Czas przestać używać terminu "dystans społeczny" - mówi psycholog. Mówmy o dystansie fizycznym

Dystans fizyczny, jaki musimy zachować w czasach COVID-19, nie wyklucza przecież kontaktów społecznych. Mamy mnóstwo sposobów, aby prowadzić życie towarzyskie i pozostawać w kontakcie. "Jak na ironię, te same technologie, które obwiniamy o rozerwanie tkanki społecznej, dziś mogą być naszą najlepszą szansą na pozostanie razem podczas wybuchu COVID-19" - mówi psycholog z Uniwersytetu Stanforda.

Coraz bardziej radykalne środki, mające zatrzymać rozprzestrzenianie się nowego koronawirusa, związane są z wymogiem pozostania w domu i zachowania - jak się często powtarza - dystansu społecznego. Jednak psychologowie zwracają uwagę, że nie jest to najtrafniejsze określenie.

Sformułowanie "dystans społeczny" kojarzy się nam nie najlepiej. Nakaz pozostania w domu nie oznacza przecież, że powinniśmy zerwać wszelkie kontakty z przyjaciółmi oraz rodziną i zostać samotnikami. Wiemy, że miejscach publicznych lepiej oddalić się od drugiej osoby na minimum metr, nie podawać dłoni na powitanie. Tym bardziej nie wolno ściskać się i całować przy spotkaniach z przyjaciółmi czy rodziną. A najlepiej jest pozostać w domu.

Amerykanie już są zaniepokojeni skutkami społecznymi, jakie izolacja może nieść ze sobą. Dlatego trzeba zacząć działać. Na początek zastąpmy termin "dystans społeczny" innym, bardziej odpowiadającym aktualnej rzeczywistości - proponuje psycholog. Mówmy o dystansie fizycznym. A także spotykajmy się... online.

Zobacz wideo Lekarz radzi jak samemu zrobić maseczkę ochronną [Źródło: Dzień dobry TVN/x-news]

Dystans fizyczny brzmi znacznie mniej groźnie. Nie oznacza zerwania więzi społecznych

Aby zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa oddalamy się od siebie, ale tylko w sensie fizycznym. Powinniśmy zachować nasze relacje społeczne i poczucie wspólnoty oraz zdrowy rozsądek

- radzi Amerykanom kongresmenka Ayanna Pressley, jak czytamy na stronie Dorchester Reporter. 

Profesor psychologii Jamil Zaki z Uniwersytetu Stanforda na łamach Stanford News także nawołuje do zmiany i proponuje zacząć od nazewnictwa.

Powinniśmy przestać mówić o dystansie społecznym i ponownie zdefiniować to, co teraz robimy. Najlepiej zacząć od zmiany terminologii. Mówmy o dystansie fizycznym.

Podobnie jak wielu psychologów, także Jamil Zaki martwi się o dalekosiężne skutki izolacji, którą nam narzuca koronawirus. "Musimy robić coś, aby pozostawać w kontakcie - w przeciwnym razie po prawdziwym wirusie może przyść powirusowy długotrwały kryzys psychiczny" - ostrzega psycholog. "Ludzie powinni pozostać razem, nawet gdy są osobno" - podkreśla. Przewlekła samotność powoduje podobne skutki, jak codzienne wypalanie 15 papierosów. Zwiększa depresję, bezsenność, pomnaża problemy immunologiczne i sercowo-naczyniowe.

Znakomite pole do popisu znajdziemy w dostępnych technologiach. Psycholog zachęca do korzystania z dostępnych narzędzi i pozostania online z rodziną i przyjaciółmi. Wspólne gotowanie obiadu na FaceTime, czy grupowe gry, są znakomitym pomysłem na czasy COVID-19. Psycholog uważa także, że w czasach katastrofy media mają skłonność do pokazywania mroczniejszej strony ludzkiej natury. W rzeczywistości większość nie zachowuje się tak, jak to widzimy w wieczornych wiadomościach. Ludzie okazują sobie pomoc, chronią innych i wspierają nieznajomych, zapominając o istniejących dotąd granicach.

Należy pamiętać, że nawet decyzja o dystansie społecznym jest aktem życzliwości. Dzisiaj pozostanie w izolacji jest w gruncie rzeczy aktem solidarności. Poddajemy się jej osobno, a jednak razem

- podsumowuje rozważania Jamil Zaki.

Źródło: Futuryzm, Stanford News

Więcej o: