Około 14. roku życia chłopiec zmienia się w mężczyznę - rośnie, jego ramiona się poszerzają, sylwetka staje się bardziej umięśniona, członek się powiększa, pojawia się wyraźne owłosienie łonowe i pachowe, a także zarost nad górną wargą i na policzkach, głos nabiera męskiej barwy, a jądra zaczynają wytwarzać plemniki, pierwszy raz występuje wytrysk nasienia. Młodzi mężczyźni bardzo interesują się swoją seksualnością, akcentują męskość, porównują się z rówieśnikami. Jeżeli to porównanie wychodzi na plus, czyli są rośli, silni, o wyraźnie zaznaczonych męskich cechach, wówczas czują się znakomicie w swojej skórze, nabierają pewności siebie, stają się samozwańczymi przywódcami grupy rówieśniczej. Jeśli jest inaczej, cierpią, a nierzadko popadają w kompleksy. Oczywiście zupełnie niepotrzebnie! Wszak mężczyźni dojrzewają długo i proces ten ma charakter skokowy. Drobny, dziecinny piętnastolatek ma jeszcze czas, żeby nie tylko dogonić, ale
i przegonić swojego rówieśnika. Wiele zależy tu od cech, które odziedziczył po męskich członkach swojej rodziny. Niezależnie od tego, jak przebiega indywidualny proces dojrzewania, prawie każdego młodego człowieka dręczą pewne wątpliwości, szuka odpowiedzi na pytania, których często nie ma komu postawić albo po prostu wstydzi się to zrobić. Jedno z tych pytań dominuje i, co ciekawe, wcale nie znika z głowy mężczyzny wraz z osiągnięciem dojrzałości. Frapuje również dorosłych mężczyzn. To odwieczne, dręczące pytanie o wielkość penisa.
Po pierwsze, warto wiedzieć, że rozmiar penisa nie ma związku z rozmiarami reszty ciała. Wysoki i masywny mężczyzna może mieć penis mniejszy niż człowiek drobny i szczupły. Badania wskazują, że 7,5 cm do 10 cm w spoczynku i 12,5 cm do 17,5 cm we wzwodzie można uznać za normę. Nie znaczy to oczywiście, że mężczyzna, który nie mieści się w tych normach, jest nieprawidłowo zbudowany, no, chyba że te odchylenia są naprawdę znaczne.
Wielu panom wydaje się, że od rozmiaru penisa zależy ich życiowe powodzenie i szczęście w związkach z kobietami. To oczywiście nie jest prawdą, albowiem kobiety nie oceniają kochanków tylko pod kątem penisa, jak to często czynią sami panowie. Dla kobiety ważniejsze jest to, kim jest wybranek serca, jak się do niej odnosi, czego ona może się po nim spodziewać i czy ją kocha. Zakochana kobieta akceptuje swojego mężczyznę w całości i jeśli tylko chce być z nim szczęśliwa, to jest, bez względu na owe magiczne centymetry.
Niemniej niektórzy mężczyźni nie chcą w to uwierzyć, tkwią w swoim kompleksie i rozpaczliwie próbują coś zrobić, żeby powiększyć rozmiary penisa. Ulegają reklamom różnych dziwnych metod, które w cudowny sposób poprawią naturę i usuną problem. Otóż prawda jest taka, że nie ma bezpiecznej i pewnej metody powiększenia penisa - ani farmakologicznej, ani hormonalnej, ani operacyjnej. W skrajnych sytuacjach
- gdy penis jest tak mały, że niemożliwe jest wprowadzenie go do pochwy
- wykonuje się operacje mające umożliwić podjęcie życia seksualnego. Są to zabiegi trudne, obarczone ryzykiem i na dodatek niegwarantujące sukcesu. Przeprowadza się je tylko w bardzo rzadkich przypadkach. Zatem zamiast zamartwiać się i wydawać pieniądze na czary-mary, trzeba siebie zaakceptować i nie koncentrować się na tym drobnym anatomicznym szczególe. Rozmiar członka naprawdę nie ma znaczenia, bo przecież liczy się przede wszystkim jego sprawność w działaniu, a nie wygląd!
To nie koniec zmartwień związanych z wyglądem penisa. Zarówno młodzieńcy, jak i dorośli mężczyźni odczuwają niepokój, jeśli ich penisy nie są dość proste, czyli mówiąc wprost, martwi ich krzywy penis. Tymczasem większość penisów jest trochę zakrzywiona. W lewo, w prawo, w górę lub w dół. To nie ma żadnego znaczenia, jeśli nie przeszkadza w odbyciu normalnego stosunku seksualnego, a nawet czasami może dawać kobiecie dodatkowe doznania. Każda para po jakimś czasie współżycia dopasowuje się seksualnie - odnajduje pozycje i sposoby pobudzania, które są najodpowiedniejsze w ich konkretnej konfiguracji. Jeśli natomiast krzywizna jest na tyle znaczna, że uniemożliwia normalne funkcjonowanie i powoduje ból, trzeba zgłosić się do lekarza i posłuchać jego zaleceń. Są to równie rzadkie przypadki jak patologicznie mały penis.
To kolejny męski problem związany z budową penisa. Oznacza zwężenie napletka, które uniemożliwia ściągnięcie go i odsłonięcie żołędzi. Czasami da się to zrobić na siłę, ale jest to bolesne, nieprzyjemne, może prowadzić do pękania napletka. Robią się blizny i w efekcie napletek zwęża się jeszcze bardziej. W zasadzie stulejka powinna być zauważona we wczesnym dzieciństwie przez opiekunów małego chłopca lub przez lekarza pediatrę. Wtedy stosuje się ćwiczenia rozciągające napletek, ewentualnie przeprowadza zabieg nacięcia napletka lub usunięcia jego części. Niestety, czasami z różnych powodów ta dolegliwość nie zostaje zauważona w porę, co może zaburzać wzrost prącia, prowadzić do stanów zapalnych, a także utrudniać wzwód członka. Zdarza się i tak, że dopiero zupełnie dorośli mężczyźni zgłaszają się do lekarza zaniepokojeni tym, że nie funkcjonują normalnie w życiu seksualnym. Jeżeli masz problemy ze ściąganiem napletka, nie bagatelizuj ich. Jak najszybciej zgłoś się do lekarza.
Powiedzieliśmy już o tym, że rozmiar członka nie ma znaczenia. Czas stwierdzić kolejny fakt: znaczenie ma zupełnie co innego niż rozmiar. żeby mężczyzna mógł przeżyć satysfakcjonujący stosunek, by w ogóle do niego doszło, musi zadziałać mechanizm, który wprawi prącie w ruch i doprowadzi do erekcji.
Na skutek tzw. bodźca seksualnego (wyobrażenia, skojarzenia, obrazu, szeptu, zapachu - tego wszystkiego, co uwodzi i podnieca) dochodzi do skomplikowanych przemian hormonalnych, a w ich wyniku do tzw. ciał jamistych prącia nagle dopływa krew. Mówiąc niezbyt precyzyjnie, ale obrazowo: penis zasysa krew z ciała jak gąbka, chłonie ją i właśnie od niej sztywnieje i rośnie. U zdrowego, sprawnego seksualnie mężczyzny stan ten utrzymuje się na tyle długo, by doszło do stosunku zakończonego wytryskiem i pełną satysfakcją.
Używamy słowa "zdrowy" z dwóch powodów. Po pierwsze, dobra kondycja seksualna to jeden z warunków ogólnego zdrowia człowieka - zdrowie seksualne jest przez WHO (Światową Organizację Zdrowia) traktowane nie jak luksus czy szczęście,
ale prawo każdego człowieka. Drugi powód jest następujący: zaburzenia erekcji najczęściej (w 80 proc.) związane są z jakimś rodzajem problemów zdrowotnych. Nie mówimy tu rzecz jasna o jednorazowym spadku formy - to, że od czasu do czasu mężczyzna "nie staje na wysokości zadania", nie jest niczym niezwykłym - może to nie jego dzień, może jest zmęczony, wypił o kilka piw za dużo, albo... naprawdę zakochał się po uszy (seksuolodzy dobrze znają to zjawisko: gdy mężczyzna pragnie zbyt mocno, siły czasem gasną stłumione tym żarem). Zaburzenia erekcji to sytuacja, w której fiaskiem kończy się jedna na cztery próby współżycia.
Jeśli można zliczyć już kilka takich nieudanych prób, pora spokojnie zastanowić się nad przyczynami i jak najszybciej ten stan zmieniać, by nie doprowadzić do pogorszenia sprawy. Dla mężczyzny utrata formy seksualnej to przeważnie silne przeżycie, często nawet druzgoczące. Pojawiają się myśli o starzeniu, złość na własne ciało, wstyd, przekonanie o tym, że już nigdy nie będzie lepiej. Najgorsze, co w takiej sytuacji można zrobić, to zamknąć się w swym cierpieniu, odsunąć od partnerki (na marginesie - ona będzie przeżywać katusze, sądząc, że przestała być już atrakcyjna) lub zacząć szukać nowych miłosnych przygód. Zarówno jedna, jak i druga metoda jest drogą donikąd i spowoduje psychologiczne utrwalenie problemu. Na początek najlepiej przyjrzeć się swojemu trybowi życia. Mężczyzna, który pracuje ponad siły, "sport" uprawia tylko pomiędzy drzwiami samochodu a mieszkania, wieczory spędza przed telewizorem, źle się odżywia, lubi wypić, pali papierosy - może sobie za problemy łóżkowe sam podziękować. Zaburzenia erekcji to wynik właśnie tego niehigienicznego trybu życia. Pora na zmianę i... wizytę u lekarza.
Można udać się do lekarza pierwszego kontaktu, ale specjalistami z zakresu leczenia zaburzeń erekcji są urolodzy, androlodzy, seksuolodzy. Warto to zrobić, gdyż zaburzenia erekcji towarzyszą często chorobom naczyniowym, chorobom serca i nerek, cukrzycy, zaburzeniom hormonalnym. Mogą być skutkiem zażywania niektórych leków, np. antydepresyjnych, uspokajających, obniżających ciśnienie, albo narkotyków. Poza tym jedynie lekarz może pokierować skuteczną terapią. W 20 proc. przypadków za kłopoty odpowiadają przyczyny psychologiczne: niska samoocena, problemy zawodowe (np. bezrobocie), złe doświadczenia z przeszłości, problemy w związku, nadmierne wymagania partnerki.
Niezależnie od przyczyn zaburzenia erekcji dają się skutecznie wyleczyć w większości przypadków. Jak? Oto najczęściej stosowane metody.
W zaburzeniach erekcji stosuje się trzy leki różniące się nieco sposobem i czasem działania. Efekt jest jeden: pod wpływem podniecenia seksualnego (które jest nadal nieodzowne) dochodzi do napływu krwi do ciał jamistych prącia i wzwodu umożliwiającego stosunek. Wyboru leku dokonuje lekarz wraz z pacjentem - zależy to od stanu zdrowia, stylu życia, upodobań. Najbardziej znana viagra jest lekiem dobrym i wypróbowanym, ale niezalecanym przy chorobach serca i naczyń krwionośnych. Na jej wchłanianie może mieć wpływ spożyty tłusty posiłek i alkohol, a wśród efektów ubocznych wymienia się zaczerwienienie twarzy i... widzenie na niebiesko. Poza nią w aptekach można dostać też levitrę i cialis. Zalety levitry to szybki czas działania (po kwadransie od zażycia) i mało efektów ubocznych (bóle głowy, rumieńce). Mogą ją zażywać osoby z chorobami układu krążenia. Cialis wyróżnia wyjątkowo długi czas działania: do 36 godzin (dlatego zwany jest pigułką weekendową). Oczywiście mowa tu nie o czasie trwania erekcji, ale o tym, że jeśli w czasie tych 36 godzin mężczyzna zapragnie zbliżenia, ciało go nie zawiedzie.
