Przybywa wiedzy na temat koronawirusa SARS-CoV-2, który sieje postrach na całym świecie. W najnowszej publikacji w czasopiśmie "Nature" naukowcy stwierdzają podobieństwo nowego koronawirusa do znanego już wirusa SARS (powodował zespół ostrej niewydolności oddechowej), który kilkanaście lat temu wywołał w Chinach epidemię. Podobieństwo genomu obu rodzajów koronawirusa wynosi aż 80 procent i w dodatku - jak udowadniają chińscy genetycy - oba pochodzą od wirusa krążącego wśród nietoperzy. Tak duże podobieństwo pomiędzy nowym wirusem SARS-CoV-2 a SARS oznacza, że można skorzystać z wypracowanych metod leczenia oraz z prac nad szczepionką, które prowadzono 18 lat temu - stwierdzają badacze.
W poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie, skąd wziął się u ludzi nowy koronawirus, przebadano kompletne genomy wirusa z próbek pobranych od pierwszych zakażonych pacjentów. Jedno badanie przeprowadził zespół naukowców z Wuhan Institute Virology. Wirus pochodził od siedmiu pacjentów, którzy trafili do szpitala z nietypowymi objawami zapalenia płuc na samym początku epidemii. Sześciu z nich pracowało jako sprzedawcy na targu owoców morza w Wuhan.
To badanie wykazało ogromne podobieństwo genomu nowego wirusa do znanego już genomu SARS. Ponadto stwierdzono, że SARS-CoV-2, bo tak oficjalnie nazwano nowy koronawirus, jest w 96 procentach identyczny, na poziomie całego genomu, z koronawirusem znajdowanym u chińskich nietoperzy.
Drugie badanie, którego wyniki opublikowano także w "Nature", przeprowadzili naukowcy z Fudan University in Shanghai oraz z Chinese Centre for Disease Control and Prevention. Potwierdzili ogromną zgodność genomu nowego koronawirusa z wirusem znajdowanym u nietoperzy. Analizie poddali próbki pobrane od 41-letniego mężczyzny, pracownika targu w Wuhan, który zgłosił się do szpitala pod koniec grudnia z gorączką i ciężkimi objawami płucnymi.
Naukowcy proponują zatem przyjęcie tezy, że wirus z Wuhan przeniósł się ze swojego oryginalnego gospodarza, jakim są nietoperze, na inne zwierzęta, a te zainfekowały ludzi. Tego typu koronawirusy nazywane są betakoronawirusami i uznaje się, że tylko one mogą przenosić się ze zwierząt na ludzi i zagnieżdżać w płucach. Wirusy te mają na zewnątrz liczne białka w kształcie kolców, którymi przyczepiają się do komórek gospodarza. Kształt tych kolców musi pasować do receptorów w komórkach potencjalnego nowego nosiciela. Gdy jednak wirus ulegnie mutacji i zmieni kształt kolców, może niespodziewanie przyczepić się do pasujących mu komórek innego gospodarza.
Wracając jeszcze do odkryć chińskich naukowców, należy wspomnieć, że zarówno stary wirus SARS, jak i nowy koronawirus, przyczepiają się do tego samego receptora nazwanego ACE2 i dzięki temu osiadają głęboko w ludzkich płucach.
Zatem najprawdopodobniej pierwotnym gospodarzem wirusa SARS-CoV-2 są chińskie nietoperze. Ale nadal nie wiadomo, jaki gatunek zwierząt przejął od nich nowego koronawirusa i przekazał go ludziom. Niektórzy chińscy badacze są skłonni powiązać istnienie receptora ACE2 ze zdolnością przekazywania zjadliwego wirusa, a taki mają jeszcze, oprócz nietoperzy, także świnie oraz cywety (cybeta, Viverra zibetha, drapieżny ssak z rodziny łaszowatych).
Nie ma jeszcze opracowanych konkretnych metod leczenia zakażenia wirusem SARS-CoV-2 ani też szczepionki przeciwko SARS (prace zatrzymały się na etapie przedklinicznym). Chińscy naukowcy proponują pójść dwiema drogami. Pierwsza to wykorzystanie przeciwciał, które zdążyły się już wytworzyć u ludzi zainfekowanych nowym wirusem. Można również sięgnąć - piszą badacze - po przeciwciało końskie, które było kiedyś używane do walki z SARS.
Źródło: Nature, ScienceAlert.com, Business Insider