Darmowe leki dla seniora? Teoretycznie możliwe, ale trudno o teoretycznego pacjenta...

Od września jest ustawa i lista bezpłatnych leków dla pacjentów 75+. A jak wygląda praktyka? Kto może skorzystać z nowych przepisów i kiedy? Pytamy dr Milenę Słoń, specjalistkę geriatrii i chorób wewnętrznych. Odpowiedzi zaskakują

"Moja mama bierze stale sześć leków, a na liście są tylko dwa". "Mojemu tacie żaden nie należy się za darmo". "A nam lekarz powiedział, że nie wypisze"...

Chociaż już od września w Polsce obowiązuje ustawa gwarantująca bezpłatne leki dla seniorów, rozmowy w domach nie cichną. Można odnieść wrażenie, że sporo jest głosów krytycznych, jednak doświadczenia jednej babci czy rodzica nie muszą odzwierciedlać rzeczywistości. Dlatego zapytaliśmy naszym zdaniem osobę najbardziej kompetentną, czyli geriatrę, czy lista pozwala zaspokoić podstawowe potrzeby najuboższych seniorów.

Czy na liście, która w rzeczywistości jest książką i zawiera ponad tysiąc sto leków, są te, które najczęściej wypisuje pani pacjentom?

- Zgodnie z przepisami nie mogę wystawiać recept na bezpłatne leki dla seniorów.

Przecież jest Pani specjalistą diagnozowania i leczenia osób starszych.

- Właśnie, a upoważnieni do wystawiania leków bezpłatnie są lekarze podstawowej opieki medycznej. Pracuję w dużej poradni, gdzie przyjmują także lekarze pierwszego kontaktu, którzy mają uprawnienia. Jedyne, co mogę zrobić, wypisując receptę, to zaznaczyć na niej, że dany lek mógłby być wydany bezpłatnie. Podobnie jak kardiolog czy diabetolog, który opiekuje się seniorem.

I co?

- Chory lub jego opiekun może udać się do drugiego lekarza i poprosić go o wypisanie leku już bezpłatnie.

To powoduje bałagan.

- Niektórym kolegom zupełnie dezorganizuje pracę. Przewlekle chory senior, którego zwykle ogląda lekarz raz na 6 tygodni do 3 miesięcy, teraz wymaga w tym samym czasie dwóch wizyt. Trudno sobie wyobrazić, że lekarze będą wystawiać recepty bez oglądania chorego, opierając się jedynie na karteczce od specjalisty. Ta sytuacja mocno obciąża lekarzy pierwszego kontaktu, ale również opiekuna seniora, bo to zwykle on umawia wizyty, załatwia papiery, stoi w kolejkach. Z drugiej strony: nie dziwię się rodzinie, że szuka dojścia do lekarza, który ma uprawnienia do wydania recepty na leki bezpłatne. Koszty opieki nad seniorem zwykle są bardzo wysokie, więc liczy się każdy grosz. Jeśli można zaoszczędzić kilkadziesiąt złotych miesięcznie...

A rzeczywiście można?

- To zależy. Jeśli dotychczas dany pacjent był leczony najtańszymi dostępnymi środkami medycznymi, to bardzo prawdopodobne, że wśród leków refundowanych są właśnie te, które przyjmuje.

Czyli potwierdza pani, że ta lista zawiera przede wszystkim leki najtańsze?

- Tak, ale nie uważam, że to zarzut. Przecież wiadomo, że "za darmo" w rzeczywistości oznacza, iż wszyscy się na te leki zrzuciliśmy. Zatem czynnik ekonomiczny jest bardzo istotny i to na całym świecie. Nie ma powodu szastać publicznymi pieniądzmi.

Jeśli zwraca się głównie uwagę na cenę, podobno nie ma szans na leczenie nowoczesne.

- Od XX wieku obserwujemy taki postęp i przyspieszenie w medycynie, że niektórzy uwierzyli w nieśmiertelność za pomocą lekarstw. Owszem, było parę przełomów w medycynie; kobiety nie umierają masowo przy porodzie, dzieci od zakażeń pępka.  Ale przemysł farmaceutyczny nie wypuszcza co roku kolejnego cudu. To nieprawda, że nowszy lek jest zawsze lepszy. Znamy medykamenty sprawdzone na wielkich populacjach, bo stosowane z powodzeniem od dwóch tysięcy lat. Bywa też, że lek, z którym wiązano wielkie nadzieje, po 5-10 latach okazuje się wręcz szkodliwy i wycofywany z rynku.

Jednak zasadniczo nowsze leki mają mniejsze skutki uboczne.

- Przynajmniej tak się wydaje i zapewne zazwyczaj tak jest. Nie wolno jednak zapominać, że państwa nie stać na wszystko. Zresztą, za dużą wagę przywiązujemy do samych leków w ogóle. Istotny jest kontakt z lekarzem, stosowanie się do zaleceń, samoświadomość. Przed pogorszeniem chroni przede wszystkim zdrowy styl życia.

Leki jednak też są ważne. I chyba chodziło o to, żeby senior mógł leczyć się za darmo, a większość mówi, że nie może.

- Obowiązujące rozporządzenie mówi wyraźnie, że pacjent ma być leczony jak dotychczas, a jeśli któryś ze stosowanych leków akurat jest na liście, to teraz powinien dostać go za darmo.W ten sposób przy części można skorzystać z refundacji, w przypadku innych obowiązuje ryczałt, a jeszcze innych: odpłatność 100 proc.

A nie można poszukać w tej książce odpowiedników dotychczas stosowanych leków, które należą się za darmo?

- Nie, to byłoby nadużycie. Lekarz, żeby zmienić pacjentowi obecnie stosowany lek na inny, będący na liście, musi mieć dobry powód. Lek przestał działać i trzeba go zmienić, albo pacjent tak zubożał, że grozi przerwaniem leczenia dotychczasowym preparatem...

W sumie każdy mógłby tak powiedzieć.

- Teoretycznie, problem polega na tym, że to kontroler ocenia czy zmiana leku była uzasadniona. Jeśli uzna, że nie, to nakłada na lekarza karę administracyjną, a to oznacza, że lekarz odpowiada finansowo. Z własnej kieszeni, natychmiast. Ewentualnej sprawiedliwości może dochodzić w sądzie.

Lekarze nie będą się zatem narażać na kłopoty kosztem pacjenta?

- Różnie będzie. Problem w tym, że takie zapisy ustawy są niekorzystne i dla tych "dobrych", i "złych", bo przerzucają ciężar odpowiedzialności tylko na lekarza. Pacjenci mają pretensje, wiedzą lepiej, a to nie jest takie proste.

Czasem wydaje się, ze jest. Pacjent ma skończone 75 lat. Lek znajduje się na liście. Jego lekarz jest upoważniony do wystawienia stosownej recepty. Nie robi tego. Farmaceuta mówi: Lekarz mógł to zrobić, ale nie zrobił, więc trzeba płacić. Trudno się nie wściec.

- Problem polega na tym, że lek przysługuje za darmo tylko w przypadku konkretnego rozpoznania. Jeśli stosowany jest na inne schorzenie, ulga może nie przysługiwać. O tym farmaceuci zapominają i wprowadzają pacjentów w błąd.

A zamiana leku odpłatnego na inny, ale bezpłatny, zawierający tę samą substancję czynną?

- Niedopuszczalna. Płatnik nie wyraża na to zgody. Poniekąd słusznie. Ta możliwość zamiany leku w aptece w przypadku seniorów często się nie sprawdza.

Dlaczego?

- Starsze osoby mają szczególne wymagania, przyzwyczajenia. Uczą się, że tę małą zieloną tabletkę trzeba wziąć rano, a niebieską wieczorem. Inny producent, inna pastylka i już jest problem. Myślę, że powszechne niestabilne nadciśnienie u osób starszych może mieć właśnie takie banalne źródło: "Miałem przyjąć małą niebieską.
Jest druga zielona, ale duża. Dużą rano? Dużą wieczorem? A może: żadnej?"

Medycyna to sztuka, wyższa matematyka. Niby ten sam lek, a jednak po zmianie na tańszy odpowiednik nie działa. Czasem uczula masa tabletkowa, czasem jest gorzej tolerowana. Nieraz lata zajmuje wypracowanie modelu leczenia, którego teraz nie zmieniamy. Nie wolno nam nawet.

Wypracowany model i jeden emeryt przyjmuje kilkanaście różnych leków.

- Kilkanaście nie, ale bywa, że jeden senior musi przyjmować stale sześć leków ratujących życie. Wielochorobowość cechuje wielu moich pacjentów. Cukrzyca, początki problemów otępiennych, zmiany poudarowe, zaburzenia rytmu serca... Chorym zajmuje się wielu specjalistów, którzy rzadko mogą i potrafią spojrzeć na niego całościowo. To dość skomplikowane i jest to rola geriatry.

Czyli pani u nowego pacjenta przegląda te wszystkie zalecenia i...

- Próbuję wypośrodkować potrzeby i możliwości, opracować spójną terapię, dobrać optymalną diagnostykę i leczenie. Ale rozmawiamy teoretycznie. W całej Polsce jest ok. 300 geriatrów. Tylko w Warszawie: ok. 400 endokrynologów. W Polsce nie ma pomysłu na geriatrię. Jasnego planu.

Obawia się pani marnotrawienia pieniędzy?

- Ludzie jak dostają coś za darmo, zwykle tego nie szanują. Sądzę, że byłoby lepiej, gdyby musieli płacić z własnej kieszeni, a potem dostawali zwroty. Ale to moje prywatne zdanie.

Dr Milena Słoń (na zdjęciu) jest specjalistką chorób wewnętrznych i geriatrii. Od lat zajmuje się starszymi osobami w ramach opieki ambulatoryjnej i szpitalnej. Obecnie przyjmuje w Przychodni Geriatrycznej Ogólnopolskiego Centrum Medycznego i w ZOZ Targówek

Dołącz do Zdrowia na Facebooku!

Nigdy tego nie mów starzejącym się rodzicom

Więcej o: