48-latek stracił obie nogi i dłonie przez zakażenie krwi. Rozwinęło się po tym, jak w trakcie zabawy polizał go pies

48-latek z USA padł ofiarą bakterii Capnocytophaga canimorsus, która znajduje się m.in. w ślinie psów i kotów. W 99 procentach przypadków jest niegroźna dla ludzi, ale u niego doprowadziła do zakażenia krwi, które ledwo przeżył.

Przypadek Grega Manteufela jest jednym z tych, które bardzo działają na wyobraźnię. Mężczyzna nieomal zginął przez wstrząs septyczny i lekarze musieli mu amputować zarówno obie nogi, jak i dłonie. Prawdopodobnie czeka go również rekonstrukcja nosa, bo tworzące go tkanki obumarły i obecnie narząd jest całkiem czarny.

48-latek z Wisconsin był fanem jazdy na motocyklach, a na życie zarabiał malując domy. Bez wszystkich czterech kończyn nie będzie mógł robić żadnej z tych rzeczy. Tragizmu sytuacji dodaje fakt, że do tego stanu doprowadziło go spotkanie ze zwierzętami, które uwielbia.

- On po prostu kocha psy. Dotknie każdego, nie przejmuje się zupełnie tym, że mogłyby być groźne - mówiła jego żona, Dawn Manteufel, w rozmowie z The Washington Post. Kobieta zdradziła, że nie są pewni, które zwierzę zaraziło jej męża Capnocytophaga canimorsus. Zanim rozwinęło się zakażenie, Greg miał kontakt z co najmniej ośmioma psami, w tym z jednym, który należał do niego. "To mógł być każdy z nich".

Niegroźna dla większości, zabójcza dla wyjątków

Rzeczywiście mógł, bo ten rodzaj bakterii dość powszechnie występuje w ślinie psów i domowych kotów na całym świecie. Zwierzęta mogą ją przenosić liżąc, ale głównie dzieje się to przez ugryzienia.

Dla większości ludzi nie jest jednak groźna, a do tego zwykle wywołaną przez nią infekcję da się zwalczyć antybiotykami. W grupie ryzyka znajdują się osoby, które już kiedyś się nią zaraziły, weterynarze, właściciele zwierząt, alkoholicy i osoby z chorą śledzioną, która jest "filtrem" krwi w ludzkim organizmie.

Przypadek 48-letniego Amerykanina lekarze określili jako wyjątkowy i rzadki. Zarażenie Capnocytophaga canimorsus doprowadziło u niego do wstrząsu septycznego (zakażenia krwi), przez które część tkanek i mięśni w jego organizmie obumarła.

Początkowe objawy jak przy grypie, później coraz gorzej

Jak zrelacjonowała Dawn, początkowe objawy przypominały te, które występują przy grypie. Greg odczuwał nudności, wymiotował i miał gorączkę. Następnego ranka jego stan się pogorszył - pojawiły się dreszcze, a temperatura jeszcze bardziej wzrosła. Wtedy kobieta zadecydowała o natychmiastowym przewiezieniu męża do pobliskiego szpitala.

W trakcie kilkuminutowej jazdy na całym ciele 48-latka zdążyły się pojawić siniaki. Jego żona wspomina, że wyglądał, jakby ktoś pobił go kijem bejsbolowym - ślady były widoczne zwłaszcza na twarzy i klatce piersiowej.

Amputacja albo śmierć

Po tygodniu podawania antybiotyków w szpitalu lekarze zdecydowali o amputacji obu nóg Grega - najpierw stóp, później aż do kolan. Obumarcie tkanek spowodowane przez powstające w żyłach zakrzepy okazało się zbyt duże, by można je było uratować, nie ryzykując dalszego postępu choroby i śmierci pacjenta. Ta i tak okazała się bezlitosna - niedługo później mężczyzna stracił też obie dłonie.  

Mimo to mężczyzna, który spędził na leczeniu już miesiąc, stara się myśleć pozytywnie. Lekarzom miał powiedzieć tylko, żeby "robili, co muszą, byleby przeżył". Czeka go jeszcze żmudna rehabilitacja, a prawdopodobnie również rekonstrukcja nosa.

Nie będzie mógł też więcej jeździć na swoich ukochanych motocyklach ani pracować jako malarz. Resztę życia spędzi na wózku.

Dawn, która cały czas podkreśla hart ducha swojego męża, podsumowała całą sytuację stwierdzeniem, że "nie mają wyboru i muszą urządzić się najlepiej jak się da w tej nowej rzeczywistości".

Inne przypadki

Przypadek 48-letniego Amerykanina, choć ekstremalny, nie jest jedynym takim. Podobnych powikłań po zarażeniu Capnocytophaga canimorsus doświadczyła w 2016 roku anonimowa 68-latka, która również doznała wstrząsu septycznego. Została lekko ugryziona w palec przez swojego własnego psa, co skończyło się długim leczeniem w szpitalu i amputacją kilku palców. Jej przypadek został opisany w The Journal of Hand Surgery.

Zobacz też:

Więcej o: