejsze szczepienie. Choroby przewlekłe jednak zwykle dotyczą osób starszych. Upominamy się o pacjentów urodzonych w roku 1962 i później z chorobami przewlekłymi. Ryzyko u nich jest wyraźnie zróżnicowane. Było dość czasu, by ustalić sensowną kolejność. Starsi są uprzywilejowani ze względu na kryterium wiekowe i to jest słuszne, bezdyskusyjne. Pominięto młodszych chorych, niejednokrotnie bardziej narażonych nie tylko ze względu na stan zdrowia, ale także styl życia - pracują, mają pod opieką dzieci itd. To nie jest liczna grupa, więc się społecznie nie liczy?
Kryterium wieku jest absolutnie uzasadnione, ale nie wyjaśnia, dlaczego przed przewlekle chorymi znaleźli się choćby mundurowi.
Odpowiedź prof. Horbana sytuacji nie rozjaśnia, tym bardziej że jeszcze w połowie stycznia 2021 lista chorób przewlekłych, uprawniających do wcześniejszego szczepienia, była bardzo długa i według Ministerstwa Zdrowia również rekomendowana przez Radę Medyczną (pisaliśmy o tym).
Na liście znajdowały się, chociażby przewlekłe choroby nerek, płuc, układu krążenia, nowotwory, cukrzyca, mukowiscydoza, a nawet otyłość. Chorzy mieli być szczepieni w II etapie. 21 stycznia Michał Dworczyk, pełnomocnik rządu ds. programu szczepień, ogłosił przeniesienie chorych do etapu I. Trudno powiedzieć, po co, skoro realnie kilka dni później w większości zostali już zupełnie wyrzuceni z systemu.
Czekając cierpliwie, chociaż bez większej nadziei, na dalsze wyjaśnienia prof. Horbana, z tymi wszystkimi pytaniami zwróciliśmy się do pozostałych członków Rady Medycznej. O wynikach poinformujemy wkrótce.