Placebo ma sprawiać wrażenie, że jest prawdziwym lekiem. W rzeczywistości zawiera na przykład cukier, sól fizjologiczną lub inny obojętny dla organizmu składnik. Istnieją też fałszywe zabiegi chirurgiczne. Wszystko to w imię niesienia pomocy cierpiącej osobie.
Przekonania dotyczące działania placebo postanowił zweryfikować zespół badaczy pod kierunkiem prof. Christophera Mahera z Uniwersytetu w Sydney (Australia). Ich praca ukazała się w czasopiśmie "The Medical Journal of Australia".
- W ostatnich latach główne czasopisma medyczne publikowały wypowiedzi, w których rozważano rolę placebo w praktyce klinicznej. Jednak niedawny entuzjazm dla leczniczego zastosowania placebo wydaje się wynikać z mitów i nieporozumień - piszą naukowcy, którzy przyjrzeli się dokładniej badaniom, na które zwykle powołują się zwolennicy wykorzystywania placebo podczas terapii.
Przegląd prac naukowych na temat efektów leczniczych placebo wskazuje, że wyniki kliniczne są dość skromne, jak zauważyli badacze. W dodatku poprawa, zgłaszana czasem przez osoby zażywające tabletki z placebo, wynika często z innych czynników, takich jak naturalny przebieg choroby czy proces samoleczenia.
- Badania, które szacują efekt placebo jako różnicę wyników między grupami osób otrzymującymi placebo a tymi, którzy niczego nie zażywają sugerują, że placebo przynosi zwykle niewielkie efekty - piszą badacze, powołując się na przegląd danych przeprowadzony przez niezależną organizację non-profit Cochrane Collaboration. Cochrane Collaboration - to międzynarodowa organizacja, której celem jest propagowanie wysokiej jakości danych naukowych dotyczących zdrowia i medycyny.
Wnioski, które płyną z przeglądu 234 prób pokazują, że w zasadzie placebo nie przynosi żadnych znacznych korzyści zdrowotnych, z wyjątkiem "niektórych małych i niespójnych skutków", co sugeruje jego ograniczoną użyteczność kliniczną.
Nie ma też mocnych podstaw naukowych potwierdzających powszechne dość przekonanie, że kolor, rozmiar i kształt pigułki mają wpływ na działanie placebo. Dla przykładu jedno z badań na temat wyższości czerwonych pigułek nad innymi to w gruncie rzeczy test zrobiony na grupie 22 osób, z których 5 przyjmowało pigułki w kolorze czerwonym.
- Pogląd, że wygląd pigułki placebo jest ważny, opiera się na bardzo małej grupie i słabej podstawie dowodowej - konkludują badacze. W wielu tego typu badaniach nieznany jest nawet stan zdrowia uczestników. Uczestnicy byli na przykład proszeni w opinię, która pigułka ich zdaniem może działać lepiej. Zatem takie badania trudno uznać za testy kliniczne.
Naukowcy rozprawiają się także z poglądem, że placebo działa nawet wtedy, gdy pacjent wie, że lek nie jest prawdziwy. Efekty lecznicze tzw. otwartego placebo nie są właściwie dowiedzione i udokumentowane. W badaniach brakuje dla przykładu grupy kontrolnej do porównań. - Kluczowym problemem w tego typu badaniach jest to, że wyniki są stronnicze. Wszyscy badani są szczegółowo informowani o tym, dlaczego placebo działa, a następnie ci z grupy kontrolnej są informowani o tym, że nie otrzymują placebo. Wyjaśnienia jak placebo działa są przy tym tak obszerne, że trudno mówić potem o bezstronności.
Naukowcy z Sydney uważają, że "duża część obecnego dyskursu na temat placebo wydaje skupiać bardziej na uznaniu go za coś tajemniczego i wysoce skutecznego, a mniej na praktycznej zmianie w opiece nad pacjentem i na wynikach leczenia". Postulują zatem oby w praktyce klinicznej odrzucić placebo i zamiast tego leczyć pacjentów za pomocą terapii opartych na dowodach.