Dziś dostęp do świeżych warzyw i owoców w zasadzie mamy przez cały rok. Wprawdzie pochodzą z importu, sporo kosztują, nie są młode i niekoniecznie gruntowe, ale z pewnością oczekiwanie na nowalijki nie jest już tak silne, jak przed laty. Zarazem trudno się oprzeć pierwszym rzodkiewkom na straganie, nie skusić na pachnącą botwinę, świeżą zieleń szczypiorku...
Tak się chce!
Wiosną dosłownie jemy oczami. Organizm domagający się zastrzyku witamin i minerałów, poluje na ich znakomite źródła. Nowalijki wydają się idealne. Chociaż wcale takie być nie muszą.
Pierwsze warzywa zazwyczaj pochodzą ze szklarni. Nie zagrozi im więc grad czy nocne przymrozki. Nowalijki rozwijają się tam w optymalnej dla tempa wzrostu temperaturze, wilgotności i oświetleniu. Są "dokarmiane" w taki sposób, by maksymalnie szybko trafiły na nasze stoły. Niekoniecznie z korzyścią dla naszych żołądków.
Bez słońca, więc bez sensu?
Wiadomo, że najpełniejszy smak mają jarzyny dojrzewające w pełnym słońcu, w rytmie natury. Dowiedziono także, że warzywa i owoce uprawiane na polach zazwyczaj mają większą zawartość witamin i antyoksydantów (przeciwutleniaczy). Różnice te nie są jednak tak znaczące, jak można sądzić. Warto przy tym pamiętać, że utrata cennych składników zależy nie tylko od czasu zbiorów, ale i sposobu przechowywania produktów, a ostatecznie: przygotowywania posiłków. Nie warto zatem demonizować. Młode warzywa też są zwykle zdrowe, chociaż troszkę mniej.
Azotowi zabójcy?
Prawdziwym problemem może być nagromadzenie substancji azotowych w nowalijkach. By zapewnić im szybki wzrost, uprawia się je najczęściej w bogatej w składniki mineralne glebie, a dodatkowo intensywnie nawozi. Bywa, że bardziej, niż dopuszczają normy, zwłaszcza w zakresie związków azotowych. Niestety, rośliny nie pobierają ich tyle, ile potrzebują, a tyle, ile dostaną. Nadmiar kumulują przede wszystkim w korzeniach i liściach. Bez szkody dla siebie.
U człowieka związki azotowe przekształcone w azotyny, a następnie w nitrozoaminy, sprzyjają problemom ze zdrowiem: mogą np. powodować raka żołądka. Oczywiście, nie zatruje nas liść sałaty na kanapce czy mała rzodkiewka w sałatce. Regularne, wieloletnie "podtruwanie" już tak. Czy możemy go uniknąć? Nic z tego. Warzywa obfitujące w azotany nie różnią się wyglądem od innych. Fakt, wyjątkowo dorodna marchew czy pomidor w maju mogą wzbudzać szczególne podejrzenia... Z drugiej strony: czy wiemy, jak nawożone są rośliny gruntowe? I tu mogą przecież zdarzać się nadużycia.
Z parapetu?
Wśród nowalijek są szczęśliwie i takie, które możemy wyhodować na własnym parapecie. Nawet bardzo szybko. Nie tylko słynna rzeżucha, która nie domaga się nawet gleby, ale i szczypior, pietruszka, a nawet rzodkiewka, świetnie czują się w donicy. Chcesz mieć pewność? Można i tak! Z drugiej strony można mnożyć przykłady osób mających poważne problemy ze zdrowiem z powodu niedoboru w diecie warzyw i owoców. Trudno natomiast dowieść, że komuś zaszkodziły nowalijki, umyte i z legalnego źródła.
Ta smaczna odmiana rzodkwi była znana już wśród starożytnych Egipcjan jako lek "poprawiający jasność myślenia". Rzeczywiście, spożywanie rzodkiewek to niegłupi pomysł, chociaż przesadą byłoby stwierdzenie, że to akurat paliwo dla mózgu. Wprawdzie zawarty w niej kompleks witamin z grupy B i magnez z pewnością znakomicie wpływają na układ nerwowy, jednak do sprawnej pracy mózgu potrzebna jest jeszcze solidna dawka energii. Rzodkiewka to dobre wspomaganie, ale tylko na niej nie pojedziesz (więcej na ten temat: Nakarm swój mózg). Sprawdza się zatem raczej na kanapkach, z chudym twarogiem czy w sałatce, niż jako solistka. Chyba, że jesteś akurat na diecie i poza głównymi posiłkami potrzebujesz też rozsądnej przegryzki. Ta cię nie zawiedzie.
Wiosenna odporność
Jedna rzodkiewka ma zaledwie dwie kilokalorie. Dzięki niej każde danie nabiera bardziej wyrazistego smaku, samo warzywo nie tuczy, a jeszcze dostarcza wielu cennych składników.
Średnie zapotrzebowanie na witaminę C, przyjaciółkę naszej odporności, wynosi 60 mg na dobę (rośnie u palaczy, osób osłabionych, w okresie zwiększonej zapadalności na infekcje, etc.). Pozwala je pokryć 300g rzodkiewek, czyli ok. 20 sztuk tego warzywa.
Dla urody
Ostry smak rzodkiewka zawdzięcza związkom siarki, wspierającym nasze włosy, paznokcie i skórę, a nawet dobry nastrój. Jej substancje aromatyczne (zwłaszcza olejek gorczycowy) wpływają znakomicie na pracę układu pokarmowego, zapobiegają stanom zapalnym, przyspieszają trawienie. Zawarte w rzodkiewce cenne minerały, w tym wapń, potas, magnez, miedź i mangan, to minerałowa mieszanka przyjazna sercu, kościom, procesom krwiotwórczym. Więcej na ten temat: Pamiętajcie o minerałach
Z nasion?
Już wczesną wiosną kusi nas na straganach. Boisz się, że mogła pochłonąć za dużo związków azotowych? Wyhoduj własną, w donicy. Podobno udaje się niemal zawsze, nawet tym, którzy nie mają doświadczenia w uprawie roślin. Nasiona bez problemu kupisz nie tylko w sklepie ogrodniczym, ale i w supermarkecie. Zalecenia dotyczące uprawy: na opakowaniu.
Jest niezastąpioną, zieloną ozdobą niemal każdego polskiego stołu w Wielkanoc. Tymczasem to tanie, pewne i szybkie źródło witamin oraz minerałów przez cały rok. Wystarczy podkład z ligniny, bądź waty, nasiona i regularne podlewanie, by wyhodować rzeżuchę. Pieprzyca siewna (Lepidium sativum), czyli rzeżucha ogrodowa, to niewymagające warzywo, idealne do kanapek, sałatek, past, surówek... Skiełkowane ziarna zwykle nadają się do spożycia już w kilka dni po wysianiu.
Smaczne odświeżenie
Medycyna ludowa polecała rzeżuchę jako lek środek zwalczający pasożyty i leczący owrzodzenia skóry. Na takie problemy są wprawdzie lepsze i skuteczniejsze środki, ale i dziś wiadomo, że to warzywo to znakomity produkt spożywczy i zarazem lekarstwo.
Ostry smak rzeżuchy, związany przede wszystkim z obecnością związków siarki, który w większych ilościach nie odpowiada każdemu, znakomicie sprawdza się jako środek odświeżający oddech. Działa dezynfekująco, a zarazem pobudza apetyt i procesy trawienne.
Dla tarczycy
Rzeżucha, nie dość, że zawiera sporo jodu, to jeszcze jest on łatwo przyswajalny. Ten pierwiastek jest potrzebny nie tylko osobom z niedoczynnością tarczycy, ale wszystkim, którym zależy na sprawnej pracy mózgu, mięśni, czy systemu termoregulacyjnego. Jod jest niezbędny w procesach rozrodczych i dla prawidłowego rozwoju dzieci. Oczywiście, najłatwiej naładować się nim wyjeżdżając na urlop nad morze. Jeśli jednak chwilowo to nie wchodzi w grę, jedz rzeżuchę.
Źródło młodości?
Witamina C, witaminy z grupy B, w tym kwas foliowy, witamina A i K, a także potas, magnez, wapń, żelazo i chrom, to tylko niektóre skarby niepozornej rośliny. Zatem troszczy się o nasze oczy i krzepliwość krwi, poprawia wygląd skóry i jej przydatków (włosy, paznokcie), wspiera kości, gospodarkę hormonalną, działa krwiotwórczo, zapobiegając anemii. Obfituje w antyoksydanty, uznane za eliksiry młodości.
Ponoć francuskie elegantki z soku z rzeżuchy przygotowują "szampon" niezwykle wzmacniający włosy, a także tonik, który ma wybielać wszelkie przebarwienia skóry, w tym piegi. Wprawdzie nie ma dowodów na skuteczność tych terapii, ale z pewnością rzeżucha stosowana tradycyjnie działa na skórę wygładzająco i jako element rozsądnej diety może zmniejszać problemy trądzikowe i inne dolegliwości dermatologiczne.
Czytaj także:
Niemal każdą cebulę możesz wsadzić do ziemi i po pewnym czasie doczekać się szczypioru. Wystarczy, że zachowała chociaż fragmentarycznie korzenie, a zwykle "przyjmuje się" bez trudu. Szczypior, zielony i aromatyczny, znajduje zwykle więcej amatorów niż sama cebula, a co więcej: koncentracja cennych składników odżywczych bywa w nim większa, niż w białym warzywie. Taki szczypior, chociaż zdrowy, ma i słabsze strony. Zwykle jest gruby i pusty w środku, a zatem mniej dekoracyjny. Ma też mocniejszy smak, niż cienki szczypiorek, sprzedawany w sklepie.
Zielona rodzina
Szczypior i szczypiorek to nie do końca te same warzywa, chociaż bliscy krewni, o bardzo podobnych właściwościach. Szczypiorek, cienki i łagodniejszy, to Allium schoenoprasum, roślina cebulowa, bardzo bliski krewniak "normalnej cebuli", z tym, że cebulki ma wyjątkowo drobne i raczej nie są przeznaczone do spożycia.
Siarki moc
Szczypiorek, kolejny symbol wiosny, również obfituje w związki siarki. Nic dziwnego. Rodzime warzywa, gdy chcą być zjedzone (a chcą: to im zapewnia przecież przetrwanie gatunku), zgodnie z planem natury, muszą maksymalnie zaspokajać potrzeby roślinożerców. Wiosną nasza skóra szczególnie potrzebuje budulca, odżywienia, a zarazem zabezpieczenia przed stanami zapalnymi. Trzeba jej siarki, więc wczesne rośliny nią służą.
W szczypiorku sporo też witaminy C, dobrej dla oczu witaminy A (a dokładniej roślinnej prowitaminy), witamin z grupy B i soli mineralnych. Powtarzają się skarby, wymieniane i przy innych nowalijkach, w tym wapń i magnez.
Dla trawienia, dla serca
Szczypiorek znakomicie wpływa na procesy trawienne. Wspomaga perystaltykę jelit, dlatego czasem bywa stosowany jako środek przeczyszczający przy wyjątkowo uciążliwych zaparciach. Lepiej jednak stosować go w rozsądnej dawce, jako dodatek, i pozwalać działać mu łagodnie, ale regularnie.
