Więcej o zanieczyszczeniu naszego środowiska mikroplastikiem przeczytasz na głównej stronie Gazeta.pl.
Za mikrodrobiny plastiku uznaje się cząsteczki wielkości od 1 μm (mikrometr czyli jedna milionowa metra) do 5 mm. Sam termin "mikroplastik" ukuł 18 lat temu Richard Thompson, profesor biologii morskiej i dyrektor Instytutu Morskiego na Uniwersytecie w Plymouth w Anglii. Naukowiec od lat zajmuje się badaniem zanieczyszczenia mórz i oceanów mikrodrobinami plastiku i ich wpływem na środowisko.
Mikrodrobiny plastiku są już praktycznie wszechobecne. Pływają w wodzie morskiej i słodkiej, znajdowane są nawet w wodzie pitnej i butelkowanej (wg raportu Światowej Organizacji Zdrowia z 2019 roku). Kumulują się w glebie oraz wiszą w powietrzu i są roznoszone przez wiatr. Potwierdzają to analizy próbek powietrza pobieranych w wielu miejscach na Ziemi. Najwięcej zawieszonego w powietrzu mikroplastiku znaleziono w centrach miast, a także w zamkniętych pomieszczeniach, w tym w mieszkaniach.
Według szacunków kanadyjskich naukowców z University of Toronto rocznie pochłaniamy od 74 tys. (wraz z żywnością i wodą) do 121 tys. mikrocząsteczek plastiku, jeśli wziąć pod uwagę też to, co wdychamy.
Co więcej, całkiem niedawno, bo w marcu br., naukowcy z Vrije Universiteit Amsterdam i Amsterdam University Medical Center donieśli o znalezieniu mikroplastiku we krwi. To pierwsze takie odkrycie, które pokazało, że cząsteczki plastiku są biodostępne, to znaczy, że bez większego trudu przedostają się do krwioobiegu.
Naukowcy z University of Hull (Wielka Brytania) skoncentrowali się na szukaniu mikroplastiku w ludzkich płucach. W badaniach wykorzystali próbki tkanki płucnej, pobrane w szpitalu uniwersyteckim podczas zabiegów chirurgicznych. Cząstki wyizolowane z tkanki płucnej zbadano przy pomocy spektrometru μFTIR (urządzenie wykrywa cząstki nie mniejsze niż 3 μm).
Badanie wykazało obecność 39 mikroplastików o wielkości co najmniej trzech mikrometrów w 11. z 13. próbek tkanki płucnej, pochodzącej od żywych ludzi (wcześniej prowadzono też badania tkanek pobranych po śmierci, gdzie także znajdowano mikrodrobiny plastiku). Wśród znalezionych teraz drobinek najwięcej było polimerów, takich jak polietylen i polipropylen (używane w produkcji plastikowych torebek i opakowań, farb, a także opon i odzieży z włókien sztucznych). Był też poli(tereftalan etylenu), czyli PET, materiał służący do produkcji butelek.
Co ważniejsze, mimo iż cząsteczek mikroplastiku było w płucach stosunkowo niewiele, to jednak ich liczba była wyższa w głębszych partiach płuc. Naukowcy nie kryli zdumienia.
- Jest to zaskakujące, ponieważ w głębokich partiach płuc drogi oddechowe są węższe i spodziewalibyśmy się, że cząstki o tych rozmiarach (czyli większe niż 3 μm) zostaną odfiltrowane lub uwięzione, zanim przedostaną się tak głęboko - mówi Laura Sadofsky, współautorka badania.
Jak wyjaśniają naukowcy, do tej pory uważano, że tylko cząsteczki poniżej 3 mikrometrów są w stanie przedostać się do pęcherzyków płucnych w głębi płuc. A jednak to tam znaleziono teraz kilka kawałków mikroplastiku, z których największy miał 88 szerokości i 2475 μm długości.
Eksperci są zdania, że mikroplastik przedostaje się do płuc podczas normalnego oddychania i nie są do tego potrzebne jakieś specjalnie okoliczności, na przykład praca przy produkcji opakowań itd. Wystarczy, że przebywamy w zanieczyszczonym środowisku. Co gorsza, z tych badań wynika, że wdychamy większe cząsteczki plastiku, niż do tej pory sądzono.
Na razie nie wiadomo, jaki to ma bezpośredni wpływ na nasze zdrowie.Tego typu badania dopiero się zaczynają. Naukowcy będą szukać odpowiedzi na pytanie, czy mikroplastik szkodzi zdrowiu i jakie minimalne ilości cząstek są zagrożeniem.
Wyniki badań opublikowało czasopismo "Science of the Total Environment".