Choroby układu krążenia od lat zajmują w Polsce pierwsze miejsce na liście najczęstszych przyczyn zgonów. Powodów jest kilka. Prowadzimy niezbyt zdrowy styl życia - palimy papierosy, nie dbamy o właściwą dietę ani o aktywność fizyczną. A wszystko to odbija się na naszym sercu. Dodatkowo nasze społeczeństwo coraz bardziej się starzeje, a wiek jest jednym z głównych czynników ryzyka chorób układu krążenia.
By serce mogło sprawnie pracować, nieustannie potrzebuje krwi i dostarczanych z nią tlenu i składników odżywczych. Zapewniają mu je tętnice wieńcowe. Ale z czasem, na skutek postępującego wieku i niezdrowego stylu życia, w naczyniach tych zaczyna rozwijać się miażdżyca. Ściany tętnic grubieją, stają się mniej elastyczne, a ich światło ulega zwężeniu. Do serca dociera zbyt mało krwi i tlenu, pojawia się charakterystyczny objaw - ból w klatce piersiowej. Najczęściej odczuwany jest on za mostkiem, ale może także promieniować do barków, ramion, pleców, gardła i żuchwy. Typowy ból wieńcowy wywoływany jest początkowo przez wysiłek fizyczny i utrzymuje się przez kilka minut, ustępując po odpoczynku. Z czasem, jeśli zwężenie naczyń postępuje, bóle w klatce piersiowej pojawiają się również w spoczynku, a nawet w nocy. Gdy któraś z tętnic wieńcowych zatka się całkowicie, rozwija się zawał. Część mięśnia sercowego odżywianego przez tę właśnie tętnicę obumiera. Z reguły na kilka dni lub tygodni przed zawałem objawy choroby wieńcowej się nasilają - bóle są częstsze, przy coraz mniejszym wysiłku, może towarzyszyć im duszność. W typowym zawale chory odczuwa ból pośrodku klatki piersiowej, za mostkiem. W porównaniu ze zwykłym bólem wieńcowym ten zawałowy jest o wiele silniejszy - dławi, rozpiera, dłużej trwa i nie ustępuje (lub tylko na chwilę) po zażyciu leków. Może też promieniować do barków, pleców, żuchwy, ale też np. do nadbrzusza. Najczęściej towarzyszy mu lęk, niekiedy duszność, poty, nudności, wymioty. Czasami zdarza się, że zawał przebiega bez bólu, ale może powodować np. zasłabnięcie.
Zawał wymaga natychmiastowej pomocy - obowiązuje tu zasada "czas to mięsień serca", czyli im krótszy czas do zabiegu udrożnienia tętnicy wieńcowej, tym mniejszy fragment mięśnia sercowego ulegnie martwicy. Mówi się o tak zwanej "złotej godzinie", czyli pierwszej godzinie bólu wieńcowego. Jeśli wtedy tętnicę uda się udrożnić, skutki zawału na ogół są niewielkie.
Podstawową metodą leczenia jest angioplastyka wieńcowa, czyli udrożnienie zamkniętej tętnicy za pomocą specjalnego cewnika z balonikiem. Angioplastykę wykonuje się w znieczuleniu miejscowym; nie wymaga otwierania klatki piersiowej, instrumenty zaś wprowadza się do serca przez tętnicę udową (w okolicy pachwiny) lub tętnicy promieniowej (w okolicy nadgarstka). Podczas angioplastyki często wszczepiany jest stent, czyli rodzaj sprężyny rozprężającej tętnicę i utrzymującej jej właściwy przekrój. - Mamy najnowocześniejsze urządzenia i świetnie wyszkolonych specjalistów. Liczba ośrodków posiadających pracownię hemodynamiczną czynną przez całą dobę, siedem dni w tygodniu, w której można pomóc choremu z zawałem, jest również wystarczająca - mówi prof. Janina Stępińska, kierownik Oddziału Intensywnej Terapii Kardiologicznej i Kliniki Wad Nabytych Serca Instytutu Kardiologii w Warszawie--Aninie. Problemem wciąż pozostaje to, że pacjent jest dowożony do takiej pracowni dość późno. - Opóźnienie nie wynika ze złej pracy pogotowia ratunkowego - karetki przyjeżdżają naprawdę szybko i równie szybko dowożą chorych. Nie wynika