Omikron - nowa broń jest już przygotowywana. Trwa morderczy wyścig z nowym wariantem koronawirusa

Pfizer i Moderna obiecują, że mogą wyprodukować i rozesłać zaktualizowaną szczepionkę na COVID-19 w ciągu 100 dni, jeśli zajdzie taka potrzeba. Szczepionki mRNA stosunkowo łatwo dają się przeprojektować i naprowadzić na nowy cel.

Więcej na temat nowego wariantu wirusa na Gazeta.pl

Wystarczył zaledwie tydzień od wykrycia omikronu w RPA, aby ten został zidentyfikowany w 16 kolejnych krajach. Omikron zgromadził w sumie aż 50 mutacji, przy czym 32 zmiany w białku kolca.

Aktualne szczepionki na COVID-19 bazują na wiedzy, jaką mieliśmy na temat nowego koronawirusa na początku pandemii. Zawierają materiał genetyczny białka kolca tzw. dzikiego wirusa, czyli tego sprzed mutacji. Białko kolca to dla wirusa rodzaj klucza do komórki. Szczepionki podaje się po to, aby "trenowały" układ immunologiczny tak, aby ten rozpoznał i zneutralizował patogen. Wszelkie zmiany w genomie SARS-CoV-2 wywołują niepokój. Jeśli bowiem radykalnie zmutuje, to może zacząć "uciekać" przeciwciałom neutralizujących zmniejszając skuteczność szczepionek (mówi się wówczas o "wariancie ucieczki").

Nie tak dawno niepokoiliśmy się wariantem beta oraz delta, ale okazało się, że szczepionki dobrze sobie z nimi poradziły. Omikron to kolejny wariant wirusa wzbudzający niepokój.

Zobacz wideo Czwarta fala zakażeń koronawirusem przyspieszyła? Ekspert tłumaczy

Czy szczepionki poradzą sobie z omikronem? 

Naukowcy z University of the Witwatersrand w Republice Południowej Afryki przystąpili do badań, które mają ocenić, jak działają szczepionki przeciwko COVID-19 jeżeli mają do czynienia z wariantem omikron. Prof. Penny Moore, która pokieruje badaniami wyjaśnia, że do celów badawczych zostaną wykorzystane pseudowirusy, czyli nieszkodliwe, niereplikujące się cząstki, zaprojektowane przez genetyków tak, aby miały dokładnie te mutacje, które zidentyfikowano w omikronie. Następnie pseudowirusy zostaną poddane działaniu osocza krwi, pobranej od osób albo zaszczepionych przeciw COVID-19, albo od ozdrowieńców. Celem jest sprawdzenie, czy ich przeciwciała poradzą sobie z unieszkodliwieniem wirusa. Pierwsze doniesienia z RPA sugerują, że omikron częściej niż delta atakuje osoby, które już chorowały na COVID-19. Jednak aby mieć pewność, naukowcy potrzebują więcej danych.

Badacze przyjrzą się działaniu trzech szczepionek na COVID-19. Będą to Oxford/AstraZeneca, Pfizer/BioNTech oraz Johnson & Johnson. Te testy zajmą jednak trochę czasu, ponieważ stworzenie pseudowirusa z tak dużą liczbą mutacji nie jest proste. Zespół spodziewa się pierwszych wyników za około dwa tygodnie.

Kolejnym laboratorium, gdzie sprawdza się, czy obecnie stosowane szczepionki radzą sobie z omikronem, jest Afrykański Instytut Badań nad Zdrowiem w Durbanie. Tutaj wykorzystuje się aktywnego wirusa, który został pobrany od chorego. Omikron jest teraz "hodowany" (replikowany) w celu uzyskania większej ilości, a następnie zostanie poddany działaniu krwi pobranej od zaszczepionych osób.

Badania nad omikronem prowadzone są nie tylko w RPA. Wiele innych ośrodków naukowych na świecie przygotowuje się do testów, w tym Uniwersytet w Cambridge, gdzie oceniana będzie m.in. skuteczność terapii ciałami monoklonalnymi w starciu z omikronem. 

Swoje własne badania prowadzą również producenci szczepionek. Pfizer spodziewa się wyników w ciągu najbliższych dwóch tygodni, podobnie Moderna, która przyspieszyła ponadto prace nad szczepionką wycelowaną w nowe warianty koronawirusa. AstraZeneca zbiera dane z RPA.

Jeśli zajdzie taka potrzeba, obie firmy, zarówno Pfizer, jak i Moderna zapewniają, że są w stanie dostarczyć przeprojektowaną szczepionkę w ciągu 100 dni.

- Pfizer i BioNTech kilka miesięcy temu podjęły odpowiednie działania, aby w razie potrzeby móc przeprojektować szczepionkę mRNA w sześć tygodni i wysłać pierwsze partie preparatu w ciągu 100 dni - podała firma.

Źródła: The Guardian

Więcej o: