Od niedawna reklamowane są przeciwutleniacze w pigułkach, które można bez recepty kupić w aptece. Walczą z wolnymi rodnikami, chroniąc nas przed starzeniem się, zmarszczkami, uszkodzeniami skóry, oczu i płuc .
Każdy atom ma na ostatniej orbicie parzystą liczbę elektronów. Wtedy jest stabilny i trzeba specjalnych warunków, by namówić go na wejście w reakcję chemiczną. Zdarza się jednak, że jeden elektron gdzieś się zgubi albo przyplącze się dodatkowy. Wtedy atom traci równowagę, zaczyna gwałtownie poszukiwać brakującego elektronu albo chce koniecznie pozbyć się dodatkowego. Byle gdzie, byle jak - byle szybko. W takim stanie wchodzi w reakcję z pierwszą z brzegu substancją. Odzyskując równowagę, nierzadko niszczy ją jednak wokół siebie. Taki niezrównoważony atom to właśnie wolny rodnik. Gdzie jest ich najwięcej? Wcale nie w zanieczyszczonym powietrzu, chemicznie konserwowanej żywności, nie w elektrowniach atomowych. Najwięcej ich mamy wewnątrz komórek, w mitochondriach. Mitochondria to nasze miniaturowe elektrownie, które non stop przenoszą elektrony na wdychany przez nas tlen, wytwarzając energię potrzebną do wszystkich procesów życia.
Łańcuch przenoszenia elektronów nie jest szczelny, co pewien czas zdarzają się awarie i pojedynczy elektron umyka uwagi pilnujących całego procesu enzymów i próbuje wydostać się z mitochondrium. Tylko nielicznym się udaje, bo mitochondria są otoczone kokonem witaminy E . Wychwytuje ona aktywne, niezrównoważone atomy tlenu i neutralizuje je. Gdyby nie ona, żylibyśmy może godzinę (tak dużo wolnych rodników powstaje w mitochondriach i tak wielką mają siłę niszczenia). Ale coś za coś - neutralizując tlen, cząsteczka witaminy E staje się wolnym rodnikiem. Żeby znowu mogła prawidłowo działać, trzeba przywrócić jej równowagę. Do tego służy witamina C, która odbiera elektron od unieruchomionej witaminy E i wynosi go poza komórkę. Tam przekazuje go innym substancjom, a sama wraca po następny.
Ten układ też nie jest szczelny i niewielka część wolnych rodników ucieka witaminowej "policji". Jeśli znajdą się w skórze - niszczą sprężyste włókna kolagenu (tak powstają zmarszczki), w oku - przyspieszają rozwój zaćmy , jeśli ich łupem padnie DNA w jądrze komórkowym - mogą wywołać nowotwór, a utleniając cholesterol w naczyniach, przyspieszają miażdżycę.
Jeśli są takie niebezpieczne, to może najlepiej byłoby raz na zawsze się ich pozbyć? Pewnie i można by to zrobić - odpowiadają naukowcy, ale to, że wytwarzamy wolne rodniki, nie zawsze jest złe. Nasz układ odpornościowy właśnie w ten sposób niszczy atakujące organizm bakterie i wirusy. Jeśli należący do tego układu makrofag (jedna z białych krwinek) zobaczy wirusa, "połyka" go i uruchamia w swoim wnętrzu produkcję wolnych rodników, a one utleniają intruza na śmierć.
W większości przypadków rodniki są jednak szkodliwe. Dlatego warto dbać, by ochrona komórkowych "elektrowni" była szczelna, a witaminowa "policja" - w dobrej kondycji. Jak? Dostarczając organizmowi witamin i mikroelementów, najlepiej w naturalnej postaci. Witamina C w jabłku działa dziesięć razy skuteczniej niż taka sama jej ilość w pigułce!
Zresztą pojedyncza witamina zwykle nie radzi sobie z usuwaniem niezrównoważonych atomów. Musi współpracować z innymi "agentami" (witaminami i mikroelementami), którzy zapewnią jej regenerację i przywrócą zdolność działania. Czasem łykanie jednej witaminy robi więcej szkody niż niestosowanie żadnej. Jeśli dostarczamy organizmowi tylko jednej lub kilku witamin, wzmacniamy działanie tylko niektórych enzymów, niekoniecznie tych, na których nam zależało.
Zamiast łykać pigułki, jedzmy więc nowalijki i owoce, selery i surową marchewkę. Ale także te zachwalane przez dietetyków warzywa i owoce nie zawsze mają tyle witamin, ile nam potrzeba. To wina zanieczyszczonego środowiska. Jeśli roślina lub zwierzę jest atakowane przez chemiczne "śmieci", zużywa zapas witamin na ich unieszkodliwienie. Dla nas może zostać już niewiele. Ważne więc, by nie dokładać witaminom pracy, z własnej woli podtruwając organizm (na przykład palenie papierosów sprzyja powstawaniu wolnych rodników).
W walce z wolnymi rodnikami najważniejsza jest triada witamin E, C i A, a także tzw. prekursory witaminy A, czyli roślinne związki, z których nasz organizm robi potem prawdziwą witaminę.
Witamina E (tokoferol) jest w orzechach i tłuszczach, także roślinnych. Witamina C (kwas askorbinowy) kryje się w świeżych warzywach (zielona pietruszka, ziemniaki, kapusta, pomidory) i owocach (czarne porzeczki albo cytrusy), a witaminę A (retinol) nasz organizm potrafi sam produkować, choć czasem (zwłaszcza zimą, gdy brakuje słońca) w niewystarczających ilościach (można ją znaleźć w podrobach, mleku, serze, maśle).
Prekursory tej witaminy pospolicie występują w warzywach (np. w szpinaku i pomidorach) oraz w owocach. Są dużo lepszymi przeciwutleniaczami niż gotowa witamina A - potrafią unieszkodliwić rodniki wytwarzane przez promieniowanie UV i zanieczyszczenia chemiczne w powietrzu, zapobiegają uszkodzeniom skóry, oczu i płuc. Dzięki swym właściwościom chronią też przed nowotworami (m.in. przed rakiem prostaty) i chorobami serca .
Skarbnicą przeciwutleniaczy są cebula i czosnek. Zawierają flawonoidy - największą grupę przeciwutleniaczy, witaminę C, selen i związki siarki, które pomagają usunąć z organizmu chemiczne trucizny. Kapusta, brukselka i brokuły to źródła witaminy C, flawonoidów i związków, które pomagają komórkom neutralizować trujące substancje (indoli i izocyjanów).
Bogatym źródłem flawonoidów są też miłorząb japoński (Ginkgo biloba) i czarne jagody. Do prawidłowej pracy przeciwutleniaczy niezbędne są też minerały - selen, cynk, miedź i mangan.
Podstawową rolą selenu jest współtworzenie enzymu niszczącego wolne rodniki - peroksydazy glutationowej. Występuje ona m.in. w czosnku, szparagach i zbożach , w mięsie i owocach morza.
Cynk pełni ważną rolę w funkcjonowaniu naszego układu odpornościowego. Jest odpowiedzialny za ostrość słuchu i smaku. Potrzebują go enzymy niezbędne do podziału i wzrostu komórek oraz gojenia ran. Bez niego spowalnia się metabolizm węglowodanów i alkoholu. Dobrym źródłem cynku jest mleko i nabiał, sporo jest go w
orzechach, grochu, fasoli i soi.
Miedź i mangan wspólnie z cynkiem utrzymują w dobrej kondycji enzymy rozkładające niebezpieczne rodniki. Ich dobrymi źródłami są ostrygi i inne skorupiaki, pełne ziarna zbóż, fasola, orzechy, ziemniaki, a także zielonolistne warzywa, suszone owoce (np. śliwki), kakao, czarny pieprz i drożdże.
Niekiedy na żywności można znaleźć informacje, że zawiera w sobie przeciwutleniacze, zwykle jest to syntetyczna witamina C (dodawana np. do konserwacji piwa), czasem witamina A, dodawana do soku i galaretki. Od niedawna w aptekach pojawiły się specjalne preparaty do łykania. Są przydatne dla osób, które zamiast komponować posiłki zawierające pełny zestaw naturalnych przeciwutleniaczy, wolą po prostu połknąć tabletkę. Zwykle te preparaty zawierają jedną lub kilka substancji z grupy karotenoidów albo flawonoidów, czyli dokładnie to samo, co marchewka albo jagody . Ponieważ wolnych rodników jest ok. 300 rodzajów, im więcej w preparacie wyciagów roślinnych, tym większa szansa, że skutecznie zadziała.
Dietetycy uważają jednak, że przeciwutleniacze w pigułkach nie zawsze są tak skuteczne jak ich naturalne odpowiedniki, choć nauka nie potrafi wytłumaczyć dlaczego. Najważniejsze przeciwutleniacze są też zwykle w preparatach multiwitaminowych, tyle że w niewielkich ilościach. Do prawdziwej, odmładzającej kuracji potrzeba większych dawek. O ile jednak witaminy C nie sposób przedawkować, to z witaminami A i E trzeba uważać - przekroczenie dziennej dawki (zawsze jest podana na opakowaniu) może powodować zatrucie. Silną, odmładzającą dawkę może zaproponować tylko lekarz - dietetyk lub geriatra.
Trzydzieści lat temu witaminy zażywała połowa Amerykanów, teraz już ponad 95 proc. Regularne zażywanie witamin A, E i C o 70 proc. zmniejsza ryzyko zachorowania na raka skóry.
500 mg witaminy C dziennie przedłuża życie o siedem lat. Nawet niewielki niedobór witaminy A zwiększa podatność organizmu na pospolite infekcje, takie jak biegunka, zapalenie płuc czy dziecięce choroby zakaźne.
Złość i stres zżerają zapasy witaminy C, kwasu pantotenowego i magnezu .
Witaminy z grupy B: brygada do zadań specjalnych
Meningokoki i sepsa - komu realnie zagrażają?