70 proc. zakażonych koronawirusem nie przekazuje go innym - pokazują najnowsze badania

Niewielka w sumie liczba spotkań o charakterze społecznym i towarzyskim rozpaliła epidemię koronawirusa. Do większości zakażeń doszło podczas wesel, nabożeństw, spotkań oraz imprez w barach i klubach.

Badając drogi rozprzestrzeniania się epidemii w Hongkongu naukowcy doszli do przekonania, że większość zakażonych, prawdopodobnie aż 70 procent, nie zainfekowała nikogo. Za przekazywanie koronawirusa odpowiada 30 procent zakażonych - wynika z badań prowadzonych przez Uniwersytet Hongkongu. Wyniki zostały opublikowane jeszcze przed oficjalną recenzją na serwerze Reaserch Square, wymagają zatem potwierdzenia.

Naukowcy zauważają, że zaledwie 20 procent przypadków jest odpowiedzialnych za 80 procent wszystkich transmisji koronawirusa, a do masowych zakażeń dochodzi głównie na większych spotkaniach zróżnicowanej grupy ludzi przebywających dłużej w zamkniętych pomieszczeniach.

- Te badania uświadomiły nam, że "super rozprzestrzenianie" jest częstsze niż się spodziewaliśmy - powiedział Ben Cowling, jeden z autorów publikacji. Oznacza to, że do rozpalenia epidemii COVID-19 przyczyniły się nieliczne wydarzenia, które jednak sprzyjały super rozprzestrzenianiu się koronawirusa.

Zobacz wideo Zgromadzenia i wesela do 150 osób. Otwarte siłownie, baseny, kina i teatry. Nowe zalecania rządu

Jakich spotkań powinniśmy unikać przez najbliższe lata?

Koronawirus opanował nasz glob niezwykle szybko. Do wybuchu epidemii doszło niemal z dnia na dzień. Okazuje się, że to niewielka liczba wydarzeń o charakterze społeczno-towarzyskim odbywających się w zamkniętych pomieszczeniach stała się wylęgarnią zakażeń.

W Korei Południowej było to spotkanie 43 osób, z których jedna była zakażona i błyskawicznie przekazała chorobę innym. W Waszyngtonie 53 osoby zakaziły się w czasie próby chóru, w Nowym Jorku natomiast jedna osoba zainfekowała sto innych w czasie służbowego spotkania. W Hongkongu tylko jeden człowiek zakaził 73 osoby po tym, jak odwiedził kilka barów. Przykłady można mnożyć.

Po analizie ponad 1000 przypadków odnotowanych w Hongkongu między 23 stycznia a 28 kwietnia okazało się, że za większość lokalnych infekcji odpowiada zaledwie sześć spotkań, na których doszło do masowego zakażania się uczestników. 

Na tych spotkaniach pojawił się "superroznosiciel", czyli osoba zakażona, która w krótkim czasie przekazuje zarazki nieproporcjonalnie dużej liczbie osób. Oczywiście robi to nieświadomie. W przypadku nowego koronawirusa przeciętny zakażony przekazuje chorobę 2-2,5 osób. "Superroznosiciel" zakaża trzy razy więcej.

Ale nie chodzi w tym przypadku o to, że niektórzy ludzie są bardziej zaraźliwi lub przenoszą więcej wirusów, ale o to, że istnieje pewien rodzaj okoliczności, które sprzyjają transmisji. Chodzi o miejsca do których ma dostęp większa liczba ludzi, a przestrzeń sprzyja bezpośrednim kontaktom

- mówi Cowling.

Szacuje się, że zaledwie 20 procent przypadków odpowiada za 80 procent infekcji, co nazywa się "regułą 80-20". W Hongkongu do masowych zakażeń dochodziło na weselach, w kościołach w czasie nabożeństw, w czasie imprez firmowych oraz w barach i klubach w dzielnicy Lan Kwai Fong. W pozostałych przypadkach chorzy zakazili się w domu (10 proc.) lub w innym podobnym miejscu.

Inne znane badanie, poszukujące źródeł epidemii malarii w 2011 roku, potwierdza "regułę 80-20". Ale niektórzy naukowcy uważają, że te proporcje są jeszcze bardzie nierówne. Być może za większość transmisji wirusa odpowiada tylko 10 procent zakażonych. Piszą o tym epidemiolodzy z London School of Hygiene and Tropical Medicine w artykule opublikowanym w "Wellcome Open Research".

Do masowych infekcji dochodziło w zatłoczonych i słabo wentylowanych pomieszczeniach, w których wiele osób z różnych środowisk przebywało dłużej, bezpośrednio się stykając. Autorzy opracowania podają przykłady spotkań religijnych, a także pracy w call center, gdzie większość osób znajdowała się w jednym dużym pomieszczeniu.

Japończycy stosują zasadę "3c"

Kilka krajów wyciągnęło wnioski z tego typu doświadczeń i z powodzeniem walczy z masowymi zakażeniami. - Przykład Japonii pokazuje, że można ograniczyć transmisję koronawirusa bez zamykania wszystkich sklepów czy restauracji i szkół - czytamy w "Business Insider".  "Zasada 3c", promowana przez rząd tego kraju mówi, że należy unikać teraz trzech rzeczy: zamkniętych przestrzeni (closed spaces), zatłoczonych miejsc (crowded places) i bliskich kontaktów (close-contact settings).

Aby ustrzec się drugiej fali COVID-19 albo ją zminimalizować powinniśmy nie tyle pozostawać w domach i zatrzymywać gospodarkę, ile raczej skoncentrować się na ograniczaniu większych spotkań w pomieszczeniach - uważają autorzy badania.

Źródła: New York Times, Business Insider, ScienceAlert.com, ReaserchSquare.comWellcome Open Research

Więcej o: