Izraelscy naukowcy z Uniwersytetu Ben Guriona w Beer Szewie donoszą, że opracowali nową metodę wykonywania testów PCR, wykrywających zakażenie SARS-CoV-2. Twierdzą, że jest to "game-changer". Ich pomysł ma przynieść ośmiokrotny wzrost wydajności testów oraz ośmiokrotną redukcję kosztów. Na czym polega ten nowatorski pomysł?
Klasyczne testy genetyczne są precyzyjne, ale wymagają sporo czasu i pieniędzy. Czasy pandemii to ciągły brak odpowiednich ilości odczynników i innych materiałów potrzebnych do ekstrakcji genomu i przeprowadzenia reakcji łańcuchowej polimerazy (PCR), a także wykwalifikowanej kadry, koniecznej aby przetestować ogromne rzesze ludzi. Stąd testuje się głównie osoby z objawami, a czas oczekiwania na wynik jest często wydłużony.
Pomysł Izraelczyków opiera się na tzw. metodzie Dorfmana, która polega na testowaniu próbek jednocześnie od kilku osób. W tamtej metodzie - tłumaczą naukowcy - jeżeli cała pula była negatywna, automatycznie uznawano, że nikt w badanej grupie nie jest zakażony. Natomiast gdy pula okazywała się pozytywna, przystępowano do ponownego testowania pojedynczych osób. Teraz pomysłodawcy posunęli się jeszcze dalej i opracowali metodę, dzięki której nie trzeba robić testów po raz drugi. Wystarczy "jedna runda". Nowa metoda testowania otrzymała nazwę P-BEST (Pooling-Based Efficient SARS-CoV-2 Testing).
Zasada opiera się na tzw. algorytmie kombinatorycznym opracowanym dziesięć lat temu przez Noam Shental z Otwartego Uniwersytetu Izraela w Ra’ananna w celu szybkiego wykrywania rzadkich mutacji genetycznych. Ta metoda zbiorczego badania próbek jest najefektywniejsza, gdy współczynnik infekcji w danej populacji wynosi około 1 procenta. Naukowcy zapewniają, że nowa metoda jest skuteczna nawet wtedy, gdy w próbce znajduje się niewielka ilość materiału genetycznego wirusa.
Opis metody i eksperymentu potwierdzającego skuteczność tak prowadzonych testów, jest w artykule opublikowanym w czasopiśmie "Science Advances".
Nowa metoda wykonywania testów na koronawirusa została już oficjalnie zatwierdzona do użytku przez izraelskie ministerstwo zdrowia - donosi "New York Times" i zostanie wprowadzona w październiku w wybranych laboratoriach. Izraelczycy chcą w pierwszej kolejności przetestować uczniów i studentów. Takimi testami są także zainteresowane przedsiębiorstwa transportowe, w tym linie lotnicze.
Także Amerykanie zainteresowali się P-BEST i chcieliby zaadaptować ją na swój rynek. Potrzebują do tego zgody FDA (Agencja Żywności i Leków) i pracują nad złożeniem odpowiedniego wniosku.
Źródła: New York Times, Science Advances