Więcej na temat zdrowia na głównej stronie Gazeta.pl
Ministerstwo Zdrowia ogłosiło, że od stycznia 2022 roku terapia inhibitorami PARP będzie refundowana wszystkim pacjentkom onkologicznym cierpiącym na raka jajnika, bez względu na to, czy są, czy nie są nosicielkami mutacji genetycznej BRCA1/BRCA2.
O zmiany w schemacie leczenia systemowego, finansowanego ze środków publicznych i objęcie refundowaną terapią inhibitorami PARP wszystkich chorych na raka jajnika kobiet, walczyły m.in. takie organizacje jak: Polskie Amazonki Ruch Społeczny, Stowarzyszenie na Rzecz Walki z Chorobami Nowotworowymi SANITAS, Stowarzyszenie Niebieski Motyl oraz Stowarzyszenie Eurydyki.
Inhibitory PARP wpływają na mechanizm naprawy DNA, co w efekcie powoduje śmierć komórek nowotworowych, ale jednocześnie podczas tego procesu inne komórki organizmu pozostają nieuszkodzone. Badania pokazały ogromną skuteczność tego typu terapii niezależnie od tego, czy chory jest nosicielem czy też nie, mutacji BRCA1/BRCA2.
W Polsce rak jajnika dotyka rocznie niemal 3,5 tysiąca kobiet. Szacuje się, że wśród nich około 20-25 proc. to nosicielki wadliwych genów BRCA1/BRCA2. Ta grupa kobiet mogła liczyć na refundację leczenia inhibitorem PARP, jednak pozostałe 75-80 proc. pacjentek nie miało tego przywileju. Powodem był wyłącznie brak owej mutacji genetycznej.
Umieralność na raka jajnika w naszym kraju jest nawet o 15 punktów procentowych wyższa niż w innych krajach Unii Europejskiej.
- Objęcie refundacją nowej terapii pozwoli nam dołączyć do 19 innych państw UE, które zapewniają chorym nowoczesne leczenie bez względu na występowanie mutacji BRCA1/BRCA2 i zapewni wyraźną poprawę sytuacji wielu chorych - pisze biuro organizacji Polskie Amazonki Ruch Społeczny w przesłanym do nas komunikacie prasowym.
- Należy podkreślić, że właśnie wykonaliśmy kolejny, bardzo poważny krok, jeśli chodzi o kobiety chore na raka jajnika. Ta decyzja otwiera drogę do nowoczesnego leczenia bez względu na występowanie mutacji genów BRCA1/BRCA2. Dzięki temu znacząco większa grupa polskich pacjentek otrzymała szansę na to, by choroba uzyskała status przewlekłej, a nie śmiertelnej. Myślę, że nie będzie nadużyciem, jeżeli powiem, że jest to koniec dyskryminacji genetycznej w leczeniu raka jajnika w Polsce - mówi Elżbieta Kozik, prezeska organizacji Polskie Amazonki Ruch Społeczny.
Rak jajnika to choroba wyjątkowo podstępna. Trudno ją wykryć na wczesnym etapie rozwoju, ponieważ nie daje o sobie znać lub pierwsze objawy są mało charakterystyczne. Przyczyny tego schorzenia nie są znane. Ryzyko zachorowania jest największe u kobiet w wieku menopauzalnym. Znaczenie mają także predyspozycje genetyczne (rak piersi lub jelita grubego w rodzinie), zaawansowany wiek oraz bezdzietność. Ryzyko zachorowania na raka jajnika rośnie u kobiet z mutacjami w genach BRCA1 i BRCA2.
BRCA1 i BRCA2 to skróty oznaczające geny ludzkie, które należą do grupy genów supresorowych, czyli działających hamująco na procesy proliferacji komórkowej. Innymi słowy, są to antyonkogeny, a więc geny mające za zadanie naprawianie uszkodzeń i niekorzystnych zmian w DNA komórek, za które są odpowiedzialne. Gdy geny supresorowe działają prawidłowo, zapobiegają rozwojowi nowotworów w organizmie. Niestety, niekiedy takie geny ulegają mutacjom. W efekcie prowadzi to do nieprawidłowości w podziale komórek, które zaczynają nadmiernie się namnażać.
W przypadku mutacji genów BRCA1 i BRCA2 dochodzi do niekontrolowanego podziału komórek znajdujących się piersiach oraz komórek jajnika, co może prowadzić do rozwoju raka sutka (piersi) lub raka jajnika.
Źródła: ruchspołeczny.org.pl, Ministerstwo Zdrowia