Wydarzenia życiowe zawarte są w trójkącie wyznaczonym przez przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Wszystkim nam dane jest patrzeć na swój los z tych trzech odmiennych perspektyw. Przechowujemy w pamięci sytuacje, które już za nami: pierwszą miłość, zdany egzamin, awans w pracy, kryzys małżeński. Doświadczamy tego, co bieżące: wyzwania zawodowe, niezapłacone rachunki, spotkanie z przyjaciółmi. Oczekujemy tego, co nastąpi.
Niektóre rzeczy łatwo przewidzieć: z całą pewnością przyjdzie lato, a po nim jesień, w końcu zima i święta, z choinką, prezentami. Innym towarzyszy pewna doza niepewności. Czy uda mi się zrealizować ambicje zawodowe? Jak potoczy się moje życie uczuciowe? Zmienię miejsce zamieszkania czy zakotwiczę w tym aktualnym na dobre? Pytania te można mnożyć. Czy warto rozmyślać nad przyszłością? A może lepiej zwrócić się ku przeszłości, czerpać z bagażu doświadczeń? Lub po prostu pozostać tu i teraz? Człowiek, który jednocześnie jest zadowolony z przeszłości, cieszy się teraźniejszością i robi plany na przyszłość, jest najszczęśliwszy - te słowa amerykańskich naukowców przytacza Polska Agencja Prasowa. Jak to zrobić?
Z minionych sytuacji, obecnych zdarzeń i potencjalnej przyszłości z powodzeniem możemy czerpać satysfakcję życiową i energię witalną - przekonują badacze z San Francisco State University. Pod pewnym warunkiem. Ważne jest zachowanie balansu: nie skupianie się zanadto czy to na samej przeszłości czy teraźniejszości czy w końcu tym, co ma dopiero się zdarzyć. Ci , którzy umieją zachować taką równowagę, są szczęśliwsi. Takie wnioski płyną z ostatniego badania nad wpływem zrównoważonej perspektywy czasowej na funkcjonowanie psychiczne człowieka, które zostało opublikowane w czasopiśmie "Journal of Happiness Studies". Według jego autorów rzecz w tym, żeby nie utknąć w "przedtem", "teraz" albo "potem"
"Jeżeli zbytnio skupiasz się tylko na jednej z tych perspektyw czasowych, staje się to szkodliwe i możesz zacząć zachowywać się w destrukcyjny dla siebie sposób" - przestrzega Ryan Howell, jeden z badaczy.
W świecie psychoterapii panują różne poglądy dotyczące tego, gdzie należy szukać rozwiązania gnębiących nas trudności i gdzie leży szansa na szczęście. Znany austriacki psychiatra i neurolog Zygmunt Freud widział je w przeszłości. Szczególnie w dzieciństwie i wczesnych relacjach z rodzicami. Zgodnie z jego założeniami, to rozwiązanie powstałych wtedy i wypartych ze świadomości konfliktów otwiera drzwi do świetlanej przyszłości. Cofnięcie się do dawnych zaszłości i schematów, przerobienie ich, ma nam umożliwić wyzwolenie się z nich. Myśl ta stanowi fundament psychoanalizy i terapii psychodynamicznej.
Więcej na temat terapii psychodynamicznej .
Nie wszyscy jednak uważają, że rozgrzebywanie starych ran to najlepsze wyjście. Z pewnością nie jest jedyne.
Jakby nie patrzeć, główną cechą przeszłości jest to, że minęła i już nie istnieje. Jedyny świat, jaki masz, to ten, w którym żyjesz. Ten "tu i teraz". Problemy i szczęścia, których doświadczasz, nawet jeśli ich przyczyna drzemie gdzieś w odległej przeszłości, dzieją się w końcu w czasie teraźniejszym. To właśnie w nim zmiana ma największe szanse na ziszczenie. To przekonanie wykorzystuje się m. in. w terapii Gestalt czytaj więcej o terapii Gestalt . Nawet gdy jej przedmiotem są wydarzenia minione, przywraca się je do chwili obecnej, mówi o nich w czasie teraźniejszym. W psychologii zakłada się także, że choć to w przeszłości w dużej mierze leży źródło tego, jak nasze życie wygląda teraz, to wyuczone schematy, nieprzerobione emocje, wracają do nas jak bumerang. Wymagającego ojca zamienimy na wymagającego partnera, poczucie wyobcowania i braku zrozumienia wyniesione z domu, odczujemy np. w miejscu pracy. Przeszłość zna sposoby, aby stać się teraźniejszością i zazwyczaj je wykorzystuje. Dobra wiadomość jest taka, że do "teraz" zawsze mamy dostęp, mamy na nią wpływ. Jednym słowem: już nigdy nie będziesz dzieckiem, które ktoś pokocha bardziej niż potrafili twoi rodzice, nie cofniesz traum, których doświadczyłeś, bo one już się wydarzyły, ale możesz ze znajomością swojej historii świadomie modyfikować wyniesione z przeszłości wzorce np. bycia w relacji z bliskimi, reagowania w obliczu różnych sytuacjach.
Co z przyszłością? Ona także nie istnieje, przecież dopiero się wydarzy - czy warto w niej szukać poczucia szczęścia? Odpowiedź na to pytanie nie jest jednoznaczna. Ma to sens jedynie, gdy łączy się ona z teraźniejszością. Inaczej grozi nam utknięcie w ślepej uliczce fantazjowania skutkującego odcięciem od prawdziwego życia lub wypatrywania, kiedy to w końcu nastąpi "ten szczęśliwy moment". Przed tym ostatnim przestrzega choćby krążąca po sieci wyliczanka, ukazująca bezcelowość niekończącego się czekania "do weekendu, do świąt, do ukończenia szkoły, do ślubu, do rozwodu, aż zrzucę 10 kilo, do wiosny, do lata, do emerytury". Zbawienia na próżno szukać w "kiedyś za jakiś czas". Lepsza rzeczywistość zaczyna się zawsze dziś. Nie oznacza to jednak, że nie powinniśmy myśleć o przyszłości. Perspektywa przyszłości przydaje się do formułowania zamierzeń, budowania planów, wyznaczania celów - zaznaczają doradcy personalni i psychologowie. Warto stawiać sobie takie pytania jak "co chcę osiągnąć", "jak wyglądałoby moje idealne życie", "jakie działania zbliżą mnie do niego", "co mi pomoże, a co utrudni realizację planu".
Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość to wielki zasób. Dany każdemu z nas. Nie bój się z niego czerpać.
Autorka artykułu: Małgorzata Skorupa - psycholog, psychoterapeutka, redaktorka serwisu Zdrowie.gazeta.pl, konsultantka Telefonu Zaufania dla Osób Dorosłych w Kryzysie Emocjonalnym przy Instytucie Psychologii Zdrowia Polskiego Towarzystwa Psychologicznego w Warszawie. Autorka wielu publikacji z zakresu psychologii oraz rozwoju osobistego.
Chcesz mieć stały dostęp do naszych treści? Dołącz do Zdrowia na Facebooku!
Zobacz także:
Poczucie skuteczności - klucz do sukcesu
Etapy miłości: od zakochania do rozpadu