Jak podaje BBC, naukowcy z Uniwersytetu Strathclyde w Szkocji opracowali nowy test, który może stać się przełomem w diagnozowaniu sepsy. Dzięki niemu bowiem możliwe będzie dużo szybsze wykrywanie posocznicy u ludzi. Zdaniem ekspertów odkrycie to może uratować życie tysiącom osób.
Naukowcy opracowali urządzenie mikroelektrodowe, które analizuje krew pacjenta, a wyniki pojawiają się w ciągu zaledwie dwóch i pół minuty. Obecne testy diagnostyczne sepsy zajmują nawet do 72 godzin. Przy odpowiednio wczesnej diagnozie i prawidłowym leczeniu (zwykle antybiotykami) większość ludzi chorych na posocznicę w pełni wraca do zdrowia.
Dodatkowym autem nowo opracowanego testu diagnostycznego miałaby być również jego niska cena. Na ten moment nie wiadomo jeszcze, ile dokładnie miałby kosztować, ale naukowcom zależy, aby był tani i łatwo dostępny. Naukowcy z Uniwersytetu Strathclyde przewidują, że wejdzie do użytku w ciągu 3-5 lat.
Obecnie sepsa nie jest łatwa w zdiagnozowaniu i dość często mylona z innymi chorobami. Ze względu na podobne objawy lekarze mylą ją z z grypą, zapaleniem żołądka oraz z infekcjami klatki piersiowej. Dlatego tak istotne jest odpowiednio wczesne wykrycie posocznicy. Każda godzina zwlekania z podaniem antybiotyków zwiększa prawdopodobieństwo zgonu. Rozpoznanie sepsy zwykle opiera się na określeniu temperatury ciała, częstości akcji serca, częstości oddechów i badaniu krwi, co wszystko razem może trwać nawet do 72 godzin.
Nowo opracowany test sprawdza we krwi obecność jednego z biomarkerów białkowych sepsy - interleukiny 6 (IL-6). Dr Damion Corrigan, który pomagał w badaniach, przyznaje, że to właśnie IL-6 jest jednym z najlepszych wskaźników posocznicy.
Obecnie 72-godzinne badanie krwi jest procesem bardzo pracochłonnym. Za to nasze urządzenie będzie mogło znajdować się przy łóżku chorego. Lekarz albo pielęgniarka będą tylko monitorować poziom biomarkerów sepsy
- tłumaczy dr Damion Corrigan.
To nie tylko ratowanie życia. Wiele osób, które przeżyły sepsę, odczuwa jej negatywne skutki przez całe życie. Są to np. utrata kończyn, niewydolność nerek czy zespół stresu pourazowego
- dodaje ekspert.
Doradca kliniczny i współautor projektu, dr David Alcorn ze szpitala Royal Alexandra w Paisley (Szkocja), podkreśla, że ta mała elektroda jest nie tylko w stanie wcześniej wykryć sepsę, lecz także zdiagnozować jej rodzaj i tym samym pomóc w dobraniu odpowiedniego antybiotyku.
Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, powołując się na publikacje naukowe, że każdego roku aż 30 milionów ludzi na całym świecie zapada na sepsę, z czego około sześć milionów umiera. WHO podkreśla przy tym, że większy odsetek zachorowań i zgonów odnotowuje się w "krajach o niskim oraz o średnim dochodzie".
Brytyjska organizacja Sepsis Trust szacuje, że wcześniejsza diagnoza sepsy i szybsze rozpoczęcie jej leczenia pozwoliłyby uratować co najmniej 14 tysięcy osób rocznie w Wielkiej Brytanii.
Każdy rodzaj testu, który umożliwi nam identyfikację sepsy wcześniej, jeszcze zanim pojawią się objawy, może pomóc nam uratować dużo więcej osób. I tym samym zbliżyć nas do celu, jakim jest wyeliminowanie zgonów z powodu sepsy
- informuje dr Ron Daniels, dyrektor naczelny Sepsis Trust.