W 100 g szczypiorku jest tylko 30 kcal i mnóstwo potasu, który kocha serce i zapobiega nadciśnieniu tętniczemu. A że sam szczypiorek ma słonawy smak, zwykle jako dodatek pozwala zmniejszyć ilość używanej do dań soli. To też korzystne dla nadciśnieniowców.
Czytaj także o cebuli
Amerykańscy dietetycy określili natkę pietruszki "pierwszym po mleku najzdrowszym pokarmem świata". Może to przesada, ale z pewnością niewielka. Wystarczy zjeść dwie łyżki posiekanej natki, by zaspokoić dobowe zapotrzebowanie na witaminę C. Witaminy A (a dokładniej beta karotenu, czyli jej prowitaminy) wystarczy na dwie doby. W zielonej pietruszce są te same cenne składniki, co w białej (wapń, potas, witaminy z grupy B, żelazo, magnez, czy miedź), ale jest ich więcej.
Smak zdrowia
Zielona pietruszka, zarówno o karbowanych listkach, jak i gładkich, nie dość, że poprawia smak potraw, to przy okazji wspiera nasze zdrowie. Troszczy się o układ pokarmowy: zapobiegając wzdęciom i kolkom (a także łagodząc ich przebieg), usprawniając procesy trawienne, aktywizując do pracy wątrobę. Jej działanie rozkurczowe, związane głównie z obecnością olejków eterycznych, sprawdza się nie tylko przy niestrawnościach, ale i przy bólach menstruacyjnych. Wspiera również pracę układu moczowego: działa moczopędnie, chroniąc nas przed obrzękami.
Zielone jest dobre
Amerykańskie badania na University of Missouri wykazały, że regularne spożywanie pietruszki (podobnie zresztą, jak i innych warzyw zielonych) ma znaczenie w profilaktyce nowotworowej. Co więcej: zawarta w niej apigenina może hamować wzrost i rozwój już powstałych guzów nowotworowych.
Czytaj także:
Ponoć Francuzi kochają jej smak, Włosi jedzą ją dla urody, Amerykanie dla zdrowia. A Polacy? Wciąż nie jest królową naszych stołów, chociaż obfitość odmian i bogactwo przepisów z jej udziałem powinno zaspokoić potrzeby niemal każdego.
Prawie sama woda
To nieprawda, że jest dobra przede wszystkim dla królika. W ponad 90% tworzy ją woda, sama w sobie zdrowa przecież, a pozostałe 10% to dietetyczne perełki. Witamina C, witaminy B, witamina młodości E, wapń, potas, magnez, antyoksydanty (w tym naturalne barwniki): wszystko razem zaledwie kilkanaście kilokalorii w 100 g.
Ukojenie nerwów
Co dają te wszystkie składniki? Sałata przyczynia się do lepszej pracy serca, zgrabnej sylwetki, zdrowej cery. Chociaż nie jest w czołówce warzyw w kategorii zawartości błonnika, usprawnia pracę jelit. Co dziwniejsze: działa ogólnie uspokajająco. Tak przynajmniej twierdzą amerykańscy badacze. Ponoć podawanie jej regularnie na kolację osobom cierpiącym na bezsenność pomogło rozwiązać problem. I wcale nie dlatego, że sałata to "nudne" danie.
Sałata nie musi być mdła. Wprawdzie najpopularniejsza u nas sałata lodowa taka właśnie się zdaje (chociaż od czego sosy i przyprawy?), ale już odmiana rzymska jest słodkawa, dębolistna orzechowa, a endywia gorzkawa... Niestety, bogactwo odmian świeżych sałat to nie okres wczesnej wiosny. Trzeba jeszcze trochę poczekać.
Kiedy już będziesz kupować sałatę, sprawdź, czy jej liście są jędrne, całe, a przede wszystkim czy wyglądają świeżo. Oczywiście i w tych najładniejszych może być za dużo azotanów. Jednak wszystkich zagrożeń wyeliminować się nie da.