W tym roku owoce sezonowe tanie nie są. I raczej nie będą. Wprawdzie najsmaczniejsze i najbardziej aromatyczne są maliny darmowe, czyli leśne, ale, niestety, zazwyczaj z "wkładką" w postaci robaków. Zazdrościmy więc działkowcom, kupując maliny w niewielkich kobiałkach nawet za kilkanaście złotych, bo chociaż uprawne dorodne owoce, nawet prosto z krzaka, nie są aż tak pyszne, jak te z lasu, to wciąż grzechu warte. Zresztą polskie: najlepsze na świecie. Jemy świeże, pamiętając, ile dobra mieści się i w przetworach, na przygotowanie których trzeba by wydać fortunę.
Wbrew mitologii maliny swojej pięknej barwy nie zawdzięczają kropelce krwi nimfy Idy, opiekunki Jowisza. Jak wszystkie czerwone owoce zawierają cenne barwniki, antocyjany, które wzmacniają naczynia krwionośne, wspierają układ odporności, zapobiegają infekcjom. Dzięki kompleksowi antyoksydantów (w tym polifenoli) dbają o twoją skórę, opóźniają procesy starzenia w niemal wszystkich komórkach i narządach.
Moc barwników owoców i warzyw. Który kolor najzdrowszy?
Garnuszek malin bez problemów pokryje przeciętne dobowe zapotrzebowanie na witaminę C (jeśli palisz papierosy lub pijesz sporo kawy, już niekoniecznie). Dostarczy też sporo witamin z grupy B (zwłaszcza B1, B2, B6 i B9, czyli kwasu foliowego). Może ich dawki w owocach nie są imponujące, ale na pewno godne uwagi, zwłaszcza, że witaminy z tej grupy troszczą się o twoje samopoczucie i funkcjonowanie układu nerwowego.
Potas, magnez, wapń i żelazo to kolejne skarby malin. Dzięki nim twoja krew będzie lepszej jakości, serce pod ochroną, nerwy na wodzy...
Nawet najsłodsze maliny nie doprowadzą cię do nadwagi, jeśli nie zasypiesz ich ogromem cukru i nie zalejesz śmietaną. Przeciętnie 100 g tych owoców zawiera 47 kcal, a zarazem ma mnóstwo błonnika (6,7 g), który najpierw cię nasyci, a potem usprawni trawienie. Dla porównania: w truskawkach błonnika jest kilkakrotnie mniej (średnio 1,8 g na 100 g).
Dołącz do Zdrowia na Facebooku!
Powyższe jest ważne i cenne, ale najbardziej kochamy maliny, gdy wirusy w natarciu. Od wieków wierzymy, że malinowa herbatka czy sok pomogą zwalczyć gorączkę, "wypocić chorobę", zwalczyć niewielki ból gardła, złagodzić kaszel, a przede wszystkim skutecznie się rozgrzać, by do infekcji w ogóle nie dopuścić. Słusznie zresztą: naukowcom już dawno temu udało się ustalić, dlaczego maliny naprawdę pomagają. Poza wieloma cennymi składnikami zawierają salicylany, czyli działają podobnie, jak aspiryna i polopiryna. A kto, mając do wyboru, pyszny sok albo łykanie tabletek stawia na te drugie? Chyba tylko alergicy: maliny bowiem, podobnie zresztą jak wiele innych owoców, mogą uczulać.
Uwaga! Ostrożność przy spożywaniu malin muszą zachować osoby z dną moczanową (podagrą) i niewydolnością nerek, ze względu na obfitość puryn w tych owocach. Jeśli masz problemy ze zdrowiem, zawsze warto dietę omówić z lekarzem prowadzącym.
Czytaj także:
Malina nie tylko według medycyny ludowej to uznane lekarstwo. Nie będziemy jednak polecać jej liści, jak nakazują zielarze, gdyż wystarczająco dużo zalet mają pyszne owoce. Dla porządku dodamy jednak, że liście, jak owoce, działają przeciwzapalnie i przeciwgorączkowo. Dodatkowo mają leczyć biegunkę, ale na nią wymyślono jednak już lepsze leki, a w przypadku nasilonej - lepiej zasięgnąć porady lekarskiej.
Lipiec, sierpień i po malinach? Na szczęście nie. Sok przygotowany ze świeżych owoców malin (a nie tylko aromatyzowany, niejednokrotnie dostępny w sklepach), odpowiednio zakonserwowany, sprawdzi się przez cały rok. Podobnie, jak napar z owoców suszonych. Trzeba jednak pamiętać, że suszenie malin może stanowić pewne wyzwanie.
Maliny są bardzo delikatne, gniotą się ułożone w kilku warstwach, szybko puszczają sok i łatwo "wchodzi" w nie pleśń. Uważać trzeba więc już podczas zbiorów: wybieramy tylko dni bez opadów (najlepiej, by nie padało i dzień wcześniej, a wilgotność powietrza nie była wysoka), do płaskich pojemników. Niemal zaraz po zbiorach i delikatnym myciu owoców, usuwamy z nich szypułki i suszymy w całości. Można na powietrzu (ale nie bezpośrednio na słońcu) lub w piekarniku, w temperaturze ok. 50 st. C. Nie układajmy ich warstwami, tylko pojedynczo.
Jak ustalić, że nie zostały przesuszone? Z jednej strony powinny zachować naturalną barwę, zapach, miękkość i elastyczność, ale z przepołowionych nie może wyciekać już sok. Prawidłowo wysuszone maliny powinny zachować naturalną barwę i przyjemny zapach.
Przyjemny malinowy zapach jest na tyle kuszący, że coraz częściej wykorzystuje go producenci kosmetyków: w żelach, szamponach, mleczkach, etc. Owoce malin są też wykorzystywane w domowych maseczkach: oczyszczających i odżywiających. My jednak wolimy maliny jeść i wspierać skórę od środka.
Więcej na ten temat: