"Trwają dyskusje, kto jest bardziej chory - cukrzyk, otyły, z nadciśnieniem płucnym... Ja, mały żuczek, nie jestem przez żadne lobby wymieniana" [LIST]

"Takich osób jak ja, które mają usunięte płuco, żyją po nowotworze płuca, trochę jest. Astma też sprawy nie ułatwia. Już dwa lata temu dowiedziałam się, co oznacza brak oddechu, zmęczenie wycinające z życia, powrót do pracy, rehabilitacja pulmonologiczna" - mówi pani Anna, która nie ma prawa do wcześniejszego szczepienia.

Nasz tekst o kontrowersyjnych zasadach szczepienia przewlekle chorych budzi spore emocje czytelników, które wyrażają nie tylko w komentarzach, ale także w listach. W ramach możliwości będziemy je publikować, a także przekazywać (za zgodą autora) odpowiednim instytucjom, które mają wpływ na harmonogram, choćby Radzie Medycznej przy premierze Mateuszu Morawieckim.

Przejdź do tekstu:

Na początek list pani Anny, który pokazuje, w jak dramatycznej sytuacji znaleźli się pacjenci ciężko chorzy i ile razy zmieniały się dotyczące ich zalecenia. Aktualnie pani Anna nie ma szans na szczepienie.

Byłam w grupie 2, a nawet 1B*

W 2019 roku usunięto mi pół płuca z powodu nowotworu złośliwego - guz neuroendokrynny. Chemioterapia tutaj nie ma zastosowania. Na leczenie analogami, które podobno dają prawo do szczepienia - pomimo znalezionych małych przerzutów - jest jeszcze za wcześnie.

Jestem pod opieką m.in onkologów w trybie intensywnego nadzoru, chociaż od marca 2020 to stwierdzenie lekko na wyrost. Tomografy i PET-y w każdym razie mam, chociaż chodzę na nie z duszą na ramieniu, bo to wąskie urządzenia. Nie są w całości odkażane po każdym pacjencie, więc trochę strach.

Dodatkowo mam astmę, więc kiedy ogłosili pierwszą listę grup do szczepień, znalazłam się w grupie drugiej i "łapałam się" na trzy przyczyny. Wierzyłam, że mogę być zaszczepiona szybko.

W pewnym momencie nawet na moment trafiłam do grupy 1B, bo bardzo krótko przeniesiono tam pacjentów z astmą i onkologicznych. Tu "łapałam się" na dwie przyczyny.

Zaraz potem rząd (rozporządzeniem) mnie wyleczył - nie "łapię się" już do żadnej choroby.

Nad moją głową trwają dyskusje kto jest bardziej chory - cukrzyk, człowiek po przeszczepie, otyły, z nadciśnieniem płucnym. Ja, mały żuczek, nie jestem przez żadne lobby wymieniana.

Córka zaszczepiona, mąż ma szansę

Takich osób jak ja, które mają usunięte płuco, żyją po nowotworze płuca, trochę jest. Astma też sprawy nie ułatwia. Już dwa lata temu dowiedziałam się, co oznacza brak oddechu, zmęczenie wycinające z życia, powrót do pracy, rehabilitacja pulmonologiczna.

Wiem dobrze, jak wygląda OIOM pulmonologiczny i nie polecam. Wiem, jak wygląda zapalenie oskrzeli po takiej przygodzie życia i - też nie polecam.

Na razie nie mogę zrobić nic.

Pikanterii obecnej sytuacji dodaje fakt, że moja córka, która studiuje medycynę, już została zaszczepiona (studentom kazali i już). Mój mąż pracuje w jakiejś firmie istotnej dla funkcjonowania społeczeństwa, więc jak nadejdzie czas na trzecią grupę, będzie mógł zaszczepić się przede mną, pomimo, że jest młodszy ode mnie.

Zobacz wideo

Uważam na siebie...

Nie wiem, kiedy będę zaszczepiona. O przegonieniu trzeciej fali, mutacji i takich tam, mogę w zasadzie zapomnieć.

Jazdę pociągiem raczej wykluczam.

Wycieczki dalsze niż do sąsiedniej dzielnicy - odpuszczam sobie.

Spotkania ze znajomymi odkładam do lata - wtedy spotykam się na powietrzu w maseczce.

Baseny termalne w górach - zapomnij.

Nadmorska plaża, nawet w Polsce - nie teleportuję się. Nie dojadę. Jak dojadę, gdzie mam bezpiecznie spać, jeść? Zostaje namiot i kuchenka, jak za studenckich czasów. Samolot? Za dwa lata, zgodnie z harmonogramem?

Kino, teatr - już tylko online.

Muzeum - w albumie.

Poza tym mam już dość jednego miasta, nawet jeśli to stolica.

Zapytam za klasykiem: Panie Premierze - jak żyć?

Rozumiem, że różne choroby zwiększają ryzyko ciężkiego przebiegu COVID -19. Jednak w żadnej dyskusji nie zobaczyłam ani razu, by ktoś analizował czy zagrożeni ciężkim przebiegiem są ludzie, którzy już teraz mają tak istotne problemy onkologiczne związane z płucami. Być może dlatego, że to oczywiste. Inne choroby zdają się być po części pewną loterią. W przypadku osób takich jak ja (zbyt zdrowych, żeby się zaszczepić, ale jednocześnie chorych na nowotwory płuc), jest pewne, że przebieg naszego zakażenia obciąży system znacznie bardziej niż inne przypadki.

* Śródtytuły pochodzą od redakcji. Dane osobowe do wiadomości redakcji.

Więcej o: