Niemal każdego dnia dowiadujemy się nowych rzeczy o SARS-CoV-2, wirusie wywołującym COVID-19. Najnowszy fragment układanki pochodzi z małego badania przeprowadzonego w Chinach, w którym znaleziono RNA (kod genetyczny) wirusa SARS-CoV-2 w nasieniu pacjentów z COVID-19.
Badanie opublikowane w JAMA Network Open (recenzowane czasopismo medyczne o otwartym dostępie) obejmowało 38 pacjentów leczonych z powodu ciężkiej choroby COVID-19 w szpitalu miejskim Shangqiu w prowincji Henan. Mężczyźni byli w wieku od 15 to 59 lat. Piętnastu pacjentów dostarczyło próbkę nasienia podczas ostrej fazy choroby i 23 wkrótce po wyzdrowienia. U czterech z 15 pacjentów z ostrą chorobą i u dwóch z grupy 23, w nasieniu wykryto RNA nowego koronawirusa.
To odkrycie różni się od wyników wcześniejszych badań z udziałem 12 pacjentów z COVID-19. Jednak wcześniejsze badanie obejmowało pacjentów z łagodną formą choroby po wyzdrowieniu, podczas gdy obecne, pacjentów z ciężką chorobą. Wszystkie próbki w tym ostatnim badaniu zostały pobrane podczas choroby lub bardzo krótko po wyzdrowieniu. Różnice między wcześniejszymi i obecnymi badaniami są prawdopodobnie wynikiem różnic w nasileniu choroby i czasie pobrania próbek.
Jądra, oczy, łożysko, płód i ośrodkowy układ nerwowy są uważane za miejsca "uprzywilejowane immunologicznie”, to oznacza, że są chronione przed ciężkimi stanami zapalnymi. Jest to prawdopodobnie efekt adaptacji ewolucyjnej, która chroni ważne struktury organizmu. Na miejsca "uprzywilejowane immunologicznie" naukowcy zwrócili szczególną podczas epidemii wirusa Ebola w Afryce Zachodniej, w latach 2013–2016.
Wirus Ebola pozostawał wykrywalny w nasieniu niektórych osób przez ponad trzy lata, a przenoszenie Eboli podczas stosunku płciowego może nastąpić miesiące po wyzdrowieniu pacjenta.
Obecność wirusowego RNA w nasieniu pacjentów niekoniecznie wskazuje na obecność zakaźnego wirusa. Dlatego kluczowe będzie wykazanie, czy wirusa można wyizolować z nasienia pacjentów z SARS-CoV-2. Jeśli tak się stanie, kolejne pytania to: czy koronawirus występuje głównie w nasieniu pacjentów z ciężką chorobą, czy w przypadku pacjentów z łagodnym przebiegiem oraz chorujących bezobjawowo, występuje znaczny poziom wirusa.
Przenoszenie wirusa drogą płciową nadal - zdaniem badaczy - wydaje się bardzo mało prawdopodobne. Do seksualnej transmisji SARS-CoV-2 mogłoby dojść w jednym scenariuszu, gdyby wirus utrzymywał się w jądrach przez dłuższy czas i gdyby osoby, po przejściu COVID-19, przenosiły go drogą płciową po wyzdrowieniu.
Od pierwszych dni epidemii eksperci twierdzili, że koronawirusa można przenosić poprzez pocałunki, a nie drogą płciową. - Nowe odkrycie nie jest z tym sprzeczne. Jeśli nasienie wykazuje pozytywny wynik testu na koronawirusa, nie oznacza to, że wirus zakaźny jest obecny - powiedział dr Stanley Perlman, profesor mikrobiologii, immunologii i pediatrii na University Iowa. - To interesujące odkrycie, ale należy potwierdzić, że w nasieniu jest wirus zakaźny, nie tylko produkt wirusowy. Testy nasienia mogły wykryć tylko fragmenty wirusowego RNA - dodał dr Perlman. Ponadto dr Perlman podkreślił, że koronawirus zakaża przede wszystkim poprzez usta lub nos.
Jak dotąd, nie ma dowodów, że można się zakazić przez kontakt seksualny lub zabieg inseminacji domacicznej. Mimo to, na całym świecie wiele klinik płodności przestało przyjmować nowych pacjentów min. z powodu obaw, że nasienie dawcy może zainfekować kobiety próbujące zajść w ciążę.
Potrzebujemy więcej badań - twierdzą lekarze. Dodają również, że rozsądne jest, by osoby, które przeszły COVID-19 stosowały prezerwatywy do czasu wyjaśnienia, czy i jak długo zakaźny wirus może pozostawać w nasieniu.
Źródła: JAMA Network Open, NYT