Lekarze byli przekonani, że to nowotwór. Zawinił stary tatuaż

Trzydziestolatka pojawiła się w szpitalu z powiększonymi węzłami chłonnymi pod pachami oraz w obrębie klatki piersiowej. Lekarze od początku uważali, że to chłoniak, czyli choroba nowotworowa układu limfatycznego. Okazało się, że jest inaczej.

Chłoniak najczęściej objawia się właśnie niebolesnym powiększeniem węzłów chłonnych. "W 99 takich przypadkach na 100 mielibyśmy do czynienia z chłoniakiem" - powiedział doktor Christian Bryant, jeden z lekarzy kobiety.

Dołącz do Zdrowia na Facebooku!

Niecodzienny przypadek został opisany w czasopiśmie medycznym "Annals of Internal Medicine" przez lekarzy z Królewskiego Szpitala Księcia Alfreda w Sydney.

Atramentowy winowajca

Węzeł chłonny spod pachy wycięto, a następnie zbadano. Okazało się, że znajduje się w nim spore skupisko komórek układu odpornościowego, które są wypełnione czarnym pigmentem. Dzięki temu niespodziewanemu odkryciu wyeliminowano - na szczęście - wystąpienie chłoniaka.

Trzydziestolatka ma dwa tatuaże - jeden duży na plecach oraz mniejszy na ramieniu. Pierwszy ma aż piętnaście lat, drugi jest stosunkowo nowy. Lekarze nie wiedzą, dlaczego układ odpornościowy kobiety zachował się właśnie w ten sposób. Nie dość, że reakcja jest nietypowa, to jeszcze doszło do niej piętnaście lat po wytatuowaniu pleców trzydziestolatki.

Ostatecznie uznano, że dolegliwość kobiety to ziarniniak. Pojawił się on jedynie w węzłach chłonnych trzydziestolatki, nie zauważono go natomiast na skórze, która teoretycznie powinna pierwsza paść ofiarą reakcji układu odpornościowego na pigment.

Panika niewskazana

Ziarniniak nie stanowi poważnego zagrożenia dla zdrowia kobiety. Lekarze mówią, że rozmiar jej węzłów chłonnych wrócił do normy. Przypadek trzydziestolatki nie powinien budzić paniki wśród wytatuowanych osób, ponieważ jest niezwykle rzadki. Większość posiadaczy tatuaży nosi je bez większych problemów (oprócz tygodni tuż po zrobieniu rysunku - skóra złuszcza się, czemu towarzyszy uciążliwy świąd).

Ostrożności nigdy nie za wiele

Należy jednak pamiętać o tym, by wybierać tatuatorów godnych zaufania, czyli takich, którzy tatuują wraz z zachowaniem wszystkich zasad higieny i bezpieczeństwa. Potem trzeba troszczyć się o tatuaż - nie wystawiać na słońce, przez kilkanaście tygodni unikać kąpieli w basenie, utrzymywać w czystości. Nieprzestrzeganie zaleceń może skończyć się tragicznie; skrajny przypadek to śmierć trzydziestojednolatka, który kilka dni po zrobieniu tatuażu wykąpał się w Zatoce Meksykańskiej i zainfekował ranę, którą - jakby nie patrzeć - jest tatuaż. Zmarł kilka tygodni później (na domiar złego cierpiał na niewydolność wątroby).

To także może cię zainteresować:

Czy amigdalina leczy raka? [NaZdrowie]

Źródło: Annals of Internal Medicine, CNN, Forbes

Więcej o: