Wesołe jest życie staruszka?

Według specjalistów: może być. Emerytura nie oznacza już zesłania do bujanych foteli i robótek na drutach. Starzejące się społeczeństwa domagają się bardziej komfortowej jesieni życia. Nie można lekceważyć tych oczekiwań.

Mimo powszechnego kultu młodości, emeryci stają się liczącą grupą społeczną i łakomym kąskiem dla rynku usług, handlu, czy przemysłu farmaceutycznego. Przed nimi przecież wiele lat życia, a zarazem są wypłacalni, dzięki obowiązkowym świadczeniom. Rządy nie mogą już nie dostrzegać problemów osób dojrzałych, gdyż stale ich przybywa. Na świecie ponad 600 milionów ludzi ma co najmniej 60 lat, a w ciągu 15 lat liczba ta ma się podwoić. W Polsce do 2060 roku co trzeci obywatel będzie po 65 roku życia. Możliwość wykorzystania ich doświadczenia w rozwoju ekonomicznym i kulturalnym, a przede wszystkim utrzymanie seniorów w jak najlepszym zdrowiu i fizycznej sprawności, to już interes społeczny. Coraz większe środki angażuje się więc w walkę z dyskryminacją, spychaniem osób w podeszłym wieku na margines, ale i w profilaktykę oraz opiekę geriatryczną.

Nie ma wzorca

Wiadomo, że eliksir młodości nie istnieje, a czasu nie można cofnąć. Zarazem życie wydłuża się i człowiekowi przychodzi mierzyć się z wyzwaniami związanymi z nieuniknionym procesem starzenia. Z badań nad starością w Polsce prof. Stanisławy Steuden z Instytutu Psychologii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego wynika, że zachodzące z wiekiem zmiany psychologiczne nie oznaczają tworzenia się jednego, wspólnego wszystkim ludziom starszym, wzorca osobowości ani oceny własnych dokonań. W każdym wieku wyraźnie się różnimy. To, czy umiemy się godnie starzeć i odnaleźć w nowej życiowej roli, zależy od indywidualnych cech charakteru, ale jest też uwarunkowane wieloma czynnikami środowiskowymi oraz sytuacyjnymi. Wśród przyjaciół i bliskich łatwiej cieszyć się każdym dniem. Jakość życia jest postrzegana przede wszystkim przez pryzmat stanu zdrowia. Poczucie bezpieczeństwa i samozadowolenia wiąże się bezpośrednio z poziomem samodzielności podczas codziennych zajęć (zakupy, gotowanie, higiena), a także umiejętnością radzenia sobie z pojawiającymi się ograniczeniami i niepełnosprawnością. Zmienia się hierarchia wartości i potrzeb. Akceptacja siebie jako człowieka starego jest łatwiejsza, gdy mamy świadomość bezpośredniego wpływu na zachodzące procesy.

Praca od zarodka

O tym, jaka będzie nasza jesień życia, decydujemy, zazwyczaj nieświadomie, od jego wczesnej wiosny. To nie truizm. Naiwne jest myślenie, że troska o zdrowie i profilaktykę na emeryturze wszystko jeszcze może naprawić. Zmiany zwyrodnieniowe kręgosłupa, złogi miażdżycowe w naczyniach krwionośnych, czy uszkodzenia dróg oddechowych, spowodowane wieloletnim paleniem papierosów, nie znikną tylko dlatego, że nagle, na emeryturze, uświadomimy sobie, że zdrowie jest najważniejsze. Oczywiście, zmiana diety, aktywność fizyczna, a nawet śmiechoterapia, leczą i mogą wyraźnie poprawić samopoczucie oraz kondycję. Nie nadrobią jednak wszelkich, wieloletnich zaniedbań. To, w jakim stanie będą twoje kości po pięćdziesiątce, zależy po części od tego, co w ciąży jadła twoja mama. Czy będziesz cieszyć się sercem, niczym dzwon w jesieni życia, jest związane i z tym, czy odpowiednio wyleczyłeś infekcje bakteryjne w młodości.

Pewnymi chorobami jesteśmy obciążeni genetycznie, na inne pracujemy samodzielnie. Lekarze przekonują jednak, że to, kiedy zachorujemy i jaki będzie przebieg choroby, zależy od wielu czynników. Wiadomo przecież, że cukrzyca typu II występuje rodzinnie. Oczywiste jest jednak, że nie chorują wszyscy "obciążeni", a wśród otyłych niekorzystne zmiany zachodzą szybciej, niejednokrotnie prowadząc do najpoważniejszych powikłań.

Liczne badania nad stulatkami wykazały, że wielu z nich było w lepszej ogólnej kondycji w wieku osiemdziesięciu kilku lat, niż ich rówieśnicy zaraz po pięćdziesiątce. To mit, że im dłuższe życie, tym jakościowo gorsze. Ci, którym nie będzie dane doczekać setki, zazwyczaj już po czterdziestce nie są okazami zdrowia. Dyskretne objawy problemów jednak lekceważą, zwykle tłumacząc się brakiem czasu, albo wcale ich nie dostrzegają, nie mogąc się zatrzymać w codziennym pędzie. W efekcie zatrzymuje ich w końcu poważna choroba... Niemal każde schorzenie, wcześnie rozpoznane, jest stosunkowo łatwe w leczeniu. Zaniedbany drobiazg (nawet przechodzona angina) może trwale zaszkodzić.

Niebagatelną rolę odgrywają ludzie wokół nas. Samotni żyją krócej, a seniorzy, niejednokrotnie na własne życzenie, alienują się, usuwają na margines. Uczestnictwo w uniwersytetach trzeciego wieku, czy zapisanie do klubu seniora traktują niemalże jako powód do wstydu, dowód życiowej porażki. Obrażanie się na dzieci i wnuki, że nie mają czasu, pędzą, nie garną się do emerytów, nie ma sensu. I na pewno nie pomoże. Bądź egoistą, a poczujesz się lepiej. Dzieciaki nie chcą już twojej pomocy przy wnukach? Nie przychodzą na obiadki, od kiedy nie masz ochoty lepić pierogów? Pogadaj o tym (nawet złośliwie poplotkuj) z kimś, kto ma podobne problemy. Najłatwiej odpowiednią osobę znaleźć wśród rówieśników. A może i nie? Coraz częściej dla osób starszych lekiem na samotność staje się internet, grupy dyskusyjne, fora, etc. Nie musisz nawet wychodzić z domu, by nawiązywać ciekawe kontakty.

Ile razy narzekamy na brak czasu, by obejrzeć dobry film, przeczytać świetną książkę, pójść na interesującą wystawę, wybrać się autostopem w rodzinne strony? W realizacji tych planów przeszkadzają dzieci, zobowiązania zawodowe, prowadzenie domu, etc. Na emeryturze nie ma już tych przeszkód. Dlaczego nie korzystać wówczas z życia, ile się da? Fakt, polski emeryt, w przeciwieństwie do niemieckiego czy tego ze Skandynawii, nie może pozwolić sobie na zagraniczne wycieczki, czy kosztowne hobby. Zarazem jednak nie wszystko jest zaraz drogie, niedostępne. Warto korzystać ze zniżek, przywilejów, łapać okazje. Aktywni czują się lepiej, a dobrze się bawić można i w Wenecji, i na własnej działce.

Smutna starość?

Według Światowej Organizacji Zdrowia depresja i jej powikłania to jedna z najczęstszych przyczyn pobytów szpitalnych ludzi po pięćdziesiątce. Chora dusza to zazwyczaj konsekwencja schorzeń związanych ze starzeniem, a także powszechne poczucie bycia już niepotrzebnym. Niektóre leki przyjmowane przez osoby starsze mogą dodatkowo obniżać nastrój. Jeśli bilans całego życia wypada blado, jeszcze łatwiej o depresję.

Depresja w każdym wieku zabija i nigdy nie jest za późno, by ją leczyć. Wielu chorym wystarcza rozmowa z terapeutą, by wyjść z dołka. Nowoczesne leki przeciwdepresyjne nie uzależniają, nie ograniczają zdolności intelektualnych. Wręcz przeciwnie: pozwalają nabrać dystansu do codziennych zmartwień i ponownie znaleźć siły, by się im przeciwstawić. Problemem nie jest sama choroba, a fakt, że ponad połowa chorych w Polsce nie trafia do specjalisty. Ich samych trudno przekonać, by zmienili swoje nastawienie. Coraz częściej jednak z pomocą przychodzą lekarze pierwszego kontaktu. Świadomi, że chory z depresją często chętniej sygnalizuje kłopoty z ciałem, niż ze sferą emocji, nie bagatelizują już (a przynajmniej nie powinni) pozornie nieuzasadnionych dolegliwości. Bywa przecież, że stwierdzenie: "coś mnie kłuje w lewym boku", tak naprawdę należy odczytać: "pomocy, nikt mnie nie chce".

Medycyna na służbie

Zdrowa dieta, ruch na świeżym powietrzu, świadomość konieczności badań profilaktycznych, a nawet wrodzony optymizm i korzystanie z usług chirurga plastyka, nie zmienią nieuchronnego. Zarazem naukowcy, poznając coraz lepiej zmiany zachodzące w naszych organizmach, mogą pewne procesy opóźniać i łagodzić ich skutki farmakologicznie. Pozytywne efekty działania wielu "wspomagaczy" udowodniono naukowo. Chociaż ich przeciwnicy twierdzą, że cudowne pastylki działają, jak placebo, dobre i to. Liczy się efekt, a jaki będzie, można przekonać się jedynie na własnej skórze. Nie ma jednak sensu eksperymentować w ciemno i próbować wszystkiego (różne nazwy handlowe nie muszą oznaczać innej zawartości preparatu). Lepiej już wybrać się do lekarza pierwszego kontaktu, albo geriatry, poinformować o dolegliwościach i ustalić, co mogłoby je, przynajmniej częściowo, znieść. Zasadniczo, przy problemach z pamięcią i nastrojach depresyjnych, zaleca się uzupełnianie poziomu lecytyny. Skarb medycyny Dalekiego Wschodu, żeń-szeń, ma dodawać witalności. Przy problemach miażdżycowych stosowany jest miłorząb japoński, kości wzmacnia wapń w pigułkach, a kiedy nasilają się trudności z koncentracją, preparaty z magnezem.

Nie zapominaj jednak, że im więcej leków przyjmujesz (nawet takich bez recepty), tym większe ryzyko niekorzystnych interakcji między nimi. Bywa, że środki, które mają łagodzić dolegliwości, przyczyniają się do powstania nowych, poważniejszych. Zatem nie kieruj się reklamą, a raczej zdrowym rozsądkiem, opinią lekarza, ewentualnie farmaceuty.

Więcej o: