Ebola, czyli lokalny, afrykański problem? Jest się czego bać na całym świecie

W porównaniu z tym, z czym miałam do czynienia, AIDS to zabawka - twierdziła Margaretha Isaacson, lekarka ratująca pierwsze ofiary wirusa ebola. Od 1976 roku, kiedy oficjalnie go opisano, niewiele się zmieniło. To molekularny potwór, który pożera bezlitośnie ludzkie tkanki. Szczęśliwie, jest już szczepionka, bo do tej pory głównym sprzymierzeńcem ludzkości wydawała się jedynie wysoka śmiertelność gorączki krwotocznej ebola.

To już siódmy odcinek cyklu: "Pogromcy chorób". Piszemy w nim o pacjentach, bohaterskich lekarzach, pokręconych ścieżkach prowadzących do znalezienia antidotum... Opowiadamy, jak błogosławiona Dorota z Mątew walczyła z morowym powietrzem, o koszykarzu, którego nie pokonał HIV i o tym, dlaczego wciąż nie można lekceważyć gruźlicy. Ku pokrzepieniu serc i nauce. Człowiek bywa bezradny wobec natury, ale może więcej, niż zazwyczaj sądzimy. Ludzki upór i praca bywają nagrodzone, a czasem po prostu mamy szczęście lub pomaga nam przypadek.

Początkowo wirus ebola miał nazywać się yambuku, od nazwy miejscowości w Zairze (obecnie Demokratyczna Republika Kongo), w której uderzył najpewniej pierwszy raz. Ponieważ jednak obawiano się napiętnowania jej mieszkańców, imię zawdzięcza pobliskiej rzece - Ebola.

"Misterny zamek z lodu, zimny i całkowicie czysty" - tak wirus kojarzył się jednemu ze swoich odkrywców, amerykańskiemu epidemiologowi Karlowi Johnsonowi. Innym badaczom, w powiększeniu pod mikroskopem, przypominał raczej węża, warkocze, gałęzie czy po prostu obrzydliwego robala. U wszystkich budził należny respekt, u wielu przerażenie. Wciąż skrywa mnóstwo tajemnic, ale sporo na to wskazuje, że już nie jesteśmy wobec niego bezbronni.

Skąd to się wzięło?

Kiedy zakłócasz równowagę, przyspieszasz przejście patogenów z dzikich zwierząt na inwentarz lub ludzi

- mówi epidemiolog weterynaryjny i ekspert do spraw zdrowia publicznego organizacji Wildlife’s Trust, Jonathan Epstein.

To kaskada zdarzeń, która zderza ze sobą nietoperze, małpy i ludzi na niezwykłe sposoby i którą potęgują wyjątkowe warunki klimatyczne

- przekonuje ekspert chorób odzwierzęcych Światowej Organizacji Zdrowia, Pierre Formenty.(1)

Tak naprawdę to wciąż nie wiemy, skąd wirus ebola się wziął. Możliwe, że od setek lat siedział sobie grzecznie w dżungli i pewnego dnia sami na siebie ściągnęliśmy nieszczęście, wchodząc na tereny wcześniej niedostępne dla człowieka. Są też naukowcy, którzy przekonują, że pierwsze zakażenia ludzi to nie XX wiek, a czasy starożytne, choćby w Atenach(2).

Na pewno problem odzwierzęcy? Teorię o przekazaniu gorączki krwotocznej ebola ludziom przez nietoperze uprawdopodobnił wybuch ogniska epidemicznego w Kongo, w 2007 roku. Wcześniej na tym terenie myśliwi wystrzelali tysiące nietoperzy owocowych, znanych też jako latające lisy. Według naukowców wirus przedostał się ze zwłok tych zwierząt na ludzi. Zakaziło się 260 osób, a zmarło186 spośród nich. Wcześniejsze ofiary w innych rejonach Afryki także miały mieć kontakt z nietoperzami, bądź małpami człekokształtnymi. ewentualnie ich mięsem.

Pogardzi tylko kośćmi

Ebola to zbudowany z siedmiu białek bezwzględny zabójca. Po wtargnięciu do organizmu błyskawicznie się namnaża i atakuje układ chłonny, wątrobę i śledzionę. Po uderzeniu w białe krwinki i komórki krwiotwórcze, doprowadza do uszkodzenia serca, nadnerczy i naczyń krwionośnych. Niemal każdą miękką część ciała przerabia w przetrawiony śluz. Uszkadza ściany naczyń, więc wycieka z nich krew. Pod skórą tworzą się czerwone wybroczyny. Równocześnie do ścian tętnic przyklejają się skrzepy. Ustaje krążenie, zatem obumierają kolejne obszary w nerkach, płucach, wreszcie w mózgu.

W miarę namnażania się wirusa cierpienie chorych jest niewyobrażalne. Z otwartych ran na ciele chorego zaczyna ciec krew, skóra staje się papkowata, miękka i łatwo ulega oderwaniu. Z ust płynie krew, a potem zaczyna krwawić każdy, nawet najmniejszy otwór w ciele. Oddziela się powierzchnia języka, a także wyściółka tchawicy. Zaatakowana zostaje też wyściółka gałek ocznych i w krótkim czasie wypełniają się one krwią, a chory traci wzrok. Kropelki krwi gromadzą się na powiekach i spływają po policzkach, nie krzepnąc. Krew ma konsystencję serwatki, a pod mikroskopem wygląda jak zmiksowana. Mięsień sercowy mięknie i krwawi do komór, a mózg zostaje zablokowany przez martwe krwinki. Choć martwica obejmuje wszystkie narządy wewnętrzne, to organizm pozostaje wciąż przy życiu. Wątroba pęcznieje i żółknie, a następnie zaczyna się rozpływać. W ostatnim stadium ciało ulega skurczom, a ręce i nogi wyrzucane są na boki. Wobec takich spustoszeń nie dziwi, że zaraz po zgonie ciało ofiary wirusa ulega gwałtownemu rozkładowi - wiele narządów i tak już od dawna było martwych.(3)

Zobacz wideo

Jeżeli jednak jakimś cudem chory przeżyje pierwsze kilkanaście dni choroby, prawdopodobnie wyzdrowieje. Zazwyczaj też nabierze odporności na wirusa. Dlaczego niektórym to się udaje? Tego wciąż nie wiemy.  Zdaje się, że ma to przede wszystkim związek z podtypem wirusa. Znamy ich cztery, a śmiertelność powodowanych przez nie odmian gorączek krwotocznych wynosi od 30 do 90 proc.

Część wirusologów twierdzi jednak, że śmiertelność zależy głównie od tego, czy chorym udzielana jest właściwa pomoc medyczna (uzupełnianie płynów i generalnie regulowanie całej gospodarki białkowej oraz wodno-elektrolitowej, wspomaganie działania układu oddechowego i krążenia, łagodzenie bólu). Często to niemożliwe, bo nie ma zaplecza medycznego w rejonach, gdzie wybuchają ogniska, brakuje środków finansowych, chętnych do pracy itd. Jednocześnie lekarze ostrzegają, że nawet tym, którzy przetrwają atak "molekularnego rekina", ebola długotrwale odbiera zdrowie(4).

Zapalenie opon mózgowych, śpiączka, halucynacje, depresja - to tylko niektóre z powikłań obserwowanych przez wiele miesięcy po ocaleniu, u co najmniej 60 proc. chorych.

Najbardziej znaną pacjentką, u której wystąpiły komplikacje po zakażeniu wirusem ebola, jest szkocka pielęgniarka Pauline Cafferkey. Zaraziła się ona podczas pracy w Afryce, w grudniu 2014 roku. Pierwszy raz wypisano ją ze szpitala wiosną 2015 roku. Wydawała się już zupełnie zdrowa. Wróciła nawet do pracy.

Jednak w październiku tego samego roku ponownie trafiła do szpitala. Jej stan był krytyczny. Wskutek komplikacji po zakażeniu wirusem rozwinęło się u niej zapalenie opon mózgowych. I znowu się udało, a jednak to nie był koniec. W 2016 roku choroba zaatakowała ponownie.

Gdzie tu optymizm? Gdzie pogromcy? W kolejnym roku dzielna Szkotka zbierała fundusze na walkę z ebolą. W czerwcu 2019 roku wówczas 43-letnia Cafferkey urodziła bliźnięta w szpitalu w Glasgow. W oficjalnym oświadczeniu stwierdziła:

To pokazuje, że po eboli jest życie i przyszłość dla tych którzy zetknęli się z tą chorobą.

Ze szczepionką ludzkości się nie spieszyło?

Chociaż wirus ebola powoduje niewyobrażalne spustoszenie organizmu, nigdy nie budził na świecie tak olbrzymich emocji jak obecnie SARS-CoV-2. Dla znakomitej większości świata problem wydaje się więcej niż odległy. Producenci szczepionek raczej nie powinni liczyć na ogromny rynek zbytu. Brzmi bezwzględnie, ale wynalezienie szczepionki to ogromne wyzwanie, a wymagania jakościowe są dużo surowsze niż wobec leków. Trzeba mieć pewność, że nie zabraknie klientów, tymczasem ogniska eboli wygasały same. Przy olbrzymiej śmiertelności i ogromnym wyniszczeniu chorych wirus nie miał możliwości szerzyć się na dużym obszarze. Zazwyczaj wystarczał kordon sanitarny wokół wioski, w której ktoś zachorował, a wkrótce problem rozwiązywał się sam.

Dodatkowo, specjaliści początkowo wierzyli, że zakazić można się jedynie przez krew (epidemia pojawiła się wśród pacjentów szpitala polowego, w którym stosowano igły wielorazowe), a wirus może przetrwać tylko w afrykańskim klimacie.

Z czasem okazało się, że wirus może mutować, przenosić się drogą kropelkową, do zakażenia może dojść w wyniku kontaktu z każdą wydzieliną chorego czy ze zwłokami, nawet przy zachowanych wszelkich zasadach sanitarnych. Ebola może przetrwać poza Afryką - wykrywano przeciwciała bliskich krewnych tego wirusa u Amerykanów. Wreszcie, podczas epidemii z 2014 roku, która zabiła ponad 11 tysięcy osób, zdarzyło się też zawleczenie śmiertelnie groźnego wirusa do Europy i USA. Epidemia sprzed pięciu lat pokazała jeszcze jedno - wirus wcale nie musi atakować tylko wiosek. Tym razem wybrał afrykańskie stolice.

I wtedy świat się przebudził. Oficjalnie mówi się o ponad 20 latach wytężonej pracy nad szczepionką, ale nieoficjalnie naukowcy przyznają, że solidnie się do tego przyłożyli dopiero przez ostatnie dwa lata przed jej wynalezieniem. Pojawiają się nawet głosy, że samo opracowanie metody to zaledwie 10 miesięcy. Potem były już testy i sprawdzanie wybranego rozwiązania.

Skuteczność 100 proc., a może 70

Nim szczepionka trafiła oficjalnie do obrotu, w Gwinei wybuchła kolejna epidemia. Ze względu na ogromne zagrożenie dla ludzkiego życia, nie do końca sprawdzoną szczepionkę podano ludziom. Łącznie w różnych częściach Afryki zaszczepiono ok. 250 tysięcy osób. Żadna z nich nie zachorowała.

Decyzja dopuszczenia do obrotu pierwszej szczepionki przeciw gorączce ebola w Europie jest ważnym krokiem związanym z walką ze śmiertelną chorobą. Decyzja jest podsumowaniem wieloletnich wysiłków na rzecz opracowania nowych leków i szczepionek przeciw gorączce ebola. Instytucje zdrowia publicznego w krajach dotkniętych wirusem potrzebują bezpiecznych i skutecznych produktów, aby móc skutecznie reagować na epidemie i ratować ludzkie życie

- ogłosił w listopadzie 2019 roku Guido Rasi, dyrektor Europejskiej Agencji Leków (European Medicines Agency, EMA), potwierdzając dopuszczenie do obrotu (tzw. rejestrację) szczepionki o nazwie Ervebo (rVSVΔG-ZEBOV-GP). Szczepionka może być podawana dorosłym narażonym na zakażenie wirusem ebola.(5)

Udane testy dały niepodważalną podstawę do rejestracji i przekonania o bezpieczeństwie samej szczepionki, ale czy na pewno jest ona skuteczna w 100 proc.? Tego na pewno nie wiemy. Sprawdzono ją na dwóch podtypach z czterech. Nie ma też pewności, że będzie równie skuteczna, jeśli wirus zmutuje. Konieczne są zatem regularne badania i aktualizacje.

I przydałby się wreszcie finał, jak w słynnym filmie "Epidemia" Wolfganga Petersena z 1995 roku. Ludzkość znajduje skuteczne lekarstwo i wszyscy żyją długo i szczęśliwie. Cóż, jeszcze nie dziś.

Przypisy:

  1. Cytaty za: "Epidemia wirusa Ebola", Blog exignoranta, data dostępu: 08.06.20
  2. Michał Skubik, "Ebola zaatakowała już starożytne Ateny?", Wyborcza.pl, 21.06.15
  3. Józef Krzyk, Tajemnice eboli. Historia plagi, Wyborcza.pl, 04.04.16
  4. Michał Skubik, Ebola powoduje długotrwałe problemy zdrowotne, Wyborcza.pl, 25.02.16
  5. Za oficjalnym serwisem Państwowego Instytutu Higieny - szczepienia.info, komunikat z listopada 2019, data dostępu: 09.06.20
Więcej o: