Koronawirus. Gdy minister Szumowski mówi o testach białkowych, to o czym tak naprawdę mówi? Jak wygląda diagnostyka w Polsce?

Możliwość przeprowadzania 20 tysięcy testów dziennie. Szybkie testy i testy genetyczne w ofercie prywatnej. Coraz więcej laboratoriów w ministerialnym programie diagnostycznym. Jest dobrze? Kto realnie może się zbadać i czy negatywny wynik testu na pewno wyklucza zakażenie? Dlaczego lekarz pierwszego kontaktu nie może zlecić badania? Sprawdzamy.

 W ostatnich dniach sporo dzieje się w Polsce, w kwestii testów diagnostycznych, pozwalających wykryć zakażenie SARS-CoV-2. Ministerstwo Zdrowia zapewnia, że moce przerobowe laboratoriów są większe niż liczba wykonywanych badań (nawet o kilka tysięcy dziennie). Lada dzień ma zakończyć się walidacja szybkich testów koreańskich i jeszcze bardziej usprawnić system. Na pewno? To warto wiedzieć.

1. Kto może zrobić test w Polsce bezpłatnie, w ramach ubezpieczenia?

Zgodnie z informacją Głównego Inspektoratu Sanitarnego już od miesiąca nie ma możliwości odmowy badania w kierunku zakażenia koronawirusem osobie, która ma objawy choroby COVID-19.

Nie są potrzebne żadne inne przesłanki epidemiczne, chociaż np. kontakt z osobą zakażoną jest kolejnym kryterium, które upoważnia do bezpłatnego badania.

Pojęcie kontaktu jest precyzyjnie określone. To chociażby:

  • wspólne zamieszkiwanie,
  • bezpośredni kontakt fizyczny (np. podanie ręki osobie zakażonej) lub w bezpośredniej bliskości (twarzą w twarz), 
  • bezpośredni kontakt bez zabezpieczania z wydzielinami osoby z COVID-19 (np. dotykanie zużytej chusteczki higienicznej),
  • przebywanie w bezpośredniej bliskości (twarzą w twarz) osoby chorej - przez dowolny czas,
  • kontakt w środkach transportu (np. samolot, pociąg) obejmujący osoby zajmujące dwa miejsca (w każdym kierunku) od osoby chorej na COVID-19. 

Prawo do badań mają także osoby pomagające przy transporcie osób chorych, bądź nimi się opiekujące, pracownicy służby zdrowia, głównie zatrudnieni w szpitalach, bądź zajmujący się próbkami osób z COVID-19. 

Generalnie wszyscy aktywni zawodowo pracownicy służby zdrowia mogą liczyć na bezpłatne badania. Jeśli z jakiegokolwiek powodu nie mogą ich przejść w miejscu pracy, powinni zainteresować się programami pomocowymi, ofertami specjalnymi, które dostępne są w wielu laboratoriach prywatnych, niestety często w dużych miastach, np. w Krakowie, Poznaniu, Warszawie. Warto jednak pamiętać, że ta oferta systematycznie jest rozszerzana.

Więcej o aktualnych zaleceniach na stronach GIS

Oferta "Diagnostyki" dla medyków

2. Kto zleca i wykonuje badania bezpłatne?

Systematycznie przybywa laboratoriów, w których można zrobić bezpłatnie badanie w kierunku zakażenia SARS-CoV-2. Aktualnie jest ich już ponad 80. Pełna lista dostępna na stronie Ministerstwa Zdrowia.

Według resortu - codziennie w Polsce można przeprowadzić 20 tysięcy testów. To naprawdę sporo - tyle mniej więcej przeprowadzano w Korei Południowej kilka tygodni temu i według ekspertów to wystarczało, by w miarę realnie oceniać stan epidemiczny kraju i wykrywać także nosicieli bezobjawowych (więcej na ten temat).

Dlaczego zatem robi się dziennie niemal połowę mniej badań? Pytany o to minister Łukasz Szumowski nie był w stanie znaleźć przyczyny. Dziś (23.04.20) rzecznik MZ Wojciech Andrusiewicz sugerował, że o liczbie testów decydują lekarze, którzy kierują pacjentów na testy.

- Minister zdrowia ani żaden urzędnik nie jest osobą władną do kierowania na testy. Na testy kierują służby sanitarno-epidemiologiczne oraz personel szpitalny (...) My weryfikujemy cały czas, dlaczego tych testów jest wykonanych mniej. Liczymy, że jeżeli udostępnimy te testy szybkie, nie będzie problemu większego z kierowaniem na nie. Przekażemy te testy antygenowe po to, żeby służby medyczne były testowane zaraz po kontakcie (...) Nikt tu nikogo o nic nie oskarża. Chcemy, żeby tych testów było robionych więcej - stwierdził rzecznik.

Tymczasem lekarze rodzinni od dłuższego czasu wskazują przyczynę przestoju w badaniach i apelują, żeby mogli kierować na nie pacjentów.

Lekarze rodzinni chętnie by zlecali dużo testów, bo często pacjenci to właśnie do nas się zgłaszają z objawami. Ale nie możemy ich kierować bezpośrednio na test, tylko albo do Izby Przyjęć zakaźnej, albo do sanepidu. Tu i tu na nas krzyczą, że "zapychamy” system

- napisała na Twitterze prof. Agnieszka Mastalerz-Migas, konsultant krajowa do spraw medycyny rodzinnej, jednocześnie prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Rodzinnej.

Więcej o stanowisku lekarzy rodzinnych

Trudno znaleźć racjonalny powód, dla którego to tylko zakaźnicy i szpitale kierują na testy, skoro objawy wskazujące na COVID-19 bez trudu rozpozna każdy lekarz. Nie powinien mieć też problemu z oceną, czy pacjent miał kontakt z osobą zakażoną. Zwłaszcza, że lekarz rodzinny musi takiej oceny dokonać, tylko zamiast wysłać pacjenta na badania, przekazuje go do kolejnego pośrednika. Pytany dziś o to rzecznik zapewnił, że takie rozwiązanie chroni nas przed zatorami w punktach diagnostycznych. Problem w tym, że nie wykorzystujemy zapowiadanych mocy przerobowych.

Zdecydowanie więcej na ten temat

Zobacz wideo

3. Testy genetyczne, białkowe, immunologiczne, szybkie, na obecność przeciwciał, antygenowe... O co chodzi?Skąd ta mnogość terminów i czym różnią się testy?

Do niedawna, by wykryć koronawirusa SARS-CoV-2, który wywołuje chorobę COVID-19, przeprowadzane były dwa typy analiz: genetyczne i immunologiczne (serologiczne). Te drugie zwano też testami szybkimi, bo możliwe jest uzyskanie wyniku zdecydowanie szybciej niż przy testach genetycznych.

Od kilku dni sporo mówi się jeszcze o testach antygenowych, zwanych też białkowymi (głównie przez ministra Łukasza Szumowskiego), które zdaniem resortu mają być wiarygodne, mimo szybko uzyskiwanego wyniku, ale według ekspertów wcale takie nie są (czytaj na ten temat).

Testy genetyczne do niedawna były jedynymi, które pochwalały polskie władze, powołując się na opinię WHO. Są wykonywane techniką NAAT (technika amplifikacji kwasu nukleinowego), czyli namnażania materiału genetycznego wirusa. Przykładem takiego badania jest dość skomplikowana i czasochłonna procedura metodą PCR (czasem wymagająca nawet kilkudziesięciu godzin do pełnej analizy).

Testy immunologiczne (serologiczne) pozwalają wykryć przeciwciała koronawirusa w surowicy krwi pacjenta. Bywają więc dość często nazywane "testami na obecność przeciwciał". Są zdecydowanie szybsze i tańsze od badań genetycznych. Niektóre kraje wykorzystują je pomocniczo, do badań przesiewowych, np. u pacjentów bez objawów, chcących się skontrolować trochę na wszelki wypadek. W przypadku pozytywnego wyniku (potwierdzającego kontakt z patogenem), wykonuje się rozstrzygające badanie genetyczne.

Testy antygenowe (białkowe) wykrywają obecność samego wirusa (jego białka), nie przeciwciał. Są szybkie i budzące wątpliwość co do skuteczności. Te kupione w Korei Południowej na razie nie są wykorzystywane w Polsce, bo przechodzą jeszcze proces walidacji, który ma pozwolić ocenić ich przydatność. Niektóre szpitale informują, że tych testów nie chcą.

Więcej o nowych testach z Korei Południowej

4. Wynik fałszywie dodatni lub fałszywie ujemny dotyczy tylko testów serologicznych?

Każda metoda diagnostyczna jest obciążona ryzykiem błędu. W przypadku badań genetycznych uważa się, że jest ono bliskie zeru, ale to nie do końca prawda, zwłaszcza w przypadku diagnostyki nowego koronawirusa. Już chińskie doświadczenia pokazały, że u wielu pacjentów zakażonych SARS-CoV-2 wynik badania pozornie niezawodną techniką PCR był błędnie ujemny. Uważa się, że wpływ na to mogło mieć wiele czynników, w tym nieprawidłowe pobranie materiału do badania czy błędy przy jego analizie. Ostatecznie Chińczycy rozszerzyli diagnostykę zakażonych o badanie tomografii komputerowej i COVID-19 bywa rozpoznawany na podstawie charakterystycznych zmian, jakie powoduje w płucach. Podobne rozwiązania wdrożono choćby we Włoszech. W Polsce wciąż testy traktowane są jako bezwzględnie rozstrzygający element diagnozy.

Więcej na ten temat

Testy serologiczne są powszechnie stosowane choćby przy rozpoznawaniu boreliozy, toksoplazmozy i wielu chorób pasożytniczych, chociaż wiadomo, że czułość wielu z nich jest ograniczona. Uważa się, że w zależności od patogenu i rodzaju testu błędne wyniki mogą dotyczyć od kilku do nawet kilkudziesięciu procent badań. Są jednak przeprowadzane, a pacjenci często są nieświadomi ograniczeń diagnostycznych. W przypadku koronawirusa doniesienia na temat ich skuteczności są sprzeczne - od sygnałów o nieokreślonej wiarygodności po ocenę czułości i swoistości bliskiej 100 proc. Czułość testu to stosunek wyników prawdziwie dodatnich do sumy prawdziwie dodatnich i fałszywie ujemnych. Czułość 100 proc. w przypadku testu medycznego oznacza, że wszystkie osoby chore zostaną wyłapane. Swoistość testu to stosunek wyników prawdziwie ujemnych do sumy prawdziwie ujemnych i fałszywie dodatnich. Swoistość 100 proc. pozwala rozstrzygnąć prawidłowo, kto z badanych jest zdrowy (brak testów fałszywie dodatnich).

Testy wykrywające przeciwciała i ich rola w ewentualnym opanowaniu pandemii

W przypadku nowego zagrożenia, gdy skalę błędnych wyników trudno precyzyjnie oszacować, ostrożność przy doborze metod diagnostycznych wydaje się zrozumiała. Z drugiej strony wydaje się, że strategia, by wszelkimi metodami wykrywać jak najszybciej osoby zakażone, zyskuje coraz większe uznanie specjalistów. Stąd zapewne decyzja o zakupie testów antygenowych.

5. Test prywatnie - o tym warto pamiętać

Niemal codziennie pojawiają się informacje o nowych punktach laboratoryjnych, w których można zrobić badanie w kierunku COVID-19 prywatnie. Możliwe jest wykonanie odpłatnie zarówno testów serologicznych, jak i genetycznych. 

  • Ministerstwo Zdrowia nie rekomenduje wykonywania badań prywatnie, ale samo korzysta z usług wielu laboratoriów prywatnych. Chcesz sprawdzić wiarygodność laboratorium, może w tym pomóc lista ministerialna. Pojawiały się doniesienia o fałszywych testach. W tych punktach to nie grozi. Sprawdź, które z nich oferują badania komercyjne. Z pewnością można je wykonać w Alabie i Diagnostyce.
  • Pamiętaj, by sprawdzić, jaki rodzaj testu oferuje wybrane laboratorium. Warto wiedzieć, za co płacisz.
  • Przygotuj się na wydatek ok. 300 zł za badanie serologiczne i 500-600 zł za genetyczne, chociaż różnice w cenach są naprawdę spore. Ponieważ jednak obecnie Ministerstwo Zdrowia płaci zdecydowanie mniej laboratoriom za test (stawka z 450 zł została obniżona do 280 zł), jest szansa, że spadną też ceny dla klientów indywidualnych.
  • Na badanie w kierunku koronawirusa zazwyczaj nie można tak po prostu przyjść z ulicy. Trzeba się wcześniej umówić, niejednokrotnie wypełnić wirtualnie ankietę. Najpierw zadzwoń, choćby dlatego, że nie robią badań w każdym punkcie pobrań.
  • Jeśli wynik badania będzie wskazywał na zakażenie, wykonujące je laboratorium jest zobowiązane powiadomić właściwe służby (sanepid).
Więcej o: