W związku z okupacją i ostrzałem Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej przez Rosjan wzrasta zagrożenie ewentualną awarią, która mogłaby wystąpić w największym tego typu obiekcie na terenie Europy. Czy jest się czego obawiać w Polsce?
Dyżurni Centrum ds. Zdarzeń Radiacyjnych Państwowej Agencji Atomistyki monitorują sytuację radiacyjną w Polsce 24 godziny na dobę siedem dni w tygodniu. Od początku wojny w Ukrainie nie odnotowywaliśmy żadnych niepokojących wskazań aparatur pomiarowych. Aktualnie sytuacja radiacyjna w kraju jest w normie i nie ma zagrożenia radiacyjnego
– potwierdziła w rozmowie z serwisem Zdrowie.gazeta.pl rzeczniczka Państwowej Agencji Atomistyki, Agnieszka Mąkosa.
Czy w związku z sytuacją dotyczącą Zaporoskiej Elektrowni Atomowej coś Polsce zagraża? Eksperci studzą emocje i uspokajają, że nie powinniśmy się niczego obawiać.
"Takie elektrownie są bardzo solidnie budowane, również pod kątem zagrożeń terrorystycznych. Wydaje się, że emisja tego rzędu, która wystąpiła przy wybuchu w Czarnobylu czy później w Fukushimie, nie będzie miała miejsca'' – mówił na antenie TVN24 profesor Paweł Olko z Instytutu Fizyki Jądrowej PAN.
"Zresztą mamy to potwierdzone, reaktory są nienaruszone, nie ma wzrostu promieniotwórczości na jej terenie" – zapewnił prof. Olko.
A co z zapasami tabletek jodku potasu w naszym kraju?
O konkretne dane dotyczące zapasów tabletek jodu gromadzonych na wypadek ewentualnej katastrofy w pobliżu Polski zapytaliśmy m.in. Główny Inspektorat Farmaceutyczny oraz Rządowe Centrum Bezpieczeństwa, ale dotąd nie uzyskaliśmy informacji w tej sprawie.
W środku tygodnia okazało się, że część osób odpowiedzialnych za wypowiedzi w tej sprawie przebywa na urlopie albo dotąd nie udało się nam otrzymać od nich żadnych wyjaśnień. Strach pomyśleć, co by się stało, gdyby w Polsce rzeczywiście doszło do poważnej sytuacji związanej z bezpieczeństwem naszego kraju. Skażenie Odry niestety niczego nie nauczyło przedstawicieli instytucji, które w trakcie największej wojny w Europie w tym stuleciu powinny być przygotowane na każdą ewentualność.
Na odpowiedź można było liczyć tylko w przypadku farmaceutów.
Naczelna Izba Aptekarska zapewniła nas, że "w sytuacji kryzysowej dopuszcza się dystrybucję pacjentom za pośrednictwem aptek produktów leczniczych dostarczanych z Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych. Takie działanie może mieć zastosowanie m.in. w sytuacji zagrożenia radiacyjnego, które wymaga podania jodku potasu możliwie najszerszej grupie społeczeństwa".
W Polsce "aktualnie nie ma konieczności przyjmowania preparatów ze stabilnym jodem" – przekonuje Katarzyna Gancarz z Biura Prasowego Naczelnej Izby Aptekarskiej.
Od dawna na zagrożenie związane z katastrofą w elektrowni jądrowej przygotowuje się m.in. Litwa. Państwo, które ma około 2,7 mln mieszkańców, już w 2020 roku zakupiło 4 mln tabletek jodku potasu w związku z planami uruchomienia Elektrowni Atomowej w Ostrowcu na Białorusi, 45 km od Wilna. Wśród lokalnej ludności ogłaszano wówczas, że tabletki, które należy przyjąć od 2 do około 8 godzin od ewentualnej awarii, będą dostępne bezpłatnie w aptekach.
Z jakiego powodu podaje się tabletki jodku potasu w przypadku takich zdarzeń jak np. katastrofy nuklearne, podczas których następuje uwolnienie radioaktywnych izotopów jodu?
Po ekspozycji na bardzo silne promieniowanie, radioaktywny jod można wykryć w dużych ilościach w tarczycy, co zwiększa ryzyko lokalnego uszkodzenia narządu. Wychwyt, czyli wchłanianie radioaktywnego jodu przez tarczycę, można zablokować poprzez wcześniejsze podanie odpowiednio dużej dawki stabilnego jodku
- wyjaśnia Naczelna Izba Aptekarska.
Radioaktywne cząstki mogą rozprzestrzeniać się z wiatrem i stopniowo osiadać na powierzchni ziemi, wody, a także na na skórze lub odzieży. Są w stanie wniknąć do organizmu ludzi i zwierząt wraz z wydychanym powietrzem, a po opadnięciu na glebę mogą przedostać się np. do roślin.
Kontakt z radioaktywnymi cząstkami grozi napromieniowaniem narządów wewnętrznych, m.in. tarczycy, a także może mieć działanie rakotwórcze. W takim przypadku pomóc może zastosowanie odpowiedniej dawki tabletek jodku potasu, których zażywanie możliwe jest wyłącznie, jeśli takie zalecenie zostanie wydane przez lekarzy. Rekomendacja o przyjmowaniu takich leków może pochodzić także od organów podejmujących decyzje w sytuacji zagrożenia radiacyjnego. W zależności od skali katastrofy dobiera się odpowiednią dawkę preparatu.
Nieprawidłowe zastosowanie jodku potasu może doprowadzić m.in. do dysfunkcji tarczycy, dlatego nigdy nie wolno ich brać bez konsultacji z lekarzem, bo grozi to np. niedoczynnością lub nadczynnością tarczycy. Samodzielnie nie powinno się także stosować żadnych suplementów diety z jodem ani słynnego płynu Lugola, który jest wodnym roztworem jodu w jodku potasu.
O to, jaki wpływ na organizm może mieć jodek potasu w tabletkach, zapytaliśmy endokrynologa, dr n. med. Macieja Jędrzejowskiego.
"Zastosowanie tabletek jodku potasu w przypadku potencjalnej katastrofy w elektrowni atomowej wiąże się z tym, że tarczyca wychwytuje zarówno jod promieniotwórczy, jak i zwykły jod, który jest materiałem do produkcji hormonów" — tłumaczy lekarz.
Jeżeli podamy dużą ilość zwykłego jodu, to tarczyca go wychwyci i zablokuje się tym samym możliwość dalszego działania tego pierwiastka. W ten sposób można zabezpieczyć tarczycę przed napromieniowaniem jodem promieniotwórczym zawartym w opadzie radioaktywnym
— wyjaśnia dr Jędrzejowski.
Dr n. med. Maciej Jędrzejowski: Ogólnie można powiedzieć, że zalecenia dotyczące podania dużych dawek zwykłego jodu są oparte na bilansie korzyści i ryzyka. U osób młodych, które mają przed sobą długie życie, a tarczyca narażona na działanie jodu promieniotwórczego mogłaby ulec przemianie nowotworowej, korzyści z zastosowania jodu są duże, zaś ryzyko małe.
U osób starszych, zważywszy na krótszy okres prawdopodobnego życia oraz obecność chorób współistniejących (w tym przypadku uwzględniamy zwłaszcza guzki tarczycy, które w niekontrolowany sposób mogą zacząć produkować hormony), przyjęcie dużych dawek jodu może być ryzykowne.
W medycynie ochronę przed promieniowaniem zapewniają osłony ołowiane, zabezpieczające pewne części ciała przy wykonywaniu niektórych badań radiologicznych. Nie są one dostępne poza specjalistycznymi placówkami.
W praktyce, jeśli doszłoby do katastrofy w elektrowni atomowej, to ryzyko napromieniowania można zminimalizować unikając w danym okresie wychodzenia na zewnątrz
— zapewnia endokrynolog.
Wśród oficjalnych zaleceń na wypadek zagrożenia radiacyjnego wymienia się m.in. pozamykanie szczelnie okien i drzwi, a także wyłączenie wszystkich systemów wentylacji. Należy unikać wdychania skażonego powietrza oraz spożywania napromieniowanej żywności. Wskazane jest przebywanie w możliwie jak najdalszej odległości od źródła promieniowania.