W latach 2016-2017 "śmierć na życzenie" wybrało w Belgii w sumie 4337 osób, z czego trójka nie skończyła 18 lat. Eutanazja jest tam legalna od 2002 roku, a od 2014 mogą jej zostać poddane również osoby niepełnoletnie, które "cierpią bardziej, niż są w stanie to znieść", a współczesna medycyna nie zna sposobów na ich wyleczenie albo ulżenie w cierpieniu.
O tym, że w ogóle znalazły się dzieci w tak trudnej sytuacji zdrowotnej, by świadomie i dobrowolnie podjąć decyzję o skróceniu swojego życia za pomocą "śmiertelnego zastrzyku" podawanego przez lekarza, wiadomo z raportu CFCEE.
To belgijska komisja, która nadzoruje wszelkie kwestie związane z przeprowadzaniem eutanazji w Belgii. W raporcie podsumowującym liczbę i specyfikę wszystkich przypadków z 2016 i 2017 roku jego twórcy nie zdradzili jednak, ile lat miały dzieci, które zostały poddane procedurze.
Ze względu na poruszenie, które wywołała ta informacja, tamtejsze władze zdecydowały się oficjalnie potwierdzić te doniesienia i przekazać opinii publicznej, że najmłodsze z dzieci miało 9 lat, kolejne 11, a najstarsze 17 lat.
Dotąd, na całym świecie nie odnotowano żadnego przypadku "śmierci na życzenie", który dotyczyłby kogoś poniżej 12 roku życia. Każde z dzieci, które w ciągu dwóch ostatnich lat się na to zdecydowało, cierpiało z powodu ciężkich chorób. 9-latek miał guza mózgu, 11-latek mukowiscydozę, a 17-latek dystrofię mięśniową (zanik mięśni).
Zanim lekarze podali im zastrzyki, dzieci musiały przejść szereg procedur, które pozwoliły ocenić m.in. czy są pewne i świadome swojej decyzji i czy są psychicznie gotowe na jej konsekwencje. Oprócz tego, zgodnie z obowiązującym w Belgii prawem, konieczna była zgoda rodziców na eutanazję, a dzieci musiały wyrazić swoją wolę na piśmie.
Ostatecznie to lekarze decydują, czy pacjent jest "w beznadziejnej z punktu widzenia medycyny sytuacji i trwa w nieustającym, nieznośnym cierpieniu, któremu nie można ulżyć i które i tak doprowadzi do śmierci w krótkim czasie".
Mimo że przepisy pozwalające niepełnoletnim na zakończenie swojego życia z pomocą lekarzy obowiązują w Belgii już od czterech lat, mieszkańcy kraju wciąż są podzieleni co do tego, czy dawanie im takiej możliwości jest słuszne.
Zwolennicy tego prawa uważają, że dzieci nie powinny być zmuszane do znoszenia cierpienia wbrew swojej woli. Oponenci przekonują z kolei, że są zbyt młode, by były w stanie w pełni świadomie podjąć decyzję o własnej śmierci.
Należą do nich m.in. belgijscy biskupi, którzy uważają, że zgoda na eutanazję niepełnoletnich to "krok za daleko". Nie brakuje też pediatrów, którzy twierdzą, że współczesna medycyna dysponuje rozwiązaniami, które są w stanie "dokładnie kontrolować ból czy niepokój" związany z nadchodzącą śmiercią.
Specjalista od dziecięcego raka, profesor Stefaan Van Gool, zwykł podkreślać, że ludzie wciąż nie dysponują obiektywnym narzędziem, które faktycznie mogłoby pomóc stwierdzić z pewnością, że "dane dziecko ma pełną zdolność i kompetencje, by udzielić całkowicie świadomej zgody na swoją śmierć".
Szef CFCEE, Wim Distelmans, jest po stronie zwolenników eutanazji. - Na szczęście dzieci, które spełniają wszystkie kryteria, jest bardzo niewiele. Ale to nie oznacza, że powinniśmy im odmawiać prawa do odejścia z godnością - mówi.
Wśród zwolenników prawa dzieci do eutanazji jest też inny z członków komisji, Luc Proot. Urzędnik zdecydował się na krótki komentarz w sprawie. - Widziałem ich psychiczne i fizyczne cierpienie o skali tak przytłaczającej, że uważam, iż postąpiliśmy (pozwalając trójce dzieci na eutanazję - przyp.red.) słusznie - podsumowuje.
Nie wszyscy podzielają ich poglądy. Również w kwestii stosunkowo liberalnych praw odnośnie do legalności eutanazji w ogóle. Serwis The Telegraph przypomina, że w zeszłym roku neurolog Ludo Vanopdenbosch zrezygnował z członkostwa w CFCEE w ramach protestu. Był on związany z konkretnym przypadkiem - jedna z pacjentek, chora na demencję kobieta, została poddana eutanazji bez wyraźnej zgody, a lekarz, który podał jej zastrzyk, nie został ukarany.
Ta sytuacja skłoniła również 360 belgijskich lekarzy, naukowców i wykładowców akademickich do podpisania petycji wzywającej do wprowadzenia surowszej kontroli eutanazji osób ze schorzeniami natury psychicznej.
Obecnie "śmierć na życzenie" jest - w różnych formach - legalna w zaledwie pięciu krajach świata. Najpierw eutanazja oraz tzw. wspomagane samobójstwo zostały zalegalizowane w Holandii - w 2002 roku. Jeszcze w tym samym roku eutanazję zalegalizowała Belgia, ale bez zgody na wspomagane samobójstwo. Belgijskie przepisy zostały w 2014 roku rozszerzone również na dzieci.
Stany Zjednoczone jako kraj wciąż nie zalegalizowały eutanazji. Jednak w 1997 roku zgodę na wspomagane samobójstwo (np. przepisanie przez lekarza recepty na zabójczy środek śmiertelnie choremu pacjentowi, który się tego domaga i spełnia określone kryteria) wydały władze stanu Oregon, później również stanu Waszyngton, Vermont, Montana i Nowy Meksyk.
W Szwajcarii funkcjonuje klinika Dignitas, w której można dokonać wspomaganego samobójstwa, jeśli "motywy decyzji są przekonujące", ale sama eutanazja nie jest legalna. W Niemczech panują podobne zasady, z tą różnicą, że w przyjęciu dawki uśmiercającego środka pacjentowi bezpośrednio nie może pomagać żaden człowiek (istnieją maszyny z podajnikami, jeśli pacjent sam nie jest w stanie np. podnieść do ust kubka z roztworem).
W Polsce eutanazja oraz wspomagane samobójstwo wciąż są prawnie traktowane jako przestępstwa, a konkretnie zabójstwo. Pierwszy paragraf art. 150 Kodeksu Karnego mówi: "Kto zabija człowieka na jego żądanie i pod wpływem współczucia dla niego, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.". Jednak w drugim paragrafie jest mowa o tym, że "w wyjątkowych wypadkach sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet odstąpić od jej wymierzenia".
***
Jakie jest Wasze zdanie na ten - jeden z najtrudniejszych - temat? Uważacie, że nieuleczalnie chorzy i cierpiący ludzie powinni mieć możliwość zakończenia swojego życia zgodnie z własną wolą? A może kwestia pozwalania na eutanazję dzieciom budzi wasz sprzeciw albo chcielibyście się podzielić historią, która zmieniła wasz pogląd na "śmierć na życzenie"? Czekamy na Wasze listy - piszcie na adres kobieta@gazeta.pl.
Zobacz też: