Odkąd SARS-CoV-2 zaatakował człowieka naukowcy w naprawdę imponującym tempie odkrywają jego kolejne tajemnice. Pierwsza cała sekwencja genomu nowego koronawirusa została opublikowana przez chińskich uczonych 20 stycznia 2020 r. i od tej pory zsekwencjonowano już tysiące genomów w różnych regionach naszego globu. To pozwoliło naukowcom na prześledzenie zmian, jakim podlegał genom koronawirusa w przeszłości oraz tych, dzięki którym wirus coraz lepiej dopasowuje się do swojego gospodarza, czyli człowieka.
Do dzisiaj naukowcy zidentyfikowali setki mutacji koronawirusa. Nie każda z tych zmian jest dla nas groźna, ale też niektóre budzą poważne zaniepokojenie. Zasadnicze zmiany w budowie koronawirusa, szczególnie w jego "kluczowym" fragmencie, czyli w strukturze białka Spike, mogą zagrozić pracom nad szczepionkami i lekami na COVID-19, chorobę wywoływaną przez tego wirusa. Większość wysiłku uczonych skierowana jest w kierunku neutralizacji białka Spike.
Nie wiemy jeszcze, w jakim stopniu te mutacje zmieniają zasięg koronawirusa w populacji i co tak naprawdę oznaczają dla jego zjadliwości. Jeśli wziąć pod uwagę inne chorobotwórcze drobnoustroje, jak na przykład wirusy grypy, to widać, jak patogeny potrafią szybko zmutować. Co roku mamy do czynienia z innym szczepem wirusa grypy i co roku musimy modyfikować szczepionkę, aby była skuteczna.
Setki rozpoznanych mutacji koronawirusa nie oznaczają, że każda z nich ma znaczenie. Chodzi o te, które się utrwalają oraz mają wyraźny wpływ na zachowanie się patogenu. Amerykanie opublikowali na portalu bioRxiv wstępne jeszcze (czyli przed weryfikacją i oficjalną publikacją) wyniki badań nad przekształcającym się koronawirusem i doszli do wniosku, że obecnie dominuje mutacja (nazwali ją D614G), która - niestety - powoduje większą zaraźliwość COVID-19.
Ich praca polegała na śledzeniu zmian genetycznych w białku Spike, kluczowym dla infekcji. Zidentyfikowali czternaście mutacji w obszarze Spike, które się kumulują. - Mutacja białka Spike D614G budzi poważne obawy. Ta mutacja zaczęła rozprzestrzeniać się w Europie na początku lutego, a po przeniesieniu się do kolejnych regionów świata, szybko staje się dominującą formą - napisali naukowcy z Los Alamos National Laboratory w Nowym Meksyku.
Zespół oparł się na bazie danych Global Initiative on Sharing All Influenza Data (GISAID) oraz przeanalizował doniesienia z Sheffield w Wielkiej Brytanii. Naukowcy zauważyli, że u pacjentów z COVID-19 w tym regionie znaleziono stosunkowo dużo tej konkretnej mutacji wirusa. Jednak nie zauważono, aby przez to ciężej lub dłużej chorowali. Co jest niewątpliwie pocieszające w całej tej historii.
Badacze z University College London oraz Université de la Réunion (La Réunion, wyspa na Oceanie Indyjskim) znaleźli aż 198 mutacji w genomie koronawirusa. Jednakże jeden z autorów publikacji w czasopiśmie "Infection, Genetics and Evolution", prof. Francois Ballaoux wyjaśnia, że "Mutacje same w sobie nie są złą rzeczą i nic nie wskazuje na to, aby SARS-CoV-2 mutował szybciej lub wolniej, niż oczekiwano".
Jak dotąd, nie możemy powiedzieć, czy SARS-CoV-2 staje się coraz bardziej śmiertelny i zaraźliwy
- Wykryte, nawracające mutacje mogą wskazywać na ciągłą adaptację SARS-CoV-2 do ludzkiego gospodarza - podsumowuje badania prof. Ballaoux.
Naukowcy z University of Glasgow są zdania, że zmiany w genomie koronawirusa nie oznaczają, że mamy do czynienia z różnymi szczepami. Uważają, że obecnie krąży na świece tylko jeden typ wirusa, choć drobne zmiany w jego budowie należy monitorować i brać pod uwagę przy projektowaniu szczepionki czy leków. - Odradzamy nadmierną interpretację danych genomowych podczas pandemii - kończą wywód naukowcy.
Źródła: BBC.com, bioRxiv.org, ScienceDirect.com