Tomografia komputerowa (czasem określana skrótem TK albo CT od angielskiego określenia computed tomography) to jedno z badań, które zrewolucjonizowały diagnostykę wielu różnych schorzeń. Jest z powodzeniem stosowana od kilku dekad na całym świecie i pomaga w diagnozowaniu m.in. udarów mózgu i urazów.
Pozwala też wykryć guzy śródczaszkowe czy krwiaki pourazowe, zmiany w obrębie ośrodkowego układu nerwowego (np. padaczki) i niektóre nowotworowe, a także schorzenia wzroku.
Trudno więc wyobrazić sobie współczesną medycynę bez tomografii komputerowej. Niestety wykorzystywane w niej promieniowanie rentgenowskie (służące do wykonywania przekrojowych i przestrzennych zdjęć narządów oraz części ciała badanego) nie są obojętne dla zdrowia i niosą ze sobą pewne zagrożenia.
O tym, że przyjęcie dużej dawki promieniowania elektromagnetycznego może się skończyć m.in. chorobą popromienną i śmiercią, wiadomo od dawna. Są na to dowody - jednym z najbardziej przemawiających do wyobraźni jest historia Louisa Slotina, kanadyjskiego fizyka, który pracował przy Projekcie Manhattan (stworzeniu i produkcji bomby atomowej).
Co jednak z teoriami o tym, że ekspozycja na działanie promieni rentgenowskich sprzyja rozwojowi nowotworów? Międzynarodowy zespół naukowców związany z Holenderskim Instytutem Nowotworu (NKI) opublikował w wydawnictwie należącym do Uniwersytetu Oksfordzkiego wyniki badań, które sugerują, że to prawda.
Badacze skupili się na ustaleniu, czy tomografia komputerowa zwiększa ryzyko powstawania guzów w mózgu (nie każdy z nich to nowotwór) i białaczki u badanych, zwłaszcza dzieci i młodych dorosłych.
Młodzi ludzie są bowiem bardziej wrażliwi na promieniowanie rentgenowskie, a do tego powstały już inne badania na ten temat. Ich wyniki zostały opublikowane w 2012 roku w uznanym czasopiśmie "Lancet", a płynące z nich wnioski są dość jednoznaczne.
Według autorów eksperymentu z brytyjskiego Uniwersytetu Newcastle wspomniane promieniowanie może aż trzykrotnie zwiększyć ryzyko wystąpienia białaczki i nowotworu mózgu u dzieci i dorosłych do 22 roku życia. Pod warunkiem, że jego skumulowana dawka w mózgu czy szpiku kostnym osiągnie 50-60 miligrejów (mGy), do czego wystarczy źle skalibrowany tomograf albo wykonanie tomografii trzy razy u jednej osoby (według Amerykańskiej Agencji Żywności i Leków aż jedna trzecia dzieci, które w ogóle są kierowane na tomografię, przechodzi to badanie co najmniej trzykrotnie).
Brytyjczycy ostatecznie stwierdzili, że korzyści płynące z z tego badania wciąż przeważają wspomniane ryzyko, które - ze względu na niewielką liczbę badanych, u których ostatecznie faktycznie stwierdzono nowotwór - określili jako małe.
Badacze z NKI postanowili to zweryfikować. W tym celu przeanalizowali dane na temat przebytych badań i chorób zebrane od 168 394 pacjentów holenderskich szpitali do 18. roku życia, którzy mieli przynajmniej raz wykonaną tomografię komputerową.
Z ich obliczeń z wykorzystaniem różnych narzędzi statystycznych wynika, że skumulowana dawka promieniowania na średnim poziomie 38 mGy w mózgu wystarczy, by ryzyko wystąpienia guzów (złośliwych i niezłośliwych) wzrosło od dwóch do czterech razy. Jednocześnie badacze stwierdzili, że ten problem nie występuje w przypadku białaczki - szpik kostny kumuluje promieniowanie w na tyle niewielkich ilościach, że nie wpływa to na ryzyko rozwinięcia tej choroby.
Naukowcy podkreślają, że w grupie badawczej liczba uczestników, u których ostatecznie stwierdzono guzy mózgu, okazała się wyższa niż u ogółu populacji. Osoby, które są kierowane na tomografię komputerową, nie są jednak poddawane temu badaniu przypadkowo. W dużej mierze służy ono do diagnozowania schorzeń i urazów w obrębie głowy, a niektóre z nich mają same w sobie powiązania z występowaniem guzów mózgu.
Mimo to eksperci są przekonani, że wyniki ich analizy świadczą o jednym. - Według naszej ostrożnej oceny zgromadzonych danych i dowodów z innych badań, ekspozycja na promieniowanie wykorzystywane w tomografii komputerowej zwiększa ryzyko wystąpienia guzów mózgu - komentuje kierujący badaniami Michael Hauptmann.
Naukowcy z Holandii, tak jak wcześniej Brytyjczycy, nie skreślają tomografii komputerowej jako niebezpiecznego badania. W ramach podsumowania Hauptmann uczula jednak, że wykorzystywane w niej dawki promieniowania powinny być "utrzymywane na jak najniższym możliwym poziomie" i by w miarę możliwości stosować "alternatywne procedury" w diagnostyce.
Zobacz też: