Na łamach "JAMA Internal Medicine" pojawił się artykuł podsumowujący wyniki dużych badań nad naturalną odpornością u osób, które przechorowały COVID-19, przeprowadzonych w National Cancer Institute (NCI) na zlecenie National Institutes of Health (Narodowe Instytuty Zdrowia). Do analiz wykorzystano kilka źródeł danych. Przekazały je dwie duże amerykańskie firmy zajmujące się przetwarzaniem informacji związanych ze zdrowiem (HealthVerity i Aetion) oraz pięć laboratoriów komercyjnych. Wzięto też pod uwagę elektroniczną dokumentację medyczną pobraną od kilku prywatnych ubezpieczycieli. W sumie zgromadzono wyniki testów na obecność przeciwciał w osoczu krwi, obejmujące grupę 3,2 mln ludzi. Testy pochodziły z pierwszej połowy ubiegłego roku.
W tej ogromnej bazie danych naukowcy znaleźli około 12 proc. próbek, które zawierały przeciwciała SARS-CoV-2, a zatem świadczyły o przebytym zakażeniu. Osobom z tej grupy pacjentów wykonano dodatkowe badania przy pomocy testu molekularnego robionego metodą NAAT (ang. nucleic acid amplification tests), czyli metodą amplifikacji kwasu nukleinowego. Te testy wykazały, że po trzech miesiącach tylko 0,3 proc. z nich miało jeszcze szczątkowe ilości materiału genetycznego koronawirusa w organizmie. Była to prawdopodobnie pozostałość po przebytej infekcji. Można zatem powiedzieć, że w badanym okresie (3 miesiące) żadna z osób, które zostały przebadane na obecność przeciwciał i uzyskały dodatni wynik testu, nie zachorowała ponownie na COVID-19.
- Wyniki naszego badania sugerują, że osoby, które uzyskały pozytywny wynik komercyjnego testu przeciwciał, wydają się mieć znaczną odporność na SARS-CoV-2, co oznacza, że mogą być w grupie niższego ryzyka związanego z kolejną infekcją - mówi Lynne Penberthy, która kierowała badaniem. - Nie ma natomiast pewności, jak długo ta naturalna odporność się utrzymuje.
Konieczne są dalsze badania, które prześledzą, jak długo ozdrowieńcy chronieni są przed ponowną infekcją COVID-19. Nie wiemy też, czy i kiedy choroby współistniejące skracają czas aktywnej ochrony, ani też kto jest przede wszystkim narażony na szybką utratę przeciwciał neutralizujących SARS-CoV-2.
- W miarę gromadzenia coraz większej ilości danych, staje się jasne, że COVID-19 jest podobny do innych chorób zakaźnych, ponieważ powrót do zdrowia oznacza też pojawienie się ochrony przed ponownym zachorowaniem, która utrzymuje się przez dłuższy czas - komentuje badania dr Amesh Adalja z Johns Hopkins Center for Health Security w Baltimore.
Z kolei naukowcy z Massachusetts General Hospital zauważają, że chociaż przeciwciała mogą być dobrym sposobem pomiaru, czy dana osoba jest narażona na wirusa, sama ich obecność nie wystarcza do ustalenia, czy rozwinęła się długotrwała odporność.
- Funkcje efektorowe przeciwciał, związane z długotrwałą ochroną, takie jak neutralizacja wirusa i odpowiedzi komórek T, były widoczne tylko wtedy, gdy odpowiedź immunologiczna obejmowała wysokie poziomy przeciwciał przeciwko tej części wirusa, którą nazywa się domeną wiążącą receptor (część białka kolca) - czytamy w artykule opublikowanym na łamach "Nature Communications".
- Nasze badanie wskazuje, że nie tyle obecność lub brak przeciwciał ma znaczenie dla rozwoju odporności, a raczej ilość i rodzaj przeciwciał - mówi profesor medycyny Galit Alter z Harvard Medical School.
- Gdy zostaje osiągnięty pewien próg tych przeciwciał, to jest tak, jakby włączył się pewien przełącznik. Zaczynamy obserwować funkcje efektorowe przeciwciał - powiedział dr Yannic Bartsch, jeden z autorów badania. - Nie widzieliśmy tego u osób z niższymi mianami (stężeniem) przeciwciał, u tych osób ochrona przed ponowną infekcją była raczej niepewna - dodał.
Najnowszy raport opublikowany przez brytyjski Biobank mówi, że przeciwciała SARS-CoV-2 w osoczu krwi udało się wykryć jeszcze po sześciu miesiącach od zakażenia. Próbki do tego badania pobierane były co miesiąc przez pół roku od ponad 20 tys. osób.
- Chociaż nie możemy być pewni, jak to się ma do odporności, wyniki sugerują, że ludzie mogą być chronieni przed kolejną infekcją przez co najmniej sześć miesięcy po naturalnym zakażeniu i potencjalnie po szczepieniu - powiedział Naomi Allen, główny naukowiec UK Biobank. - Ale dopiero dłuższe obserwacje pozwolą nam określić, jak długo taka ochrona może trwać - zaznaczył.
Z kolej badacze z La Jolla Institute opublikowali wstępne wyniki swoich badań na serwerze bioRxiv (jeszcze przed recenzją), gdzie piszą, że każdy składnik pamięci immunologicznej SARS-CoV-2 ma oddzielną kinetykę. Stwierdzili, że poziomy przeciwciał były względnie stabilne przez ponad sześć miesięcy. Poziom limfocytów B pamięci swoistych dla SARS-CoV-2 po sześciu miesiącach był wyższy niż po jednym. Ilość specyficznych dla koronawirusa limfocytów T CD4+ oraz komórek T CD8+ zmniejszyła się w ciągu 3-5 miesięcy.
Z kolei australijscy naukowcy z Uniwersytetu Monasha (uczelnia państwowa z siedzibą w Melbourne) znaleźli dowody na to, że pewne elementy odpowiedzi immunologicznej utrzymują się nawet osiem miesięcy od zakażenia. Wyniki ich badań opublikowało czasopismo "Science Immunology".
- Wszyscy pacjenci nadal mieli limfocyty B pamięci, które rozpoznawały jedno z dwóch wirusowych białek, a mianowicie białko kolca (białko S) oraz białko nukleokapsydu (podstawowy element strukturalny wirusa) - napisali naukowcy. - Te swoiste komórki B pozostawały stabilne nawet po ośmiu miesiącach od zakażenia.
Źródła: MedicalXPress,com, JAMA Internal Medicine, Nature Communications, ukbiobank, bioRxiv.org, Science Immunology