Jak wrócić do dobrej formy po chorobie?

Po chorobie, nawet bardziej niż przed nią, warto zadbać o wzmocnienie organizmu. Szczególną troską trzeba otoczyć najmłodszych rekonwalescentów, aby ponownie nie narażać ich na konieczność przyjmowania antybiotyków. Jak to zrobić?

W sezonie jesienno-zimowym nietrudno o przeziębienia i inne choroby. Najłatwiej o nie u małych dzieci, zwłaszcza pomiędzy 6-12 miesiącem a 3-4 rokiem życia. W tym czasie bowiem układ immunologiczny dopiero nabiera swojej sprawności.

Podczas gdy dorosły w sezonie może "złapać wirusa" około 4 razy, zdarza się, że dzieci chorują nawet trzykrotnie częściej. Nic więc dziwnego, że ochrona przed ponownym zachorowaniem jest jednym z największych zmartwień rodziców - szczególnie tych, których pociechy łatwo i często padają ofiarą infekcji. Chcąc zabezpieczyć malca, często przesadnie chuchają na niego i dmuchają, paradoksalnie pogarszając tym samym jego odporność.

Po zmaganiach z chorobą, zwłaszcza, jeśli konieczne było branie antybiotyków, układ immunologiczny z pewnością wymaga wsparcia, aby ponownie nie paść pod naporem szkodliwych drobnoustrojów. Do pełnej regeneracji sił, szczególnie po grypie czy anginie, potrzeba jednak czasu, a także podjęcia odpowiednich działań zaradczych

Probiotyki - na straży organizmu

Choć antybiotyki pomagają w walce z drobnoustrojami, które wywołują chorobę, to przy okazji niszczą też "dobre" bakterie, bytujące w jelitach. Tymczasem, oprócz wspierania organizmu w walce z infekcjami, umożliwiają one prawidłowy przebieg trawienia oraz wchłaniania witamin (m.in. z grupy B). Stąd, w trakcie antybiotykoterapii, łatwo o zaburzenia żołądkowo-jelitowe, m.in. biegunki i zaparcia.

By odbudować florę bakteryjną dobrze jest sięgnąć po probiotyki, czyli kultury bakterii, wspierające odporność oraz prawidłową pracę jelit. Naturalnie występują one w fermentowanych produktach mlecznych, np. jogurtach i kefirach, ale i kiszonkach. Gdy potrzeba naprawdę zdecydowanego działania (a także w przypadku maluchów ze skazą białkową), mogą jednak nie wystarczyć.

Preparaty, zawierające specjalnie wyselekcjonowane szczepy bakterii Lactobacillus (czyli pałeczek kwasu mlekowego) i Bifidobacterium, w stężeniu dającym realną możliwość szybkiego przywrócenia flory bakteryjnej bez recepty zakupimy w aptece. Te w płynie najczęściej można podawać nawet maluchom, które ukończyły 1 miesiąc życia. Dzieciom często poleca się również synbiotyki (pomocne także przy kolkach), czyli środki, które oprócz probiotyków zawierają też prebiotyki - pożywienie dla "dobrych" bakterii. W wyborze najlepszego preparatu, z pewnością pomoże lekarz lub farmaceuta.

Pamiętajmy, że dzieciom nie wolno podawać żadnych suplementów diety - nawet tych pozornie nieszkodliwych - bez konsultacji z pediatrą, choćby dlatego, że skład wielu takich produktów może być niepewny. Wszelkie preparaty, jakie będziemy dziecku podawać muszą także pochodzić z apteki, dzięki czemu zyskamy pewność, że były właściwie przechowywane (probiotyki zwykle należy przechowywać w lodówce, w określonej temperaturze). W ulotce lub na opakowaniu danego suplementu powinna się ponadto znaleźć informacja o tym, od jakiego wieku można go podawać.

Aby zapobiec negatywnym konsekwencjom antybiotykoterapii, specjaliści często zalecają przyjmowanie probiotyków już w trakcie kuracji, a także przez jakiś czas po niej. Zwykle można spotkać się z poradami, aby było to minimum 7 dni (optymalnie zaś około 4-8 tygodni). W rzeczywistości jednak pełne odbudowanie flory jelitowej po kuracji antybiotykowej może trwać nawet pół roku.

Moc witamin i dobrych tłuszczów

Dobrze zbilansowana dieta, bogata w witaminy, minerały oraz dobre tłuszcze to kolejna "cegiełka", która pomoże w odbudowie odporności. W codziennym menu rekonwalescenta nie powinno zabraknąć zwłaszcza witamin A, C i B6.

Pierwsza z nich chroni przed infekcjami i wykazuje właściwości przeciwzapalne. Dobrymi jej źródłami są np. marchew, czerwona papryka, jajka czy masło. Druga z kolei wzmacnia odporność i wspomaga odnowę organizmu. Bogate w nią są m.in. natka pietruszki, czerwona papryka, czarne porzeczki, cytrusy oraz warzywa kapustne. Trzecia natomiast podnosi odporność i uczestniczy w procesie tworzenia przeciwciał. Znajdziemy ją w warzywach liściastych, orzechach, oraz nabiale. Pamiętajmy jednak, że witaminy A i C nie lubią wysokich temperatur i długotrwałej obróbki termicznej. Stąd bogate w nie produkty najlepiej spożywać na surowo, np. w postaci sałatek i sałatek. Maluchom natomiast z pewnością zasmakują owocowe lub owocowo-warzywne przeciery.

W diecie po chorobie nie może także zabraknąć minerałów, w tym zwłaszcza cynku, żelaza i miedzi, odpowiadających za właściwą pracę układu immunologicznego i jego odzew na atak ze strony szkodliwych drobnoustrojów. Do ich dobrych źródeł zalicza się przede wszystkim mięso, podroby (szczególnie wątróbkę), jaja, a także pełnoziarniste pieczywo.

Nie bez powodu od wielu już lat, na wzmocnienie odporności, szczególnie dzieciom, zaleca się także tran, czyli olej pozyskiwany najczęściej z wątroby dorsza atlantyckiego. Zawarte w nim wielonienasycone kwasy tłuszczowe z grup omega-3 i omega-6 wspierają funkcje przeciwzapalne organizmu. Suplementacja tranem nie jest jednak niezbędna, jeśli dbamy o to by na domowych talerzach 2-3 razy w tygodniu pojawiały się tłuste ryby morskie (łosoś, makrela, śledź), tłoczony na zimno olej lniany, siemię lniane oraz orzechy.

Czas na wypoczynek!

Naturalne po chorobie przemęczenie i senność, to znak, że organizm nie wrócił do pełni sił. Wypoczynek jest zatem równie ważny, jak dobra dieta.

Aby organizm zregenerował się po chorobie, niezbędna jest przede wszystkim odpowiednia dawka snu. O ile dorosłej osobie z powodzeniem wystarczy 7-8 godzin nocnego wypoczynku, dzieciom potrzeba go znacznie więcej. Najwięcej, bo około 14-15 godzin na dobę powinien spać niemowlak, 1-4 letnie dziecko już około 10-12 godzin, 5-6-latkom powinno wystarczyć około 11-13 godzin, a w następnych latach około 8-10 godzin.

Dla jakości wypoczynku ważny jest jednak nie tylko czas, ale i odpowiednia higiena snu. Przede wszystkim warto dobrze wywietrzyć sypialnię (szeroko otwierając okno na około kwadrans), a także zbytnio jej nie przegrzewać. Optymalna temperatura do snu to około 18 stopni Celsjusza, nawet w przypadku niemowlaka. Suche, przegrzane powietrze sprzyja wysuszaniu śluzówek dróg oddechowych, a także namnażaniu wirusów, a stąd krótka droga do infekcji. Ostrożnie z nawilżaczami powietrza - jeśli nie da się ich dobrze oczyścić, mogą się stać siedliskiem chorobotwórczych grzybów. Zamiast nich można położyć na kaloryferze mokry ręcznik lub zaaplikować maluchowi do noska wodę morską w aerozolu.

Świeże powietrze zdrowia doda

Mobilizacji odporności sprzyja także codzienny pobyt na świeżym powietrzu. Mimo, iż jest to powszechnie znany fakt, wielu rodziców drży na samą myśl o tym, by po chorobie wypuścić dziecko na zewnątrz.

Codzienny spacer przede wszystkim dotlenia organizm, który dzięki temu lepiej funkcjonuje. Ponadto hartuje, zapewniając systemowi immunologicznemu ciągły trening. Warto jednak zadbać o odpowiedni strój, aby uniknąć zarówno wychłodzenia, jak i - tym bardziej - przegrzania. Maluchowi w zupełności wystarczy jedna, cienka warstwa ubrania więcej niż rodzicom. Dobrze ubrać go "na cebulkę" i często sprawdzać kark, a gdy jest przegrzany - zdjąć jedną z warstw.

Przebywanie na świeżym powietrzu (nawet w pochmurny dzień) zapewnia także dawkę witaminy D - tak niezbędnej do prawidłowej pracy całego organizmu, w tym i układu immunologicznego. Ze względu na rolę, jaką odgrywa w procesie rozwoju (np. udział w mineralizacji kości), jest ona szczególnie potrzebna dzieciom i młodzieży w okresie wzrostu, a więc do ukończenia 18 roku życia.

Leki z "babcinej apteki"

Coraz częściej specjaliści i badacze przyznają, że medycyna naturalna to nie "czary-mary", a znane od wieków metody na poprawę odporności "coś w sobie mają". Osłabiony chorobą organizm możemy zatem z powodzeniem (o ile oczywiście nie ma ku temu przeciwwskazań, np. stwierdzonej alergii) wspierać naturalnie.

Do jadłospisu w sezonie infekcji warto włączyć zwłaszcza cebulę i czosnek. Choć nie pachną zbyt ładnie, zawarte w nich olejki lotne działają bakteriobójczo, a także wspomagają walkę z infekcją.

Maluchy, które raczej nie zasmakują w tych zdrowych warzywach dużo łatwiej przekonać do innego przeboju "babcinej apteczki", a więc syropu z malin (najlepiej własnej produkcji), uznawanego za dobre źródło witaminy C oraz salicylanów - substancji o działaniu podobnym do aspiryny. Młodszym rekonwalescentom z pewnością zasmakuje także miód (pamiętajmy jednak, że można go zacząć podawać dopiero po skończeniu przez dziecko 1 roku życia). Słodki dar pszczół, nie tylko odżywi osłabiony chorobą organizm, ale także wspomoże w walce z bakteriami. Uwaga jednak - zarówno maliny, jak i miód mogą uczulać. Podając je dziecku warto zatem zachować ostrożność

Wśród naturalnych środków na poprawę odporności często poleca się także aloes. Związki zawarte w jego miąższu (głównie lektyny ) mają bowiem zdolność do usprawniania pracy układu immunologicznego, w tym rozpoznawania i niszczenia różnorodnych patogenów. Aloesu, który masz w doniczce na parapecie lepiej nie jedz, a tym bardziej nie podawaj dziecku! Lecznicze właściwości stwierdzono jedynie w przypadku 29 na 360 jego odmian. W aptece możesz jednak nabyć gotowe preparaty z jego dodatkiem - przede wszystkim soki i syropy , które można podawać zwykle od 4 roku życia.

Jeśli to nie pomaga

Gdy wszystkie opisane powyżej metody zawiodą, warto udać się na wizytę do lekarza. Specjalista zbada przyczynę problemów i określi czy osłabionej odporności nie potrzeba przypadkiem dodatkowego, silniejszego wsparcia.

Obecnie w sprzedaży - na receptę - dostępne są środki wspomagające odporność. Są to zwykle leki lub też szczepionki (m.in. w aerozolu) stymulujące układ immunologiczny, zwłaszcza w wypadku nawracających infekcji. Najczęściej można podawać je od 2-3 roku życia, choć niektóre preparaty nadają się także dla niemowląt po ukończeniu pierwszego półrocza.

Więcej o: