Kichanie, kaszel, seks? Jak przenosi się koronawirus

Wirus wnika do orgamizmu przez usta, nos oraz oczy. Aby zakazić się w czasie rozmowy, trzeba stać naprawdę blisko chorej osoby. Wtedy wdychamy to samo powietrze, które wydychał chory. Wirus rozsiewa się porzez kropelki śliny lub śluzu, które wyrzucamy z siebie podczas kichania i kaszlu. Kropelki opadają na otaczające przedmioty i podłoże. Gdy dotkniemy takiej powierzchni, kropelki z wirusami przylepią się do rąk. Rękoma przenosimy zarazki do ust, nosa, oczu.

Nowy koronawirus budzi zrozumiałe obawy. Do 4 marca rano było zainfekowanych ponad 93 tysiące osób na wszystkich kontynentach z wyjątkiem Antarktydy. Rozprzestrzenianiu się epidemii sprzyjają przede wszystkim podróże lotnicze. Jak właściwie przenosi się koronawirus SARS-CoV-2, odpowiedzialny za wybuch epidemii COVID-19?

"The New York Times" spytał o to ekspertów. Na pytania gazety odpowiadali m.in.: profesor wirusologii Gary Whittaker z Cornell University Collega of Veterinary Medicine, prof. Kin-on Kwok z Jockey Club School of Public Health and Primary Care na Uniwersytecie Hongkonu oraz wirusolog prof. Julian Tang z University of Leicester w Anglii.

Nauka ma nadal niewiele danych na temat nowego koronawirusa. Znamy jego kod genetyczny, wiemy jak wygląda oraz widzimy, jak szybko się rozprzestrzenia. Istnieją najprawdopodobniej cztery podstawowe czynniki, które sprzyjają zakażeniu - mówią eksperci. Są to: przebywanie blisko zakażonej osoby, dłuższa ekspozycja na wirusa, czyli czas spędzony z osobą zakażoną oraz to, czy chora osoba kichnęła lub kaszlała w naszym kierunku, wyrzucając przy tym kropelki śliny osiadające na skórze i przedmiotach wokół oraz jak często dotykamy rękami swojej twarzy. Ponadto wiemy, że łatwiej ulegają infekcjom starsze osoby oraz osoby z obniżoną odpornością.

Koronawirus potrzebuje kropelek śliny lub śluzu, aby się rozprzestrzenić

Wirusy to niezwykle małe cząstki zakaźne, które nie są organizmami w dosłownym sensie tego słowa.  Między innymi, nie potrafią istnieć i rozmnażać się samodzielnie, trwają i namnażają się wyłącznie kosztem komórek gospodarza. Wirusy same z siebie nie potrafią się przemieszczać - przypominają eksperci. Dopiero gdy znajdą się w kropli śliny czy śluzu i zostaną "wyrzucone" z ciała w powietrze w czasie ataku kaszlu lub kichania, a także podczas śmiechu, śpiewania i mówienia, mają okazję zakazić innych. Wyrzucone kropelki śliny i śluzu lądują na otaczających przedmiotach lub spadają na ziemię.

Natomiast do zdrowego organizmu wirusy dostają się wraz z kropelkami śliny lub śluzu, które osiadły nam na ustach, w nosie lub dostały się do oczu. Większość ekspertów uważa, że to kichanie oraz kaszel są główną przyczyną rozsiewania się wirusa. To wtedy przede wszystkim chory zakaża. Podobne ryzyko jest podczas rozmawianie twarzą w twarz oraz dzielenie się posiłkiem - uważa prof. Kwok z Uniwersytetu Hongkongu. Stając bardzo blisko kogoś, wdychasz to, co on wydycha, a więc i kropelki z osiadłymi na nich mikroskopijnymi wirusami - mówią eksperci.

Jak odległość niesie ryzyko? WHO zaleca, aby trzymać się od chorego w odległości co najmniej metra, a amerykańskie Centra Kontroli Zapobiegania Chorobom (CDC) zaleca dystans ponad 180 cm.

Czy każda osoba, z która się stykamy, to potencjalne zagrożenie, jeżeli nawet nie wykazuje objawów choroby? Tego jeszcze nie wiemy. Z pewnością zakażają osoby z wyraźnymi objawami choroby COVID-19. Ale co z tymi, którzy chorobę przechodzą bardzo łagodnie, albo wręcz nie mają żadnych symptomów? Istnieją przesłanki, że bezobjawowi nosiciele koronawirusa także mogą zakażać.

Nowy koronawirus osiada wraz z kropelkami śliny na przedmiotach, uchwytach, na ekranie dotykowym itd., gdzie jest w stanie przetrwać od dwóch godzin do dziewięciu dni. Jeżeli chory kichnie i jego ślina osiądzie, np. na poręczach w tramwaju, a kolejna osoba dotknie tej zakażonej powierzchni i nieopatrznie podniesie ręce do ust, przeniesie tym samym wirusa w nowe miejsce. Ale nie jest jasne, ile tych wirusów musi być, aby doszło do zakażenia. Wydaje się jednak, że istotne jest jak długo byliśmy blisko zakażonej osoby. Im dłużej, tym większe ryzyko, stąd zresztą tak wiele zachorowań wśród osób pracujących w służbie zdrowia, szczególnie na początku epidemii w Chinach.

Zobacz wideo Pierwszy przypadek koronawirusa w Polsce: pacjent leży w szpitalu w Zielonej Górze, przyjechał z Niemiec

Czego nie lubi nowy koronawirus?

Te zjadliwe cząsteczki są dosyć łatwe do zniszczenia. Wystarczy zwykły środek dezynfekujący, aby je unicestwić, ponieważ ich otoczka jest bardzo delikatna.

Eksperci przypominają:

  • Tak długo, jak nie dotykasz twarzy, jesteś bezpieczny, ponieważ koronawirus nie przenika przez skórę, ale wnika przez usta, nos oraz oczy.
  • Koronawirus nie utrzyma się także długo na powierzchni przesyłki pocztowej. Zanim dojedzie do adresata mija sporo czasu. A naprawdę zaniepokojonym podpowiada się, żeby dla własnego spokoju przetarły przesyłkę płynem dezynfekujących i umyły ręce. Rodzaj użytego mydła lub marka nie mają żadnego znaczenia.
  • Cząsteczki koronawirusa nie przenikają przez ściany czy szkło - uspokaja dr Ashish K. Jha z Harvard Global Health Institute. Bardziej go martwi wspólna przestrzeń, niż możliwość zakażenia się od sąsiada przez klatkę wentylacyjną, jeżeli w pomieszczeniu jest dobra cyrkulacja powietrza. Od sąsiada można się zakazić, jeżeli ten kichnie na przykład na poręcz, a my jej potem dotkniemy, a następnie przetrzemy rękami twarz czy oczy.

Niektórzy eksperci sądzą, że całowanie się pomaga rozprzestrzenić się koronawiusowi, ale nie jest to choroba roznoszona drogą płciową. Przynajmniej według tego, co do dzisiaj na jej temat wiemy.

A co z posiłkiem przygotowanym przez zakażoną osobę? Jeżeli pracuje w kuchni o dużym ruchu, może rozprzestrzeniać koronawirusa, ale podgrzewanie zasadniczo niszczy wirusy.

Profesor Whittaker badał także rozprzestrzenianie się koronawirusow wśród ludzi i zwierząt i uważa, że nie ma dowodów na to, aby nowy koronawirus przenosił się na domowe zwierzęta.

Na koniec warto przypomnieć, że w większości przypadków COVID-19 to łagodna choroba, nieco podobna do grypy. I możemy się strzec przed nią szczególnie dbając o higienę rąk.

Źródło: New York Times, WHO

Więcej o: