Targ żywności w Wuhan nie jest pierwszym źródłem nowego koronawirusa. Nadal jednak nie wiadomo, skąd się wziął

Wiadomo już, że pierwsza osoba zakażona nowym koronawirusem nie miała nic wspólnego z targiem owoców morza w Wuhan. I że do zakażenia doszło wcześniej, niż podały oficjalnie chińskie służby medyczne.

Zarówno służby epidemiologiczne Chin, jak i oficjalne komunikaty WHO, wskazują targ owoców morza w Wuhan jako pierwsze miejsce pojawienia się nowego koronawirusa 2019-nCoV. - Jak długo jednak wirus krążył już po mieście Wuhan, nim uderzył mocniej na niesławnym już targu? - zastanawiają się eksperci w "Science" po opublikowaniu przez chińskich naukowców nowych danych.

Badacze: Targ w Wuhan to nie miejsce, w którym koronawirus uderzył po raz pierwszy

Wiadomo bowiem, że pierwsza osoba, która zachorowała wskutek zakażenia nowym wirusem, nie miała nic wspólnego z targiem w Wuhan. W czasopiśmie "The Lancet" pojawił się właśnie obszerny artykuł analizujący pierwsze 41 przypadków choroby, opracowany przez grupę chińskich naukowców, którzy od początku zajmują się badaniami nowego koronawirusa. Artykuł zawiera dane epidemiologiczne, kliniczne, laboratoryjne i radiologiczne oraz wyniki leczenia pierwszych 41 pacjentów, przyjętych do wyznaczonego szpitala w Wuhan. Jak się dowiadujemy, większość zakażonych to byli mężczyźni (30 na 41 chorych), a średnia wieku chorych wyniosła 49 lat.

Zobacz wideo

Chińczycy ujawnili, że pierwszy przypadek zakażenia nowym koronawirusem został zgłoszony 1 grudnia 2019 roku. Zachorował mężczyzna, u którego jednak nie można było znaleźć żadnego powiązania z targiem owoców morza w Wuhan. Co więcej, naukowcy podają też, że w sumie w 13 z 41 przypadków nie znaleziono związków epidemiologicznych z tym targiem. Natomiast oficjalne dane, przekazane przez władze chińskie międzynarodowym gremiom, w tym WHO, mówią o pierwszych chorych dopiero 8 grudnia i wiążą zakażenia z przebywaniem na lokalnym targu żywności.

Wśród komentatorów artykułu z "The Lancet" znalazł się m.in. specjalista ds. chorób zakaźnych Daniel Lucey z University of Georgetown. Ekspert podejrzewa, że jeżeli pierwszy przypadek choroby pojawił się na początku grudnia, to do zakażenia musiało dojść jeszcze listopadzie, o ile nie wcześniej, ponieważ okres wylęgania się choroby wynosi kilka-kilkanaście dni. "To oznacza, że nowy koronawirus rozprzestrzeniał się po cichu w mieście Wuhan od jakiegoś czasu, a głośno zrobiło się o nim dopiero, gdy wyszedł z targu" - czytamy w artykule w "Science".

Więcej na ten temat: Uciekinier z laboratorium, który wkrótce zawędruje do Polski? Siedem rzeczy, które trzeba wiedzieć o nowym koronawirusie z Chin

Istnieje też podejrzenie, że wstępne informacje, dostarczane przez chińskie służby medyczne, mogły być nieprecyzyjne. Pierwsze oficjalne dane pochodziły z Miejskiej Komisji Zdrowia w Wuhan i mówiły o 41 chorych, przy czym Chińczycy podkreślali, że większość przypadków powiązana jest z targiem owoców morza oraz że wirus nie przenosi się między ludźmi. Ale Daniel Lucey przypuszcza, że władze chińskie miały od początku świadomość, iż epidemia nie zaczęła się na targu w Wuhan.

"Szczerze mówiąc, nadal nie wiemy, skąd pochodzi nowy wirus"

W wypowiedzi dla "Science" inny ekspert - biolog Kristian Anderson ze Scripps Research Institute w San Diego mówi, że aktualnie rozważane są trzy scenariusze pojawienia się wirusa.

Scenariusz, że ktoś został zainfekowany poza targiem, a następnie przeniósł wirusa na osoby przebywające na targu, jest całkowicie prawdopodobny, biorąc pod uwagę aktualne dane i dostępną nam wiedzę

- twierdzi ekspertka.

Pozostałe dwa scenariusze, rozważane przez naukowców z Instytutu w San Diego, mówią że źródłem zakażenia mogło być jedno zwierzę lub grupa zwierząt, które znalazły się na targu. Po przeanalizowaniu 27 dostępnych genomów wirusa 2019-nCoV, Kristian Anderson doszedł do wniosku, że miały wspólne źródło 1 października. Naukowiec podejrzewa, że wirus jednorazowo "przeskoczył" z niedawno zakażonego zwierzęcia, lub kilku zwierząt, na pojedynczego człowieka albo na małą grupę ludzi, a następnie zaczął przenosić się między ludźmi. Kolejne przypadki choroby są już spowodowane przenoszeniem się wirusa między ludźmi i nie ma dalszych dowodów zakażania się od zwierząt.

Zatem eksperci, także chińscy, zdają sobie sprawę z tego, że targ w Wuhan nie jest jedynym źródłem epidemii. - Szczerze mówiąc, nadal nie wiemy, skąd pochodzi nowy wirus - przyznają naukowcy na łamach Science.

Źródło: The Lancet, WHO, Science,

Więcej o: