Więcej o zdrowszym stylu życia przeczytasz na głównej stronie Gazeta.pl.
Po powrocie do domu nie zawsze zdejmujemy i czyścimy buty, w których chodziliśmy na zewnątrz. - To poważny błąd, który szkodzi naszemu zdrowiu - przekonuje dwóch chemików na łamach czasopisma "The Conversation". Autorzy artykułu to Mark Patrick Taylor, naukowiec zajmujący się środowiskiem w Urzędzie Kontroli Środowiska w Wiktorii (Australia) oraz Gabriel Filippelli z Environmental Resilience Institute (Uniwersytet Indiany, USA). Eksperci postawili sobie za zadanie sprawdzenie, na jakie chemikalia oraz drobnoustroje jesteśmy narażeni wewnątrz naszych domów. Badania prowadzili przez 10 lat, w tym czasie wolontariusze z 35 krajów świata nadsyłali im do analizy próbki domowego kurzu.
W zamkniętych pomieszczeniach spędzamy bardzo dużo czasu, zimą nawet do 90 proc. Zatem to naprawdę ważne, czym oddychamy i na jakie związki oraz drobnoustroje jesteśmy narażeni. Pod względem zanieczyszczenia środowisko wewnętrzne wcale nie ustępuje temu na zewnątrz. W naszych mieszkaniach gromadzi się kurz oraz to, co pochodzi od ludzi i zwierząt, a więc włosy czy mikroskopijne fragmenty łuszczącego się naskórka. Do tego dochodzą związki powstałe w wyniku degradacji materiałów budowlanych oraz to, co przenika z zewnątrz.
Eksperci oceniają, że około jedna trzecia zanieczyszczeń, które znajdziemy w środku domu czy mieszkania, pochodzi ze świata zewnętrznego, jest wdmuchiwana lub wnoszona na butach. Są to związki chemiczne, pochodzące z asfaltu i ścieżek, po których chodziliśmy, a także resztki związków chemicznych (na przykład środki chwastobójcze) rozpylone na trawnikach czy w ogrodach. Są wśród nich chemikalia, które mogą zaburzać gospodarkę hormonalną organizmu. I nie trzeba już chyba przypominać, że w większości przypadków są po prostu rakotwórcze.
W próbkach kurzu naukowcy znaleźli takie szkodliwe substancje i zanieczyszczenia biologiczne jak: mikroplastik, pozostałości środków dezynfekujących, pierwiastki promieniotwórcze oraz tak zwane "wieczne chemikalia" (PFAS), a także bakterie, w tym te oporne na antybiotyki (mogły zostać przyniesione ze szpitala, czy przychodni).
Wieczne chemikalia to potoczna nazwa grupy związków chemicznych, które wykazują się niezwykłą trwałością, przez co mogą kumulować się w organizmach żywych i w środowisku "na zawsze". Należą do nich wytwarzane przez człowieka i wykorzystywane w wielu gałęziach przemysłu per- i polifluorowane substancje alkilowe.
W kurzu znaleziono ponadto mikroskopijne cząstki toksycznych metali, takich jak arsen, kadm i ołów. Trudno ustalić, skąd się biorą w domowym kurzu. Podejrzewa się jednak, że na przykład niezwykle niebezpieczny dla zdrowia ludzi i zwierząt ołów może przedostawać się do wnętrza domu wnoszony na butach wraz z ziemią (w domach z dostępem do ogrodu odnotowano bowiem wyższe stężenie ołowiu, a także arsenu).
Jeśli powyższe argumenty nie brzmią przekonująco, przyjrzyjmy się jeszcze jednemu problemowi. Na podeszwach butów możemy wnieść do domu całkiem sporo różnych bakterii, w tym te chorobotwórcze. Nierzadko zdarza się nam wdepnąć w coś bardzo obrzydliwego (nie wszyscy sprzątają po swoich psach). Eksperci apelują więc, aby po powrocie do domu pozbyć się obuwia już na progu.
Po co chodzić z bakterią E. coli po domu, jeśli masz bardzo prostą alternatywę - zdjąć buty przy drzwiach?
- pytają retorycznie.
A co z tezą, że nadmiernie sterylne domy sprzyjają alergiom u dzieci? Eksperci radzą, aby - po prostu - wyjść z dziećmi na spacer i pozwolić im tam się "pobrudzić". - To lepsze niż chodzenie po domu w zanieczyszczonych butach - podkreślają badacze.
Źródła: The Conversation