Więcej o aktualnej sytuacji w polskiej opiece zdrowotnej na Gazeta.pl
Bez sensu, nie działa, to tylko ściema - niemal jednogłośnie o programie Profilaktyka 40 PLUS Ministerstwa Zdrowia mówią pytani przez nas lekarze i potencjalni pacjenci (nie trafiliśmy na nikogo, kto by z programu ostatecznie skorzystał - tylko jedna osoba wypełniła wstępnie ankietę). Generalnie wszystkich zagadywanych o profilaktykę 40+ łączy jedno - obojętność, totalny brak zainteresowania tematem. Dlaczego? Przecież to nasze pieniądze, które można było wydać na coś bardziej sensownego.
Program Profilaktyka 40 PLUS oficjalnie ruszył 1 lipca i jest zaplanowany do końca 2021 roku. Według naszych szacunków, miał dotyczyć niemal 17 milionów Polaków, więc zasługuje na poważne traktowanie. Jak podaje MZ, jego głównym celem jest "ocena organizacji i efektywności objęcia świadczeniobiorców od 40. roku życia profilaktyczną diagnostyką w zakresie najczęściej występujących problemów zdrowotnych". Co to ma oznaczać w praktyce, postanowiliśmy sprawdzić. Wnioski są wielce niepokojące.
Zadaliśmy miesiąc temu Ministerstwu Zdrowia proste pytania dotyczące programu, w tym jego dostępności, listy badań, a przede wszystkim kosztów. Do dziś nie dostaliśmy satysfakcjonujących odpowiedzi.
Pisaliśmy, dzwoniliśmy, przypominaliśmy się w temacie. 25 października, po ponad dwóch tygodniach od naszego pierwszego maila (z 7.10.21), dostaliśmy pismo, które niewiele wyjaśniła. Prośba o uzupełnienie, wysłana dzień później, wciąż pozostaje bez odpowiedzi. Dalsze czekanie nie ma chyba sensu, chociaż jeśli wreszcie przyjdą jakieś uspokajające wyjaśnienia, chętnie je zamieścimy.
Zapytaliśmy MZ, ile osób jest objętych programem, a ile do tej pory z niego naprawdę skorzystało, czyli zrealizowało skierowanie do laboratorium.
W odpowiedzi MZ czytamy, że program Profilaktyka 40 PLUS jest dla osób, które ukończyły 40. rok życia. Ile obecnie takich osób jest w systemie, nie podano. Wiemy natomiast, że do 22 października:
Czyli na ok. 17 milionów uprawnionych, przez trzy miesiące badania wykonało mniej niż pół procenta Polaków 40+. Gdyby program do końca postępował w tym samym tempie, jest szansa na ostateczny udział ok. 2 proc. uprawnionych. Uwzględniając nawet zatrważającą śmiertelność w Polsce i pierwotne założenia programu, zakładające przebadanie tylko ok. 11 milionów rodaków (do 65. roku życia), to wciąż zapewne badaniom nie podda się więcej, niż kilka procent uprawnionych. Naszym zdaniem to spektakularna porażka.
W ocenie pytanych przez nas lekarzy, jednym z powodów braku zainteresowania programem pacjentów może być fakt, że lista badań w programie realnie nie jest żadną wartością dodaną. Zdecydowana większość badań z Profilaktyki 40 PLUS przysługuje ubezpieczonym pacjentom niemal bez ograniczeń także bez żadnego programu. Lekarz pierwszego kontaktu może je zlecić każdemu, niezależnie od wieku.
Tymi wątpliwościami podzieliliśmy się z Ministerstwem Zdrowia. Zapytaliśmy, po co ten program w takim razie. Odpowiedź trudno uznać za konkretną.
- Program profilaktycznej, bezpłatnej diagnostyki w zakresie najczęściej występujących problemów zdrowotnych powstał z myślą o spłaceniu długu zdrowotnego, będącego konsekwencją pandemii. W trakcie pandemii rzadziej zgłaszaliśmy się do lekarzy oraz wykonywaliśmy badania przesiewowe, tymczasem wiele chorób, zwłaszcza w swoim początkowym stadium rozwoju, nie daje niepokojących objawów - wyjaśnia Katarzyna Kubicka-Żach, specjalista Biura Komunikacji MZ.
Cóż, wiemy, po co generalnie jest profilaktyka. Nie o to pytaliśmy. Chcieliśmy się dowiedzieć, jaki jest sens tworzenia pozornie spektakularnego programu, promowanego w mediach, skoro ten nie daje więcej, niż standardowa opieka. Może to nie było czytelne?
W oficjalnym październikowym piśmie do MZ szczegółowo wyjaśniliśmy, co budzi nasze zaniepokojenie i wątpliwości:
Kto dokonał wyboru badań, które w ramach programu można przeprowadzić? Dlaczego w programie nie ma żadnych badań radiologicznych, badań tarczycy, HCV, HIV, markerów nowotworowych, enzymów sercowych i innych, o których tyle się mówi, także w ramach ministerialnych programów, jako zagrożeniach epidemicznych w Polsce? PSA dla mężczyzn to chyba niewiele?
Do tych kwestii przez miesiąc Ministerstwo Zdrowia nie odniosło się wcale. Także do uzupełniających pytań o konsultacje ze środowiskiem medycznym, ekspertami, krajowymi konsultantami etc. Wierzyć się nam nie chce, że listę badań, które mają mieć decydujące znaczenie profilaktyczne dla dojrzałych Polaków, jakaś grupa urzędników wzięła sobie z sufitu. Niestety, nikt się jednak do tej listy oficjalnie nie przyznaje, a MZ nikogo konkretnego nie wskazuje.
4. Co z tą kardiologią?
Nie wyjaśniono nam także, czym jest dla MZ "ocena miarowości rytmu serca". Takie określenie pojawia się na liście badań w programie. Czy lekarz tylko bada puls? Czy to nie za mało w kraju, gdzie choroby układu krążenia to główny zabójca?
Co ciekawe, gdy w 2020 roku program zapowiadano, była wyraźnie mowa o badaniu EKG. Program miał też umożliwiać dostęp do specjalistów i obejmować badania USG. Obowiązywała nieco inna pisownia. Nazywano go wtedy jeszcze Programem Profilaktyka 40 Plus. Ten obecnie realizowany to już program PLUS. Powiększono litery, zabrano badania.
Na pierwszy rzut oka lista badań wydaje się imponująca: pomiar ciśnienia tętniczego, tajemnicza ocena miarowości rytmu serca, kontrola wagi, wzrostu, morfologia, badanie ogólne moczu, krew w kale, badania wątrobowe, cukier, cholesterol całkowity (czasem zamiennie profil lipidowy), kreatynina, kwas moczowy, PSA (u mężczyzn).
Owszem, dobrze jest te badania wykonywać kontrolnie, od lat do tego namawiamy. Problem w tym, że skoro i tak Polakom w większości przysługują, po co ta cała szopka z programem? Nie szkoda było pieniędzy?
Chyba każdy o programie słyszał, bo prowadzono intensywną kampanię reklamową, także w telewizji. Wciąż nietrudno trafić na spot promujący program. Skoro zainteresowanie jest minimalne, Polacy nie nabrali się na tę niezwykłą okazję profilaktyczną, chcielibyśmy wiedzieć, ile pieniędzy poszło na sam program i jego promocję. Szybko się nie dowiemy.
Na pytania o koszty całego programu, zatrudnionych przy nim ludzi, promocję itd. MZ odpowiada:
"Naborem realizatorów programu i bieżącą obsługą umów zajmują się pracownicy Zespołów Profilaktyki Zdrowotnej w oddziałach wojewódzkich NFZ, w ramach wykonywanych przez siebie obowiązków służbowych.
Odnosząc się natomiast do kosztów samych badań, to koszt pakietu badań dla mężczyzn wynosi 125,33 zł, dla kobiet - 99,08 zł."
No i tyle w tym temacie informacji z Ministerstwa. Próbowaliśmy ustalić, ile wydano na reklamę i promocję oraz łącznie na cały program. Bezskutecznie. Ponownie przesłane pytania o finanse programu pozostają wciąż bez żadnej odpowiedzi.
Gdyby na badania laboratoryjne zdecydowali się wszyscy uprawnieni, to tylko one musiałyby kosztować ok. 2 mld złotych. Nie wiemy, ile wydano na inne cele powiązane z programem. Trudno to zaakceptować przy jego marnej skuteczności i innych ogromnych potrzebach opieki zdrowotnej w Polsce.
Regularnie słyszymy, że nie ma pieniędzy na profesjonalną diagnostykę, pediatrię, psychiatrię, nowoczesne, skuteczne programy lekowe, choćby dla pacjentów onkologicznych czy chorych na mukowiscydozę, bo "za drogo". Tymczasem analizując założenia i wydatki przy takich programach jak Profilaktyka 40 PLUS, można odnieść wrażenie, że Polska nie ma co z pieniędzmi robić.