Przedstawiamy czwarty odcinek naszego cyklu: "Pogromcy chorób". Piszemy w nim o pacjentach, bohaterskich lekarzach, pokręconych ścieżkach prowadzących do znalezienia antidotum... Opowiemy, jak błogosławiona Dorota z Mątew walczyła z morowym powietrzem, o chłopcu, którego nie pokonała wścieklizna i o tym, dlaczego wciąż nie ma szczepionki przeciw HIV. Ku pokrzepieniu serc i nauce. Człowiek bywa bezradny wobec natury, ale może więcej, niż zazwyczaj sądzimy. Ludzki upór i praca bywają nagrodzone, a czasem po prostu mamy szczęście lub pomaga nam przypadek.
Bez wiedzy anatomicznej nie ma współczesnej medycyny. Chociaż pionierzy zgłębiania tajników ciała ludzkiego niekoniecznie wynajdowali konkretne leki i sposoby na dręczące ludzkość choroby, niewątpliwie wielu ludziom uratowali życie. Nie uporasz się ze skutkiem, jeśli nie znasz przyczyny. Dzięki anatomom wielu nieszczęśników miało szansę na ratunek, zarówno w odległych czasach, jak i współcześnie. Pionierzy pokazali, jak bezpiecznie upuszczać krew, prawidłowo poskładać kości, leczyć wątrobę, serce czy nerwy. Nowoczesnej chirurgii, transplantologii czy endokrynologii nie byłoby bez pierwszych śmiałków, szukających odpowiedzi w ciałach zmarłych.
Podstawy anatomii człowieka niewątpliwie stworzyli już starożytni. Doskonale rozumieli, że nie można leczyć człowieka, jeśli nie zna się jego budowy. Niektórzy dostrzegali też potrzebę poszanowania dla pacjenta i jego ciała. Słynne zasady etyczne Hipokratesa być może zawdzięczamy już Imhotepowi, pierwszemu egipskiemu anatomowi, lekarzowi, a zarazem najwyższemu kapłanowi boga Ra w Helipolis, który żył w XXVII wieku p.n.e. Ponoć jego dzieła były inspiracją dla greckiego ojca medycyny.
Kapłani egipscy najpewniej byli równocześnie znakomitymi lekarzami i diagnostami. Unikalną wiedzę o człowieku pozyskiwali bowiem podczas skomplikowanych zabiegów balsamowania zwłok.
Wspomniany Hipokrates (urodzony ok. 460 p.n.e. na wyspie Kos, zmarł ok. 370 p.n.e. w Larysie) opisał budowę szkieletu człowieka, przewodu pokarmowego, układu oddechowego i budowę serca. Jednak za ojca naukowo pojmowanej anatomii uznano Herofilusa (335-280 p.n.e.). Ten jako pierwszy centrum zarządzania układu nerwowego upatrywał w mózgu. Najpewniej to dopiero on wnioskował o budowie człowieka na podstawie przeprowadzanych klasycznych sekcjach zwłok. Tylko czy rzeczywiście takimi te sekcje były? Aulus Cornelius Celsus (25 rok p.n.e. - 50 r. n.e.) w encyklopedii "De Medicina" przekonywał, że Herofilus przeprowadził ich co najmniej 600, ale na żywych więźniach (1).
Upadek Cesarstwa Rzymskiego i wzrost roli chrześcijaństwa miały decydujący wpływ na zastój w medycynie. W średniowiecznym mroku wiedza anatomiczna zanikała. Wszelkie wnikliwe badania nad ciałem ludzkim traktowano nieufnie, wreszcie uznając je za herezję. W dziełach słynnego rzymskiego lekarza i "anatoma" Claudiusa Galeneusa zwanego Galenem (130-200 r. n.e.) dopiero bohater dzisiejszego odcinka "Pogromców" - Andreas Vesalius - wykrył ponad 200 błędów merytorycznych. Galen, lekarz gladiatorów, prowadził badania na długo przed uznaniem w Rzymie chrześcijaństwa za religię państwową (313 rok). Żył w czasach, gdy nie było już nasilonych prześladowań chrześcijan (raczej lokalne spory między sektami,samosądy), ale prawdopodobnie pozostawał pod silnym wpływem nowej religii. Obawiając się ognia piekielnego, a raczej sporu z pierwszymi teologami, wykonywał jedynie sekcje zwierząt (często małp). Obserwacje i wnioski przenosił automatycznie na opisy anatomiczne człowieka. Na ich niepodważalne sprostowanie świat czekał aż 14 wieków. Ten, który go dokonał, został okrzyknięty ojcem anatomii nowożytnej (2).
Pierwsza w nowożytnym świecie i udokumentowana sekcja zwłok została przeprowadzona przez włoskiego anatoma i chirurga Mondino de Luzzi (1270-1326) (3). W 1490 roku w Padwie (Włochy) powstał już pierwszy teatr anatomiczny, czyli miejsce, gdzie sekcję mogli obejrzeć nie tylko uczeni czy studenci, lecz także zwykli gapie (chociaż raczej zamożni - sprzedawano dość drogie bilety). Od końca XV wieku coraz częściej zgodę na przeprowadzenie sekcji mogły wydać władze lokalne, a nie tylko, jak wcześniej, papież czy cesarz. Wprawdzie lekarze uważali, że zajmowanie się zwłokami to zajęcie niegodne poważnego medyka (raczej odpowiednie dla asystenta, cyrulika), jednak przynajmniej teoretycznie mogli już to robić. Dlaczego więc ojcem współczesnej anatomii ma być flamandzki uczony Andreas Vesalius, który tą nauką zajął się dopiero w wieku XVI?
Andreas Vesalius (Andrzej Wesaliusz, Andries van Wesel lub Andre Wesale) według historyków zasłużył na ten tytuł, gdyż w niewyobrażalnie krótkim czasie stworzył dzieło, które anatomię człowieka ukazało jako naukę, a zaprezentowane przez niego wyniki badań stały się podstawą rozwoju całej współczesnej medycyny. Na użytek studentów wydał atlas anatomiczny i zarazem pierwszy rzetelnie opracowany podręcznik biologii człowieka. Wydane dzieła uczyniły go nieśmiertelnym, a całym pokoleniom lekarzy pozwoliły poznawać dokładnie budowę człowieka nawet wtedy, gdy nie mieli możliwości przeprowadzać sekcji (4).
Dla współczesnych badaczy Vesalius to także, a może przede wszystkim, niezwykle barwna postać. Jego życie, a nawet śmierć na pewno mogą być inspiracją dla twórców po dziś dzień. Przykładem jest choćby powieść "Sekret Wesaliusza" Jordiego Llobregata, która ukazała się w Polsce w 2016 roku.
Fragment:
Wesaliusz (...) podczas pobytu w Paryżu wykonał setki sekcji ciał mężczyzn, kobiet i dzieci w czasach, kiedy zdobycie zwłok dla celów naukowych w większości przypadków było bardzo trudne. Znane są jego układy z pozyskiwaczami trupów. (...) Pozyskiwacze za opłatą wykradali z cmentarzy zwłoki niedawno zmarłych osób. Później, kiedy się przeniósł do Włoch, korzystał z przepisu dającego szpitalom i uczelniom prawo do zwłok straconych złoczyńców.
To wszystko prawda, ale w życiu Andrzeja Wesaliusza zdarzały się rzeczy jeszcze ciekawsze i dziwniejsze.
Andrzej Wesaliusz urodził się w 1514 roku w Brukseli, w rodzinie aptekarza cesarza Karola V. Jego dom rodzinny stał przy ulicy zwanej Piekielnym Zaułkiem (Helle Straetken), niedaleko Wzgórza Wisielców (Galgenberg). Za czasów Wesaliusza przeprowadzano tam egzekucje, najczęściej przez powieszenie. Ciała skazańców pozostawały na szubienicy, dopóki ogołocone z mięsa kości same nie spadły. Chłopak, podobnie jak koledzy z podwórka, szybko oswoił się z takimi widokami i ponoć niejednokrotnie bawił się kośćmi rozrzuconymi na Galgenbergu. Chętnie też robił sekcje małych zwierząt (myszy, szczurów i kretów), a czasem nawet padłych psów i kotów (5).
Swój pierwszy szkielet prawdopodobnie skompletował na studiach na Uniwersytecie w Louvain (Belgia) z pomocą kolegi astronoma, Gemma Frysiusa. Panowie wspólnie ukradli zwłoki skazańca z szubienicy umieszczonej poza bramami miasta. Było to w 1529 roku, gdy taki postępek mógł jeszcze zostać surowo ukarany. Przyszły anatom nie liczył się jednak z konsekwencjami, rozczarowany studiami i w jego ocenie powierzchowną edukacją. Pokazy anatomii, w czasie których studenci nie mieli nawet okazji dotykać zwłok, odbywały się zwykle raz-dwa razy do roku. Wesalius uczestniczył w takich zajęciach tylko trzy razy. Stąd decyzja o przenosinach najpierw do Paryża (1533 r.), potem do włoskiej Padwy (1536 r.), by rzeczywiście czegoś się nauczyć.
Zapewne we Włoszech Wesaliusz poznał młodego i utalentowanego malarza Johannesa Stephenusa Calcarinusa, który miał wkrótce zostać głównym ilustratorem dzieł młodego uczonego.
W grudniu 1537 roku Wesaliusz otrzymał dyplom lekarski i prawo do praktykowania zawodu. Uroczysta ceremonia nadania mu tytułu doktora medycyny odbyła się dwa dni później w pałacu biskupim w Padwie. W kolejnym dniu zaledwie 23-letni Andreas uzyskał tytuł profesora i został wykładowcą anatomii. Skąd ten pośpiech? We włoskim środowisku naukowym powszechna była już świadomość znaczenia tego przedmiotu, a zarazem brakowało specjalistów. Uzdolniony młodzieniec, który śmiało sprzeciwiał się poglądom Galena i wydawał się mieć ogromną wiedzę, został wreszcie doceniony.
To na potrzeby wykładów, pierwotnie tylko dla swoich studentów, Wesaliusz sporządził ryciny obrazujące ciało ludzkie. Na początek dwie tablice: jedną prezentującą przebieg naczyń tętniczych, drugą - żylnych. Ponieważ niewielu słuchaczy było w stanie bez błędu je skopiować, uczony zdecydował się na opracowanie kolejnych części ciała i druk swoich prac.
W 1540 roku 25-letni Wesaliusz opublikował trzy istotne dzieła, w tym najsłynniejsze, "De Humani Corporis Fabrica", i stał się naprawdę sławnym anatomem. Renomowany Uniwersytet w Bolonii zaprosił go, by poprowadził kurs anatomii prawidłowej na wydziale lekarskim. Na koniec zajęć, wyjątkowo, nie było sekcji zwłok człowieka. Wesaliusz wypreparował u żywego psa nerwy wsteczne (w krtani). Po ich przecięciu szczekanie zwierzęcia ustało...
Andreas nie zajmował się tylko zwłokami. Był przede wszystkim wybitnym lekarzem, który propagował ścisłą współpracę i wymianę doświadczeń klasycznych medyków, chirurgów (wówczas raczej cyrulików) i farmaceutów, by zapewnić pacjentom optymalną opiekę. W 1544 roku został nadwornym lekarzem cesarza Karola V. Wpływowy pacjent był tak zadowolony ze swojego medyka, że w 1556 roku nadał mu tytuł hrabiego i zapewnił dożywotnią solidną pensję.
Niestety, fortuna kołem się toczy. 50-letni Vesalius, który wcześniej wielokrotnie narażał się kościelnym urzędnikom, ale zawsze bez poważniejszych konsekwencji, został uznany przez Świętą Inkwizycję za bezbożnika. Życie uratował mu tylko (na krótko) wpływowy mentor, hiszpański król Filip. Andreas jednak, w ramach pokuty, musiał odbyć pielgrzymkę do Jerozolimy.
Cóż takiego zrobił wybitny anatom, że nie mogły go ochronić w pełni dwory cesarskie czy królewskie? Podobno otworzył klatkę piersiową hiszpańskiego szlachcica, który okazał się jeszcze żywy, i doprowadził do jego ostatecznego zgonu. Rodzina denata oskarżyła Wesaliusza o morderstwo.
Trudno powiedzieć, czy cała ta historia (łącznie z zabiegiem i wyrokiem) to prawda, bo inne źródła podają, że pielgrzymki nikt Wesaliuszowi nie narzucił. Ponoć sam, dręczony tajemniczą chorobą, miał podjąć decyzję o podróży i dobrowolnie modlić się o zdrowie na górze Synaj (góra Mojżesza, w Egipcie). W drodze powrotnej statek, którym płynął Andreas, rozbił się. Uczony zmarł na greckiej wyspie, na którą wyrzuciło go morze.
Są też inne wersje zakończenia - z zarazą w tle i oszustami, którzy doktora porzucili. I jeszcze taka o szczęśliwym żywocie wśród tubylców (chociaż krótkim). Niewątpliwie w 1564 roku Vesalius dokonał żywota, a tajemnicę, co do tego doprowadziło, zabrał do grobu.
Anatom nadal fascynuje badaczy. Niemal każdy rozdział jego życia to materiał na osobną książkę. Wciąż jednak najważniejszymi publikacjami związanymi z Vesaliusem pozostają te, które sam stworzył, budując nie tylko fundamenty medycyny, ale też nowoczesnej edukacji. Trudno sobie wyobrazić postęp w jakimkolwiek dziale medycyny bez wiedzy anatomicznej i porządnych podręczników.
***.
* Vesaliusowi zawdzięczamy choćby wiedzę o budowie wątroby (Galen sugerował, że ma aż pięć płatów). Wprawdzie mylił się co do jej roli, ale na pewno wzbogacił wiedzę o tym niezwykłym gruczole:
** Poza portretem uczonego i kopiami rysunków z jego dzieła artykuł ilustruje słynny obraz Rembrandta z XVII wieku. Wielki mistrz nie mógł namalować wielkiego uczonego, bo żyli w innych czasach, ale zabiegi przeprowadzane przez Wesaliusza niewiele się różniły od tych już popularnych w kolejnych stuleciach.