Gdy alergen znajdzie się w naszym organizmie, rusza lawina zdarzeń z udziałem komórek układu odpornościowego. Jedne z nich wychwytują alergen, inne "dowodzą" reakcją alergiczną lub produkują przeciwciała (IgE) łączące się z cząsteczkami alergenu. A jeszcze inne zaczynają wytwarzać substancje zwane mediatorami stanu zapalnego. Należą do nich m.in. histamina i leukotrieny. I to właśnie te mediatory powodują, że powstają typowe dla alergii objawy. Naczynia krwionośne rozkurczają się i zaczynają przeciekać. W efekcie dochodzi do obrzęku tkanek i zaczerwienienia skóry (jeśli to tam ma miejsce reakcja alergiczna). Może też dojść do spadku ciśnienia krwi, co przy silnej reakcji alergicznej (wstrząsie anafilaktycznym) może prowadzić do utraty przytomności, a nawet śmierci. Pod wpływem mediatorów kurczą się też oskrzela i zwiększa się wydzielanie śluzu. W miejsce, gdzie wydzielane są mediatory, napływają zaalarmowane komórki układu odpornościowego, co nasila stan zapalny.
Reakcja alergiczna miewa bardzo zróżnicowany przebieg. Część objawów pojawia się w ciągu kilku minut od kontaktu z alergenem i ustępuje w ciągu godziny. To tak zwana reakcja natychmiastowa. Może mieć formę łagodną - katar , pieczenie oczu - albo nieco ostrzejszą: duszności . Ale reakcja może być też niezwykle gwałtowna - wtedy dochodzi do wspomnianego już wstrząsu. Jednak równie groźna jest reakcja późna, występująca kilka godzin po zetknięciu się z substancją uczulającą. Pojawia się ona średnio u połowy alergików, którzy przeszli reakcję natychmiastową, i często towarzyszy jej większe nasilenie objawów. W przypadku stałego lub częstego narażenia na alergen reakcja późna może doprowadzić do przewlekłego stanu zapalnego i nieodwracalnego zniszczenia tkanek. Tak może dojść np. do zaostrzenia się astmy na tle alergicznym.
Statystyki pokazują, że liczba uczulonych stale rośnie - w ciągu ostatnich stu lat podskoczyła o 15-20 proc.! Jest kilka teorii, które próbują wyjaśnić to zjawisko. Uwagę badaczy zwróciło m.in. to, że alergie są dużo rzadsze w krajach biedniejszych, o niższym standardzie życia, a urastają do miana epidemii w krajach rozwiniętych. W tych ostatnich kontakt człowieka z drobnoustrojami i pasożytami jest znacznie ograniczony. A przecież nasz organizm przez miliony lat ewoluował w ich ciągłym towarzystwie i doskonalił się w ich zwalczaniu. Stąd jedna z bardziej rozpowszechnionych teorii - zwana "hipotezą higieny" - tłumaczy, że nasz układ odpornościowy całe swoje niewykorzystane arsenały rzuca przeciw nieszkodliwym alergenom. Pogląd ten wzmacnia fakt, że znaczna część reakcji alergicznej przebiega bardzo podobnie do procesu zwalczania pasożytów. Oczywiście nie można też zapomnieć o zmianach w środowisku - do głównych podejrzanych o wywoływanie alergii zalicza się mikroskopijne cząstki ze spalin z silników Diesla i dym tytoniowy . Oraz całe mnóstwo czynników dietetycznych i leków: utwardzane tłuszcze roślinne, konserwanty, antybiotyki...
Dziś wiemy też z całą pewnością, że uczulenia mają także podłoże genetyczne. Skłonność do alergii jest dziedziczna: prawdopodobieństwo wystąpienia uczuleń u dzieci, gdy atopia nie występuje u ojca ani u matki, wynosi kilkanaście procent (choć niektóre źródła mówią nawet o większym ryzyku). Gdy alergikiem jest jedno z rodziców, skacze już do 40 proc., a gdy oboje - przekracza 60 proc. Co ciekawe, prawdopodobieństwo zachorowania dziecka jest większe, gdy alergikiem jest matka, niż gdy jest nim ojciec. Naukowcom udało się nawet zidentyfikować kilkadziesiąt miejsc w naszym DNA, które są związane ze zwiększonym ryzykiem alergii.
Objawy uczulenia są często podobne do dolegliwości towarzyszących innym chorobom: na przykład przeziębieniu, kłopotom dermatologicznym czy zaburzeniom trawienia. Jeśli jednak objawy utrzymują się dłużej, powtarzają się w pewnych charakterystycznych okolicznościach (np. zawsze wiosną, po wizycie w określonym miejscu albo po zjedzeniu danego pokarmu), warto opowiedzieć o tym lekarzowi. W diagnozowaniu alergii bardzo może pomóc sam pacjent. Jego obserwacje dotyczące objawów i tego, kiedy się pojawiają, to pierwszy krok do zawężenia grona podejrzanych alergenów. W przypadku uczulenia na pokarmy metodą diagnostyki może być dieta eliminacyjna. Jeśli po ścisłym wykluczeniu z menu np. orzechów lub truskawek objawy znikną, to prawdopodobnie właśnie one były przyczyną problemów.
Szybszą i pewniejszą metodą są testy alergiczne. Najczęściej stosuje się testy skórne polegające na nakropieniu na przedramiona lub plecy roztworów różnych alergenów, a następnie wykonaniu delikatnych nakłuć pod każdą z kropli. Po kilkunastu minutach dokonuje się pomiaru wielkości ewentualnego bąbla i zaczerwienienia wokół każdego z testowanych miejsc. Niekiedy stosuje się też testy płatkowe, podczas których na skórę kładzione są krążki nasączone roztworem alergenów.
Testy skórne mogą być zawodne u osób z małą reaktywnością skóry, u małych dzieci oraz osób w podeszłym wieku. Na szczęście alergie można też wykryć za pomocą badania krwi. Oznacza się wówczas stężenia przeciwciał (IgE) przeciwko różnym alergenom. Jednak trzeba pamiętać, że prawidłowe wyniki oznaczenia IgE wcale nie wykluczają alergii, tak samo jak prawidłowy test skórny (istnieje bowiem kilka typów nadwrażliwości). Kolejną, rzadziej stosowaną metodą diagnostyczną są tzw. próby prowokacyjne, podczas których pacjentowi podaje się pewną ilość alergenu w kontrolowanych warunkach i pod opieką lekarza.
Osoby podejrzewające u siebie alergię muszą uważać, by nie dać się nabrać na pseudotesty niemające żadnej podstawy naukowej w rodzaju biorezonansu, analizy włosów czy tzw. testu Vega. Wiarygodne badania można zrobić wyłącznie w gabinecie alergologicznym.
Leczenie alergii składa się z wielu elementów. Pierwsza, obowiązkowa zasada pozwalająca na złagodzenie objawów to unikanie alergenu. Może oznaczać konieczność usunięcia z domu zwierząt, rezygnację z dywanów i grubych zasłon magazynujących kurz, bardzo częste pranie i dokładne sprzątanie, konsekwentną dietę, wyjeżdżanie w okolice o niższym stężeniu pyłków (zwykle w góry lub nad morze), gdy kwitnie najsilniej uczulająca roślina... Nie jest to łatwe i tanie, ale jeśli nie ograniczymy narażenia na alergen, to pozostałe metody leczenia nie na wiele się zdadzą.
Krok drugi to odpowiednie leki. Obecnie standardem w łagodzeniu objawów alergii są preparaty hamujące wydzielanie histaminy (mediatora reakcji zapalnej). W przypadku astmy podstawowym lekiem są wziewne sterydy (działające tylko miejscowo), pacjenci przyjmują też leki rozszerzające oskrzela . Od ok. dziesięciu lat chorzy mogą też korzystać z preparatów antyleukotrienowych. Wspomaganiem w przypadku kataru siennego czy zapalenia spojówek są również krople i aerozole zawierające przeciwzapalny kromokligan disodowy. Obecnie wychodzą one z użycia i są zastępowane działającymi miejscowo gikokortykosteroidami i lekami przeciwhistaminowymi.
Powyższe działania mogą skutecznie łagodzić objawy, tak że uczulenie nie obniża jakości życia chorego. Ale nie leczą przyczyn choroby - nadmiernej reakcji organizmu na alergen. To może zdziałać tylko odczulanie. Polega ono na "przyzwyczajeniu" układu odpornościowego do alergenu, tak by zaczął go tolerować. Odczulanie polega na stopniowym podawaniu pacjentowi (w Polsce zwykle w formie zastrzyków, rzadziej doustnie) coraz większych dawek alergenu. Nie jest to metoda pozbawiona wad - u pewnego (bardzo małego) odsetka leczonych wywołuje silne reakcje uboczne (stąd konieczność odczekania w gabinecie po każdym zastrzyku). Poza tym trwa przez kilka lat. Ale to najlepsze, co na razie może alergikom zaproponować medycyna. U większości odczulanych objawy stają się dużo mniej dokuczliwe lub nawet znikają całkowicie.
Dopóki więc naukowcy nie wymyślą np. terapii genowej naprawiającej "alergiczne" geny, pacjenci chcący zapomnieć o ciągłym katarze, dusznościach i łzawiących oczach muszą polegać na lekach objawowych i odczulaniu. f
W krajach rozwiniętych (w tym w Polsce) na uczulenia cierpi od kilkunastu do prawie 40 proc. społeczeństwa. Większość boryka się z astmą i nieżytem nosa (do 30?proc.), choroby alergiczne skóry występują u ponad 20?proc. populacji. Alergia pokarmowa występuje u 8 proc. dzieci poniżej drugiego roku życia i około 2?proc. ludzi dorosłych. Uczulenie na jad owadów błonkoskrzydłych (pszczoły, osy) zagraża życiu około 3 proc. populacji. Chłopcy zapadają na alergie półtora raza częściej niż dziewczynki.
- katar sienny (sezonowa, wodnista wydzielina z nosa, świąd i kichanie)
- alergiczne zapalenie spojówek (pieczenie i zaczerwienienie oczu, łzawienie, obrzęk powiek, światłowstręt)
- całoroczny nieżyt nosa ("zatkany nos")
- astma (duszności, suchy kaszel, świszczący oddech)
- pokrzywka (wysypka, świąd)
- atopowe zapalenie skóry (zmiany skórne w okolicach uszu i na policzkach, w zgięciach kolanowych i łokciowych, w okolicach nadgarstków wyprysk, świąd , suchość skóry)
- alergie pokarmowe (świąd i pieczenie wnętrza jamy ustnej po zjedzeniu alergenu, wzdęcia, nudności i wymioty)
- uczulenie na jad pszczół i os (silny obrzęk, pokrzywka, trudności z oddychaniem, omdlenia)
- wstrząs anafilaktyczny (po kontakcie z alergenem gwałtowny spadek ciśnienia krwi, gwałtowny wzrost tętna, duszność, utrata przytomności. Uwaga! Może dojść do zatrzymania krążenia i zgonu chorego)