Hemoroidy to nie choroba. Hemoroidy, czyli guzki krwawnicze, są naturalną strukturą odbytu, która, jeżeli działa prawidłowo, nie wywołuje bólu ani dyskomfortu. Guzkami nazwano fragmenty tkanek wypełnione krwią, występujące naturalnie w okolicach odbytu. Są niezwykle pomocne: uszczelniają kanału odbytu i kontrolują wydalanie. Jeśli zbiera się w nich za dużo krwi i nie odpływa ona swobodnie z hemoroidów, zaczyna się stan chorobowy czyli choroba hemoroidalna potocznie nazywana hemoroidami.Może rozwinąć się stan zapalny guzków oraz innych tkanek występujących w odbycie. Objawy? Swędzenie, pieczenie, krwawienie i silny ból podczas wypróżniania się, wreszcie siadania, a nawet w pozycji stojącej.
Szacuje się, że hemoroidy to problem, który dotyka około połowy Polaków. Przekrwione guzki w odbycie pojawiają się zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn, niezależnie od wieku.
Powstawaniu hemoroidów sprzyja siedzący tryb życia (przez przedłużający się ucisk okolicy – hemoroidy lubią więcej swobody), a także zła dieta, prowadząca do zaparć.
Czasem długotrwałe biegunki powodują podrażnienia okolic odbytu. Problem nie dotyczy tylko osób z poważnymi schorzeniami. Z wiekiem perystaltyka jelit może zwalniać, zwłaszcza, gdy jej pomagamy (choćby za mało pijąc). Problem najczęściej pojawia się już po 50. roku życia. Jeśli próbujemy go „rozwiązać” za pomocą środków przeczyszczających, najpierw drażnimy hemoroidy podczas nasilonych nienaturalnie wypróżnień, a potem sprzyjamy jeszcze większemu gromadzeniu się w nich krwi podczas zaparć. Tak to już bowiem jest, że środki przeczyszczające z czasem nasilają problem zaparć.
Wiadomo, że problemy z hemoroidami mają często kobiety w ciąży i po porodzie, bo raz rozciągnięte guzki niekoniecznie szybko chcą wrócić do stanu wyjściowego. Ciążowa przypadłość częściowo ma związek ze zmianami hormonalnymi, ale przede wszystkim jest skutkiem ucisku płodu i powiększonej macicy na żyły, co utrudnia prawidłowy przepływ krwi i w efekcie powiększenie hemoroidów.
Nie inaczej dzieje się u osób otyłych, szczególnie w przypadku otyłości brzusznej, gdy tkanka tłuszczowa uciska narządy wewnętrzne. Przy towarzyszącej otyłości cukrzycy i miażdżycy problemy sprzyjające hemoroidom się nawarstwiają: uszkodzone naczynia krwionośne, zaburzenia wchłaniania i siedzący tryb życia, bo chorym coraz trudniej się poruszać.
Oczywiście, otyłość to już poważny stan chorobowy, nieraz zagrażający życiu. Chorobę hemoroidalną mają jednak często już osoby z niewielką nadwagą, a nawet szczupłe, jeśli nieprawidłowo się odżywiają.
Kluczowym składnikiem diety zapobiegającej hemoroidom jest błonnik. By proces trawienia i wypróżniania dorosłego człowieka przebiegał prawidłowo, według WHO (Światowej Organizacji Zdrowia) codziennie powinniśmy spożywać od 20 do 40 g błonnika.To wystarczająca ilość, by substancje nazywane błonnikiem (pektyny, celulozy, ligniny), wypełniły swoje funkcje, czyli posprzątały w jelitach, zadbały o ich prawidłową florę bakteryjną, ograniczyły ilość przyswajanych cukrów, wspomagając ochronę przed cukrzycą, a także wsparły układ krążenia, regulując gospodarkę tłuszczową.
Przeciętny Polak spożywa każdego dnia ok. 15 g błonnika. To za mało. Mamy więc problemy z hemoroidami, ale także rośnie zapadalność na raka jelita grubego, przybywa osób z nadwagą, miażdżycą, cukrzycą...
Oczywiście, co za dużo, to też niezdrowo. Nagłe dostarczenie organizmowi dużej dawki błonnika może wywołać wzdęcia i bóle brzucha. Dotyczy to szczególnie suszonych roślin strączkowych. U niektórych osób produkty zawierające sporo błonnika, szczególnie pszenne, mogą podrażnić żołądek. Osoby z wrażliwym układem pokarmowym powinny raczej stawiać na błonnik rozpuszczalny w wodzie, pochodzenia owocowego, gdyż ten łagodniej działa, nie powoduje podrażnień.
Znasz błonnikowych rekordzistów? Liderem jest niewątpliwie kokos. 100 g kokosowych wiórków pokrywa dobowe zapotrzebowanie na błonnik. Blisko takich wyników są suszone śliwki - na każde 100 g bez pestek przypada aż 16 g ułatwiającego trawienie włókna.
W 100 g otrębów pszennych znajdziesz ponad 40 g błonnika, są więc znakomitym dodatkiem do śniadania. Sporo zawiera go też modna czerwona fasola (25 g na 100 g), biała też wypada nieźle (16 g). Inni przyjemni liderzy to choćby marakuja (16 g), czarne i czerwone porzeczki (prawie 8 g), jeżyny (ponad 7 g), maliny (prawie 7 g), migdały (prawie 13 g błonnika w 100 g).
Oczywiście, błonnik to za mało. Zróżnicowana, lekka dieta, zgodna z obowiązującą piramidą żywienia, czyli ograniczająca żywność przetworzoną, a zalecająca lekkostrawne białka, dobre tłuszcze i węglowodany złożone, zapobiega nie tylko hemoroidom, ale i wielu chorobom cywilizacyjnym.
Nie zapominajcie o wodzie. By nie dopuścić do problemów z wypróżnianiem się, należy pić co najmniej dwa litry (a najlepiej trzy) płynów dziennie. To nie musi być wyłącznie czysta woda, chociaż z niej nie rezygnujcie, bo najlepiej gasi pragnienie i wspomaga metabolizm.
Hemoroidy nie potrzebują, byś nagle został sportowcem wyczynowym. Ważna jest regularna aktywność fizyczna: 30 minut gimnastyki, dłuższy spacer czy trucht po lesie z psem, basen – wszystko to dobrze działa na jelita. Nie przesadzaj z jazdą na rowerze i konną, bo to może zaboleć. Generalnie jak odpoczywasz, to lepiej w pozycji leżącej. Siedzenie hemoroidom nie służy i ta informacja chyba nie zaskakuje. Wystarczy przeanalizować, jak duży nacisk na nie się odbywa w tej pozycji.
Czasem pomyśl o zwieraczach odbytu. Ćwicz je analogicznie jak mięśnie Kegla. Staraj się przy oddawaniu stolca unikać silnego napinania mięśni. Dbaj o higienę intymną i noś wygodną bieliznę, wykonaną z przewiewnych, naturalnych tkanin. Jest spora szansa, że dzięki temu znajdziesz się w tej połowie Polaków, która z hemoroidami nie ma problemu.