Szybkie i łatwe do wykonania testy diagnostyczne oparte na antygenach mają kosztować około 5 dolarów lub nawet mniej, a więc są znacznie tańsze niż standardowy test genetyczny (PCR). Wyglądem przypominają nieco test ciążowy. Pozytywny wynik wyświetla się jako dwie niebieskie linie, a więc jest prosty do odczytania. Jeden z szybkich testów już uzyskał zgodę Światowej Organizacja Zdrowia (WHO) na awaryjne wykorzystanie, drugi czeka na zatwierdzenie i ma je wkrótce otrzymać.
Testy posłużą do badań przesiewowych, szczególnie w krajach o niskich i średnich dochodach (np. Bangladesz, Filipiny, Brazylia, Maroko, Pakisan, kraje afrykańskie, Ameryki Łacińskiej), gdzie koronawirus daje się we znaki. Bogate kraje także będą mogły zamawiać te testy, jeżeli przystąpiły do akceleratora ACT (Access to Covid Tools). Jest to wspólna inicjatywa WHO, Komisji Europejskiej, Fundacji Melindy i Billa Gatesów oraz rządu francuskiego, do której dołączyły inne zamożne kraje oraz globalne organizacje zdrowotne, takie jak CEPI, Gavi, FIND, a także The Global Fund, Unitaid, Wellcome oraz Bank Światowy. Zadaniem ACT jest globalna współpraca w celu przyspieszenia rozwoju i produkcji testów, terapii i szczepionek na COVID-19 oraz zapewnienia sprawiedliwego do nich dostępu wszystkim krajom.
W najbliższych sześciu miesiącach 120 mln szybkich testów na COVID-19 zostanie zarezerwowanych dla krajów o niskim i średnim dochodzie i po niskich cenach - informuje WHO. Producenci testów, południowokoreańska firma SD BioSensor oraz amerykańska firma Abbott, zobowiązały się zapewnić 20 procent swojej produkcji na potrzeby najuboższych krajów świata. Jako gwarant tej umowy występuje Gates Foudation, a obejmuje ona 133 kraje, w tym leżące w Ameryce Łacińskiej, najbardziej dzisiaj dotkniętej pandemią.
Te szybkie i łatwe testy umożliwią wykonywanie badań przesiewowych w trudno dostępnych miejscach, gdzie nie ma zaplecza laboratoryjnego ani wystarczającej liczby wyszkolonych pracowników medycznych
- powiedział szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus na poniedziałkowej konferencji prasowej.
- Chodzi o to, aby zabezpieczyć odpowiednią liczbę testów dla biedniejszych krajów, zanim bogate złożą zamówienia. Nie można dopuścić do sytuacji, że znów zabraknie testów dla najuboższych, jak to było z testami genetycznymi - tłumaczy Catharina Boehme, dyrektor generalny organizacji non-profit FIND (Foundation for Innovatove New Diagnostics).
Zatwierdzone przez WHO testy antygenowe mogą być wykorzystywane do badań przesiewowych w szkołach, na uczelniach i w zakładach pracy oraz wśród pracowników medycznych, szczególnie często padających ofiarą koronawirusa w uboższych krajach. Jest oczywiste, że tego typu testy nie wykryją wszystkich przypadków choroby, ale pozwolą na zidentyfikowanie wielu zakażonych będących w okresie bezobjawowym.
Producenci tych testów zapewniają, że są dokładne w 97 procentach, gdy są wykonywane w optymalnych warunkach. W warunkach rzeczywistych mają czułość na poziomie 80-90 procent.
Źródła: WHO, BBC.com, The Guardian