Do wykrywania obecności koronawirusa wykorzystuje się testy genetyczne RT-PCR, które są najistotniejsze na początkowym etapie zakażenia, gdy szybko namnażający się wirus powoduje rozwój choroby i wzmożoną zakaźność. Testy RT-PCR wykrywają materiał genetyczny w próbkach śliny (lub innych wydzielin), pobranych od osób z objawami zakażenia lub z tzw. grup ryzyka. Ale testy RT-PCR nie wykażą zakażenia, jeżeli w naszym organizmie nie ma już materiału genetycznego koronawirusa lub jest go tak mało, że właściwie jest nie do wykrycia. I tutaj pomocne mogą być testy serologiczne.
Test serologiczny natomiast ma za zadanie wykryć nie tyle samego wirusa (lub inny patogen), co ślady po nim w postaci przeciwciał (immunoglobulin) wyprodukowanych przez układ immunologiczny. A biorąc pod uwagę, że takie przeciwciała mogą pozostawać w organizmie bardzo długo, znalezienie ich to wyraźny ślad, że mieliśmy do czynienia z agresorem, a organizm podjął z nim walkę.
W przypadku znalezienia przeciwciał przeciwko nowemu koronawirusowi mamy dowód, że nasz układ immunologiczny wie już, jak niszczyć koronawirusa, wobec czego jesteśmy odporni na kolejne infekcje. Tutaj trzeba jednak dodać zastrzeżenie, że aktualna wiedza na temat tego, jak silna i jak trwała jest tak nabyta odporność, pozostaje nadal niedoskonała. SARS-CoV-2 ciągle jest dla nas nowym patogenem i wymaga wielu obserwacji i badań.
Świat pokłada ogromne nadzieje w testach serologicznych. To one mogą być kluczem do ponownego "otwarcia". Dlatego tak wiele uwagi poświęca się doskonaleniu tych testów i to w każdym niemal kraju. Testy serologiczne, mające wykrywać przeciwciała skierowane przeciw koronawirusowi, produkowane są już np. w Chinach, Singapurze, Niemczech. Francja masową produkcję planuje w najbliższych kilku tygodniach. WHO informuje, że nadal trwa praca nad doskonaleniem testów.
Przeciwciała są jednym z kluczowych elementów odpowiedzi immunologicznej organizmu. Zaczynają być wykrywalne około tygodnia po początkowej infekcji
- powiedział serwisowi Medical Xpress Andrew Preston z University of Bath w Wielkiej Brytanii. Przy czym należy wiedzieć, że są dwa rodzaje przeciwciał, ważnych przy infekcji. Pierwszy rodzaj to immunoglobuliny IgM, pojawiające się na początku infekcji, drugi rodzaj przeciwciał określany jest jako IgG. Te białkowe cząsteczki pojawiają się później, nawet kilka tygodni po zakażeniu i utrzymują się we krwi jeszcze całe lata. Tak przynajmniej wygląda sprawa z wieloma znanymi człowiekowi od wieków patogenami.
Testy serologiczne powinny wykrywać oba rodzaje koronawirusowych przeciwciał, pod warunkiem że są odpowiednio czułe i potrafią odróżnić te przeciwciała od wielu podobnych krążących w organizmie. Kłopot w tym, że nie da się jednych testów wykorzystywać do wielu celów. Przeciwciała są jedyne w swoim rodzaju, rozpoznają dokładnie tylko to obce białko, na które są nastawione. Obecnie jednym z poważnych problemów jest takie zaprojektowanie testu, aby ten wykrywał przeciwciała SARS-CoV-2, a nie np. pokrewnego SARS itd.
Do przeprowadzenia testu serologicznego na obecność przeciwciał wystarczy kropla krwi. Masowe testowanie ludzi poprzez poszukiwanie u nich koronawirusowych przeciwciał rozwiązałoby przynajmniej dwa poważne problemy. Po pierwsze - jest to "klucz" do ponownego otwarcia świata. Osoby, które chorowały lub zostały poddane kwarantannie, mogłyby wreszcie wyjść z dom i wrócić do pracy, gdyby się okazało że są już uodpornione na COVID-19.
Druga ważna sprawa to przetestowanie i znalezienie osób, które są bezobjawowymi nosicielami wirusa. Takie osoby nie zdają sobie zwykle sprawy z tego, że miały już kontakt z koronawirusem, wobec czego albo są nosicielami i potencjalnym źródłem infekcji dla innych osób, albo też już zwalczyły zakażenie i nabyły w ten sposób odporność.
Ogromną zaletą testów serologicznych jest to, że można je wykonywać w tysiącach laboratoriów na świecie przy pomocy dostępnego już sprzętu. Wiele istniejących chorób zakaźnych diagnozuje się tą metodą.
Ponadto tylko testy serologiczne są w stanie pokazać nam rzeczywistą skalę zakażenia koronawirusem na świecie i pomóc w obliczeniu rzeczywistej śmiertelności choroby.
Testy serologiczne muszą być stosowane ostrożnie. Zrobione zbyt wcześnie, pokażą co prawda, że mamy już przeciwciała, ale to jeszcze nie będzie znaczyło, że nie zakażamy. Możemy być jeszcze na bardzo wczesnym etapie rekonwalescencji. Dlatego wraz z testami serologicznymi u chorych osób stosuje się test RT-PCR. - Dopiero te dwie metody razem dają pewność, że wyzdrowieliśmy i nie stanowimy ryzyka dla innych osób - uświadamia Michael Skinner z Imperial College London.
Inne niebezpieczeństwo tkwi w tym, że nadal nie wiadomo, czy po przechorowaniu COVID-19 jesteśmy odporni na reinfekcję (lub jak długo), chociaż tak dzieje się w przypadku większości chorób zakaźnych.
I na koniec - pozostaje pytanie o dostęp do tego typu testów i czy ich produkcja będzie odpowiednia do skali zapotrzebowania.
Źródła: Medical Xpress