O walce z depresją i ludziach, którzy mają ją za sobą, przeczytaj w książkach >>
Jesz, chociaż nie chcesz. Jesz, bo lubisz to robić bardziej, niż cokolwiek innego. Jesz, bo tylko wtedy zapominasz na chwilę o osamotnieniu, frustracji, braku motywacji do czegokolwiek. Tak może objawiać się depresja. Możliwe też, że jesteś o krok od niej. Tuż, tuż. Wiele osób rozładowuje napięcie z pomocą jedzenia. To prowadzi do nadwagi, a ta, będąc źródłem stresu i kompleksów, obniża nastrój, który znowu jest "zaleczany" jedzeniem.
Możliwe, że brakuje ci serotoniny, substancji nieprzypadkowo nazywanej hormonem szczęścia ( czytaj o serotoninie ) To dzięki niej umiemy się cieszyć życiem, ale zarazem mamy większy apetyt na słodycze, bowiem do produkcji serotoniny potrzebne są cukry i to ona przekazuje do mózgu sygnał, że jesteśmy syci. W prawidłowo funkcjonującym organizmie wystarczy dostarczenie niewielkiej ilości prostych cukrów (zawartych np. w owocach), by i nastrój był dobry, i uczucie sytości pełne. U osób żyjących w stresie mechanizm ten bywa zachwiany. W przypadku utrwalonych stanów depresyjnych batonik w ogóle nie pomoże.
Gdy masz depresję, dochodzi do takiego bałaganu w neuroprzekaźnikach, że nie ma mowy, by dostarczenie pokarmu wspomagającego produkcję serotoniny rozwiązało problem. Twój organizm albo nie potrafi jej wytworzyć, albo właściwie przyswoić. To dlatego wynalezienie Prozacu i jego następców zrewolucjonizowało leczenie depresji ( więcej na ten temat) . Selektywne inhibitory wychwytu zwrotnego serotoniny pozwalają wreszcie właściwie serotoninę wykorzystać. Naprawiają system, a zarazem z założenia nie uzależniają i nie wywołują zazwyczaj groźnych skutków ubocznych.
Nie do końca znaczenie ma to, ile ważysz. W przypadku niektórych osób, szczególnie bardzo młodych, dochodzi do depresji, a nawet planów samobójczych, nawet wtedy, gdy waga jest prawidłowa, ale postrzeganie siebie negatywne. Kreowany w mediach wzorzec kobiety-wieszaka robi swoje. Dorastającej dziewczynie naturalny tłuszczyk odkładający się tu i ówdzie wydaje się być koszmarem. Brak zrozumienia u rodziców, rówieśników, a przede wszystkim konkretnej pomocy: i dramat gotowy.
Wyniki badań prof. Monicy Swahn z Departamentu Epidemiologicznego, University of Pittsburgh, która zajęła się przede wszystkim młodzieżą z nadwagą i otyłością, a także zespołu socjologów z Penn State University w Pensylwanii, koncentrujących się na młodych ludziach, którzy negatywnie postrzegają swoją wagę (np. uważają się za grubych mimo niedowagi) pokazują, że właśnie akceptacja siebie jest sprawą kluczową. Niestety, nie ma prostej recepty, jak zmotywować młodego człowieka, by siebie pokochał. Na pewno nie pomoże stwierdzenie: "córeczko, dla mnie jesteś śliczna", bo w pewnym wieku "śliczni" chcemy być przede wszystkim dla obcych, a jedna kąśliwa uwaga koleżanki czy kolegi odbiera spokój duszy.
Budowanie pozytywnego obrazu dziecka to ciągły proces, który rozpoczyna się we wczesnym dzieciństwie. Kiedy nastolatek już siebie nie znosi, może być trochę późno, by znaleźć do niego drogę. Nie lekceważ wycofania dziecka, rosnącej agresji, albo wręcz przeciwnie apatii. Jeśli wciąż zastajesz nastolatka z pucharkiem lodów i czipsami, zamiast w grupie przyjaciół, spróbuj dowiedzieć się, co się dzieje. Nie poddawaj się po uporczywych odpowiedziach: "nic". Pomyśl o rozmowie z psychologiem lub pedagogiem szkolnym. Powinien doradzić, co robić dalej.
Jeśli jesteś dorosłym człowiekiem i masz poczucie winy z powodu nadwagi (realnej lub nie), uciekasz w słodycze, brak ci motywacji do odchudzania, bo nie wierzysz w powodzenie żadnej metody, i tobie przyda się psycholog. Zastanów się nad dołączeniem do grupy wsparcia (informacji na ten temat powinien udzielić ci lekarz rejonowy, znajdziesz je także w internecie, np. na stronie www.grubasy.pl). Tworzą je osoby, które mają problemy podobne do twoich i wiedzą, że w walka z nadwagą w pojedynkę bywa czasem zbyt trudna, zwłaszcza, gdy wśród najbliższych nie znajdujesz zrozumienia.
Czasowe pogorszenie samopoczucia możesz pokonać samodzielnie, znajdując inne sposoby rozładowywania napięcia. Chroniczne zaburzenia nastroju wymagają profesjonalnego leczenia. Pomocy szukaj u psychoterapeuty lub psychiatry. Pamiętaj, że nie każdy psycholog jest psychoterapeutą, a tobie potrzebny jest ekspert ( czytaj jak znaleźć specjalistę psychoterapii i o różnych "szkołach" psychoterapii ).
Depresja to podstępny zabójca. Bez opanowania tego schorzenia nie tylko nie wygrasz z nadwagą, ale w ogóle nie będziesz w stanie funkcjonować.
Psychoterapia pomoże poprawić samoocenę i uwierzyć, że i bez ciasteczek możesz poczuć się lepiej. Odpowiednie leki pomoże dobrać psychiatra (nie potrzebujesz do niego skierowania). Niewykluczone zresztą, że uzna, że wcale ich nie potrzebujesz. Możliwe też, zwłaszcza przy otyłości, że zaleci konsultację z innym specjalistą. Bywa, że problemy z nastrojem i nadwagą tak naprawdę to skutek wymagającego leczenia schorzenia. Bywa tak choćby przy problemach z tarczycą, które diagnozuje i leczy endokrynolog.
Dołącz do serwisu Zdrowie na Facebooku!
Więcej na ten temat:
Choroby, które prowadzą do otyłości