A potem my to wszystko zjadamy niezależnie od pory roku. W okresie, gdy o świeże warzywa trudno albo są jeszcze bardzo drogie, kiełki będą jak znalazł.
Nie ze wszystkich nasion wyhodujemy jadalne zielone korzonki. Ziarna prosa, ryżu i zielonego orkiszu nie nadają się do kiełkowania. Natomiast kiełków żółtej soi, ciecierzycy (nazywanej też włoskim grochem) i fasoli adzuki nie wolno jeść na surowo. Gotujemy je z innymi warzywami.
Nawet biochemicy łapią się za głowę. Taka mała roślinka, a pełna tak wielu skarbów. Organizm człowieka nie potrafi sam produkować wszystkich życiodajnych składników. Niezbędnikiem, który musi pobrać z zewnątrz, są witaminy. Kiełki dostarczą nam witamin z grupy B, a także witamin A, C, E, H. Nie brak w nich pierwiastków potrzebnych do prawidłowego rozwoju i funkcjonowania organizmu - wapnia, żelaza, siarki, cynku, magnezu, selenu, potasu, litu i chromu.
Białko roślinne skoncentrowane w kiełkach odbudowuje komórki i tkanki. Potas ujędrnia mięśnie, nie dopuszcza do ich wiotczenia. Kiełkożercom obniży się poziom cholesterolu we krwi. Zdrowsze będzie ich serce, skóra, nerwy i mózg. Składniki mineralne ochronią ich przed anemią, usuną dolegliwości przewodu pokarmowego, wpłyną korzystnie na cebulki włosów.
Łatwo wyhodować kiełki pszenicy, jęczmienia, żyta i owsa, wszystkich roślin strączkowych, lucerny, rzodkwi, rzeżuchy, słonecznika i dyni. Więcej troski wymagają korzonki gryki, lnu, gorczycy i sezamu.
Zasiane ziarna nie mogą być zbyt suche ani zbyt wilgotne, żeby szybko nie wykiełkowały i nie spleśniały.
Wyhodowanie kiełków zabiera 3-5 dni. Nasionka poszczególnych gatunków wkładamy do oddzielnych słoików (nie za dużo - do jednej piątej wysokości), zakrywamy gazą i nakładamy gumkę. Do słoików wlewamy letnią wodę i po upływie sześciu godzin odcedzamy. Słoik stawiamy w jasnym, ciepłym miejscu. Przez kolejne dni słoik napełniamy na dziesięć minut wodą i odsączamy, przewracając do góry dnem. Gdy kiełki wyrosną, przelewamy je najpierw zimną wodą, a żeby były lepiej przyswajane, tuż przed podaniem zanurzamy na minutę we wrzątku.
Mniej zapamiętałe Zosie Samosie mogą sobie kupić kiełkownicę - trzy plastikowe szalki wchodzące jedna w drugą ze zbiornikiem na wodę i pokrywką. W takim naczyniu możemy jednocześnie hodować trzy rodzaje kiełków. Pokrywka gwarantuje utrzymanie stabilnej wilgotności i temperatury. W szalkach znajdują się małe wentylatory, przez które do nasionek dostaje się tlen i odprowadzane są gazy. Dno szalek jest karbowane, dzięki czemu ziarna nie są zmywane przez wodę w jedno miejsce. Woda, która przelatuje przez każdą część kiełkownicy, gromadzi się w zbiorniku (idealna do podlewania kwiatów).
Ekologicznym miłośnikom wszelkiej roślinności kiełki smakują pewnie ze wszystkim, nawet same ze sobą. Są pysznym dodatkiem do białego sera albo masła (spróbujcie utrzeć sobie zielone smarowidło: dużo kiełków rzeżuchy z łyżką masła i solą). Korzonki pszenicy i słonecznika świetnie smakują z orzechowym muesli. Nic tak nie podniesie smaku sałaty w sosie pomarańczowo-musztardowym, jak kiełki rzodkiewki. A sałatka ryżowa z kurczakiem, groszkiem, pieczarkami i kiełkami dyni, lucerny i słonecznika? Pycha!