ono również ze złej organizacji sieci szpitali - na ogół pacjenci trafiają prosto do ośrodka mającego pracownię hemodynamiczną i prosto do tej pracowni z ominięciem innych klinik. Niestety, czas, jaki choremu czy jego rodzinie zabiera podjęcie decyzji o wezwaniu pomocy, jest zbyt długi - mówi prof. Stępińska. - Nie ma to związku z wykształceniem chorych. Paradoksalnie czas ten jest dłuższy w dużych miastach, gdzie - wydawałoby się - łatwiej jest wezwać pomoc. Zanim chory zadzwoni, będzie próbował ten ból przeczekać - bo "może za chwilę minie", "skonsultuje się" z sąsiadem, wujkiem i kuzynem, wypróbuje inne leki itd. A czas ma kluczowe znaczenie - czasem decyduje o przeżyciu, a zawsze o tym, w jakim stanie ten człowiek będzie dalej żył. Natychmiastowa pomoc - szybkie udrożnienie zamkniętej tętnicy - sprawia, że często możliwy jest niemal całkowity powrót do zdrowia, że pacjent będzie mógł prowadzić normalne, aktywne życie - mówi prof. Stępińska.
Najczęściej rozpoznawanym dziś zaburzeniem rytmu jest migotanie przedsionków. Ryzyko pojawienia się tej arytmii wzrasta wraz z wiekiem. - Jak się szacuje, problem dotyczy ok. 8 proc. ludzi po 70.-75. roku życia. A biorąc pod uwagę, że nasze społeczeństwo starzeje się, przypadków tych na pewno będzie coraz więcej - tłumaczy prof. Stępińska. Oczywiście, migotanie przedsionków to nie tylko problem ludzi starszych - czasami pojawia się u ludzi w nawet bardzo młodym wieku. Migotanie przedsionków jest objawem, który towarzyszy wielu chorobom układu krążenia, np.: nadciśnieniu tętniczemu, chorobie wieńcowej, wadom serca. Może być związane z innymi schorzeniami: nadczynnością tarczycy, niedokrwistością, kamicą pęcherzyka żółciowego. Niekiedy leczenie choroby podstawowej powoduje również wyleczenie z arytmii - mówi prof. Stępińska. Migotanie przedsionków może też pojawić się w sposób całkowicie samoistny; tak często się zdarza u bardzo młodych ludzi. Jak objawia się migotanie przedsionków? Uczuciem kołatania, nierównego, częstego bicia serca, ale też zawrotami głowy, dusznością, spadkiem kondycji fizycznej, łatwym męczeniem się czy nawet zasłabnięciami.
Czym grozi migotanie przedsionków? - Zdrowe serce pracuje w stałym rytmie: jeden do jednego - skurcz przedsionków, potem skurcz komór. Gdy jednak przedsionki kurczą się niemiarowo i bardzo szybko - z częstością 240-360 na minutę - co któryś skurcz zostaje przewiedziony do komór serca i one również zaczynają bić nieregularnie, czasem szybko. Wyniki badań pokazują, że jeśli czynność komór jest dobrze kontrolowana, to chorzy żyją tak samo długo jak przy rytmie miarowym, zatokowym. Jednak komfort życia jest gorszy. Migotanie przedsionków u osób starszych i ze współistniejącymi innymi chorobami: nadciśnieniem tętniczym, cukrzycą, może stanowić poważne zagrożenie dla chorego - mówi prof. Stępińska. - To zagrożenie wynika ze zwiększonego ryzyka udaru mózgu. Jak leczy się migotanie przedsionków? To zależy od wielu czynników, m.in. wieku pacjenta, jego stanu zdrowia i oczywiście przyczyny powstania arytmii. Stosuje się zarówno metody farmakologiczne, jak i tzw. ablację, czyli zniszczenie za pomocą prądu ogniska, w którym wytwarzane są dodatkowe impulsy pobudzające serce do skurczu. W przypadku migotania przedsionków u osób starszych bardzo ważne jest podawanie leków przeciwzakrzepowych, by nie dopuścić do udaru mózgu. - W Polsce mamy kilka bardzo dobrych ośrodków wykonujących zabiegi ablacji. Problemem jest wciąż zbyt długi czas oczekiwania - mówi prof. Stępińska.
Większość z nas słyszała o wrodzonych wadach serca - co jakiś czas media obiega wiadomość o tym, że na świat przyszło dziecko z jakąś skomplikowaną wadą, którą chirurdzy starają się naprawić. Znacznie rzadziej słyszymy o nabytych wadach serca - tych, które pojawiają się już w trakcie życia. Dawniej wady zastawkowe były powikłaniem choroby reumatycznej. Teraz na szczęście choroby reumatycznej w Polsce prawie nie ma. Najczęstszą wadą nabytą serca jest obecnie zwężenie zastawki aortalnej, które utrudnia odpływ krwi z lewej komory do całego ciała. Głównym czynnikiem ryzyka rozwoju tej wady jest postępujący wiek i co się z tym wiąże - pojawiające się w sercu zmiany zwyrodnieniowe i wapnienie płatków zastawek. Zwężenie zastawki aortalnej powoduje m.in., że łatwiej się męczymy, mamy zawroty głowy, mroczki przed oczami, czujemy duszność, bóle w klatce piersiowej; może też dochodzić do omdleń, a nawet do pełnej utraty przytomności spowodowanej groźnymi dla życia zaburzeniami rytmu.
Jak rozpoznaje się tę wadę?
- Dla doświadczonego lekarza to stosunkowo proste - wystarczy przyłożyć słuchawkę do piersi i wychwycić charakterystyczny szmer. Ostateczną diagnozę wydaje się po przeprowadzeniu badania echokardiograficznego - mówi prof. Stępińska.
Jak leczy się tę wadę? Wykonując zabieg wymiany źle pracującej zastawki. - Oczywiście, jeżeli nie ma przeciwwskazań medycznych albo zabieg nie jest obarczony zbyt dużym ryzykiem. Wada dotyczy w większości osób starszych. Sam wiek nie stanowi przeciwwskazania do leczenia chirurgicznego, jednak liczne choroby współistniejące mogą być przyczyną wysokiego ryzyka operacji - mówi prof. Stępińska.
Istnieją również nieoperacyjne metody wymiany zastawki aortalnej. Pierwsza - przez tętnicę udową (zabieg wykonuje kardiolog interwencyjny) i druga - przez koniuszek serca (ten zabieg to domena kardiochirurga).
- To dobre, nowoczesne metody, ale nie dla każdego. Stosujemy je tylko u osób, u których nie można przeprowadzić klasycznej operacji wymiany zastawki z powodu zbyt wysokiego ryzyka - podsumowuje prof. Stępińska.
Przynajmniej raz w roku powinniśmy kontrolować ciśnienie tętnicze. Poproś o zmierzenie ciśnienia przy okazji każdej wizyty u lekarza. Ciśnienie tętnicze powinno być niższe niż 140/90 mm Hg, a u osób z cukrzycą lub nieprawidłowym poziomem cukru - niższe niż 130/80 mm Hg. Musimy też regularnie sprawdzać, czy nie przekroczyliśmy prawidłowej wagi ciała. Najprościej mierzyć w tym celu obwód w pasie - otyłość brzuszna jest najgroźniejsza dla zdrowia; to również ważny wskaźnik pokazujący, że jesteśmy zagrożeni kłopotami sercowymi. Norma dla mężczyzn to 94, dla kobiet - 80 cm.
Po 30. roku życia każdy z nas powinien sobie raz do roku robić badanie cholesterolu, a po 40. - EKG . To wręcz obowiązek dla wszystkich, u których w rodzinie występowały choroby układu krążenia, i dla palaczy.
Pamiętaj o:
- niepaleniu tytoniu
- aktywności fizycznej - przynajmniej przez 30 minut pięć razy w tygodniu
- zdrowych nawykach żywieniowych
- utrzymywaniu prawidłowej masy ciała
- utrzymywaniu prawidłowego ciśnienia tętniczego krwi
- utrzymywaniu stężenia cholesterolu we krwi poniżej 5 mmol/l (190 mg/dl)
- prawidłowym poziomie cukru we krwi
- unikaniu nadmiernego stresu