Śledząc wątki na blogach czy w serwisach społecznościowych, znajdziemy całkiem sporo wpisów o niepokojących snach, które szczególnie teraz, w czasie pandemii, znacznie się nasiliły. Jeśli wziąć pod uwagę liczbę tych wpisów, to sprawa wydaje się niebagatelna. Wpisy z hashtagiem #coronadreams pojawiały się tak często na Twitterze, że powstało specjalne konto @Quarandreams do ich udostępniania. Są tam opisy najróżniejszych i najdziwniejszych snów, związanych z koronawirusem, od takich, w których ktoś znajduje lekarstwo na Covid-19, aż po takie, w których śniący zostaje gwiazdą rocka o pseudonimie Kwarantanna.
Aby dobrze funkcjonować, zachować zdrowie i dobre samopoczucie, dorosły człowiek powinien spać od siedmiu do dziewięciu godzin - mówią eksperci. W czasie snu przechodzimy przez różne fazy, nazywane fazami NREM oraz REM. NREM oznacza sen o wolnych ruchach gałek ocznych (non-rapid eye movement). Bywa też określany mianem snu wolnofalowego lub snu głębokiego. Natomiast faza REM oznacza dosłownie sen o szybkich ruchach gałek ocznych (rapid eye movement), który nazywamy również snem paradoksalnym albo snem płytkim. Faza REM dominuje w drugiej połowie nocy.
Śnimy na wszystkich etapach snu, ale to faza REM jest najbogatsza w te najbardziej intensywne, wyraziste marzenia senne. Te sny zresztą częściej zapamiętujemy. W czasie gdy śpimy, przechodzimy przez kilka faz REM, które pełnią ważną funkcję. Uważa się, że jest to czas, gdy nasz umysł porządkuje doświadczenia z poprzedniego dnia, przyswaja i przetwarza zdobyte informacje, co jest nie bez znaczenia dla naszego późniejszego nastroju i zdolności poznawczych.
- Pandemia i związane z nią ograniczenia, mogą mieć wpływ na to, jak i kiedy śpimy. Niesie to pozytywne skutki dla niektórych, ale także negatywne. Obie sytuacje mogą prowadzić do wzmożonego przypominania sobie snów - uważa dr Rosie Gibson z Massey University w Nowej Zelandii.
Czas niepewności i nowe zagrożenia zwykle zakłócają normalny sen. Wiele osób cierpi w tym okresie na zaburzenia snu, bezsenność, zbyt krótki lub przerywany sen. - Wysłuchane wieczorem niepokojące informacje czy przeżycia mogą przyczynić się do tego, że będziemy mieć problem z zaśnięciem i snem, a wtedy wzrośnie "presja" na fazę REM. Przy następnej okazji nastąpi więc tak zwane odbicie w fazie REM - pisze Gibson. W rezultacie marzenia senne okażą się znacznie bardziej barwne i emocjonujące, a ich treści dotyczyć będą najpewniej wydarzeń z poprzednich dni. We śnie przeżywamy więc na nowo nasze "pandemiczne" lęki.
Z drugiej strony, izolacja i praca zawodowa, przeniesiona do domu, powodują, że więcej czasu spędzamy w łóżku - wskazują eksperci. Amerykanie, którzy wykorzystali ostatnie wydarzenia do przeprowadzenia ankiety na temat długości nocnego odpoczynku, zauważyli, że wraz z wprowadzeniem ograniczeń zmieniły się wzorce snu. Okazało się, że w większości przypadków ludzie później kładą się spać, ale za to dłużej śpią i wielu z nich uznaje swój sen za dobry.
Ten trend zauważono także w Europie. Średni czas snu w Mediolanie wydłużył się na początku marca, kiedy północne Włochy zaczęły kwarantannę, w Paryżu czas snu zaczął gwałtownie rosnąć po 15 marca, kiedy ogłoszono zamknięcie szkół i zakazano zgromadzeń publicznych.
- Pracując w domu mniej się ruszamy, bo nie musimy choćby śpieszyć się na tramwaj czy autobus, aby dojechać do pracy na czas. Gdy nie trzeba wstawać wcześnie rano, śpimy dłużej i budzimy się zgodnie z naturalnymi fazami snu, a więc w fazie REM. To sprzyja zapamiętywaniu tego, co się nam śniło. W dodatku wiele osób ma teraz czas, aby relacjonować swoje sny domownikom, co pomaga w ich zapamiętywaniu. Może to także oznaczać, że tym bardziej będziemy pamiętać sny przez kolejne noce - uważa dr Gibson.
- Koszmary nie są takie złe. Tak naprawdę to dobrze, że tak intensywnie teraz śnimy. Sny pomagają nam dostosować się do zmieniającej się sytuacji oraz regulować nasze emocje. Są pomocne, ponieważ pozwalają ludziom poradzić sobie mentalnie z sytuacją na jawie. Odzwierciedlają także realia i nasze największe obawy - pisze dr Gibson.
Marzenia senne pełnią zatem funkcję obronną. Psychika wykorzystuje je - niczym nasz wewnętrzny psychoanalityk - aby przepracować stresy i lęki, których wcześniej doświadczyliśmy.
To normalne, że sny stają się bardziej wyraziste, gdy doświadczamy stresujących sytuacji i żyjemy w natłoku wiadomości. Nasz mózg ma bowiem do przeanalizowania w nocy znacznie więcej danych. Badacze zauważają, że teraz w naszych snach dominuje strach, zakłopotanie, tabu społeczne, stres związany z pracą zawodową, a także uczucie żalu i straty. Śnimy o rodzinie, z którą jesteśmy rozdzieleni, a także o chorobach oraz o skażeniu. Najbardziej dotknięte koszmarami są osoby z zaburzeniami lękowymi oraz uczestnicy, czy bezpośredni świadkowie stresujących wydarzeń, przede wszystkim pracownicy służb medycznych.
Więcej snów wiąże się także ze zmianami w codziennej rutynie. - Gdy zdarza się coś niezwykłego, jak na przykład pandemia, nasze mózgi "przetrawiają" tę niecodzienność właśnie w czasie snu - mówi dla "Los Angeles Times" dr Rubin Naiman z University of Arizona. - Możliwe też, że więcej śnimy o tych aspektach życia, za którymi tęsknimy podczas kwarantanny. Czy możemy się czegoś z tych snów nauczyć? Nawet koszmary mogą być bogatym źródłem informacji o sobie - uważa dr Naiman.
Źródło: ScienceAlert.com, The Conversation,Los Angeles Times