Uwaga: Wymienione leki są dostępne wyłącznie na receptę. Mają silne działanie i lekarz przed ich przepisaniem musi wykluczyć przeciwwskazania. Nie wolno ich kupować na czarno ani stosować rzekomo identycznie działających zamienników. Taką brawurę można przypłacić zdrowiem lub... porażką w sypialni.
Jeśli leki nie działają lub mężczyzna z jakichś przyczyn nie może ich zażywać, można stosować zastrzyki. Podaje się je do penisa tuż przed stosunkiem, by wywołać napływ i zatrzymanie krwi w ciałach jamistych. Do wyboru są klasyczne strzykawki bądź aplikatory, którymi wprowadza się lek do cewki moczowej.
Metoda w Polsce rzadko stosowana, bardziej popularna na Zachodzie. Za pomocą cylindra z pompką wywołuje się erekcję i żeby ją utrzymać, u nasady penisa zakłada się gumkę. Metoda ma swoje minusy: członek jest zimny, erekcja może nie objąć całego prącia, mogą pojawić się na nim wybroczyny.
W rzadkich przypadkach, gdy inne metody nie działają, można zdecydować się na operację. Do prącia w oba ciała jamiste wszczepia się specjalne protezy, a w okolicy moszny zostawia rodzaj "wentylu". Gdy mężczyzna chce wywołać erekcję, do ich wnętrza pompuje płyn, który usztywnia cały członek. Istnieją jeszcze protezy półsztywne - to rurki wszczepione do prącia, które można wygiąć i osiągnąć stan zbliżony do erekcji.
Bywa stosowana najczęściej razem z innymi formami leczenia i w przypadku zaburzeń o podłożu psychologicznym daje dobre efekty.
Wielu mężczyzn ma problemy z tym, by obiektywnie ocenić swoją sprawność - bo niby z czym porównywać? Z relacjami kolegów? Przecież bywają mocno podkolorowane. Wiadomo, że sporadyczne kłopoty z seksem mogą się zdarzyć każdemu - przemęczenie, stres, choroba albo po prostu zły dzień. Ale jeśli takie incydenty się powtarzają lub trudności się nasilają, powinno zapalić nam się w głowie światełko alarmowe. Jak więc jest w twoim przypadku? Pomoże ci to ustalić kwestionariusz opracowany przez brazylijską seksuolog dr Carmitę Abdo z kliniki zaburzeń seksualnych w Instytucie Psychiatrii na Uniwersytecie Medycznym w Sao Paulo we współpracy z firmą Pfizer. Gdy go rozwiążesz, poznasz swoje SQ (od ang. sexual quotient), czyli iloraz seksualności, który jest wypadkową takich czynników jak: poziom libido, jakość erekcji, umiejętność kontrolowania wytrysku, zdolność przeżywania orgazmu, wrażliwość na potrzeby partnerki.
Odpowiedz szczerze na podane pytania, opierając się na swoich doświadczeniach seksualnych z ostatnich sześciu miesięcy. Przy każdym pytaniu zaznacz jedną z pięciu możliwych odpowiedzi:
0 - nigdy
1 - nieregularnie lub rzadko
2 - czasami
3 - w 50 procentach przypadków
4 - w większości przypadków
5 - zawsze
Czy uważasz, że twoja siła uwodzicielska jest wystarczająca, abyś - z poczuciem pewności siebie - zainicjował stosunek seksualny? - 0 1 2 3 4 5
Czy uważasz, że gra wstępna jest przyjemna i satysfakcjonująca dla ciebie i twojej partnerki? - 0 1 2 3 4 5
Czy poziom satysfakcji seksualnej i zdolność przeżywania orgazmu przez twoją partnerkę ma wpływ na twoje możliwości seksualne? - 0 1 2 3 4 5
Czy możesz utrzymać erekcję do momentu, aż stosunek seksualny zakończy się satysfakcjonującym orgazmem? - 0 1 2 3 4 5
Czy jesteś w stanie osiągnąć i utrzymać erekcję przez cały czas trwania aktywności seksualnej? - 0 1 2 3 4 5
Czy jesteś zdolny do kontrolowania wytrysku, żeby stosunek seksualny trwał tak długo, jak byś tego chciał? - 0 1 2 3 4 5
Czy jesteś zdolny do osiągnięcia orgazmu podczas stosunku seksualnego? - 0 1 2 3 4 5
Aby obliczyć swój iloraz sprawności seksualnej, zsumuj uzyskane punkty i pomnóż wynik przez dwa. Następnie odczytaj swój wynik.
Jestem bardzo zadowolony z mojego życia seksualnego i w pełni się nim cieszę.
Cieszę się seksem, ale istnieje jeszcze miejsce na poprawę.
Obawiam się, że moje zadowolenie seksualne mogłoby być znacznie większe.
Mam poczucie, że moje życie seksualne nie daje mi wystarczającej satysfakcji.
Obawiam się, że odczuję większą satysfakcję, czytając dobrą książkę, niż angażując się w życie seksualne.
Z badań, które przeprowadzili autorzy testu, wynika, że przeciętne SQ zdrowych mężczyzn wynosi 84. Natomiast u osób z zaburzeniami erekcji wskaźnik ten wynosi od 26 do 74 w zależności od stopnia zaawansowania problemu. Jeśli twój wynik nie jest zadowalający, poszukaj pomocy!
Potwierdzaj - słowami, gestami i westchnieniami - to, że on (cały!) jest dla ciebie atrakcyjny - męski, mocny, sprawny, cudowny. Że potrafi zdziałać cuda...
Pamiętaj, gdy przychodzi do tematu ich własnego przyrodzenia, mężczyźni gwałtownie tracą poczucie humoru. Lepiej nie żartuj sobie z niego, bo nigdy nie wiesz, kiedy w jego mniemaniu przekroczysz magiczną granicę między dowcipem a krytyką. Nawet jeśli jest zabawnie zakrzywiony albo strasznie się skurczył w zimnej wodzie, za nic nie wolno ci parsknąć śmiechem!
Pamiętaj - penis to jego najcenniejszy skarb, ważne, żebyś ten skarb doceniała. Dowartościuj ukochanego, mówiąc, że jest odpowiednio duży (nie "taki średni", nie "przeciętny", tylko "duży"!) i ma cudowny kształt. Sama wiesz najlepiej, że nie musisz wcale kłamać. Prawda jest taka, że kobieta akceptuje mężczyznę, na którym jej zależy, w każdym calu - podoba jej się jego penis właśnie taki, jaki jest, nie marzy wcale, żeby był większy, grubszy czy prostszy. Jednak mężczyźni chyba nie do końca potrafią w to uwierzyć i mimo wszystko potrzebują z ust kochanki potwierdzenia, że tak jest w porządku, ba, jest super!
Jeśli widzisz, że twój mężczyzna nie jest akurat w formie, czujesz, że reaguje na pieszczoty mniej entuzjastycznie i być może nie będzie mógł stanąć na wysokości zadania, taktownie się wycofaj. Taktownie, czyli nie ze słowami: "Jakoś sklapciałeś. Widzę, że dziś nic z tego nie będzie". Po prostu zajmij go rozmową na inny temat, wyciągnij na spacer, możesz nawet udać, że to ty nie czujesz się dziś na siłach. Dzięki temu pozwolisz mu zachować twarz, złagodzisz poczucie wstydu, które mężczyzna nieuchronnie ma w takich chwilach. Mowa oczywiście o sytuacjach, kiedy partner jest ogólnie sprawny seksualnie, a tylko sporadycznie przydarza mu się gorsza forma. Jeśli zaobserwujesz, że okres seksualnej niedyspozycji się przedłuża, a mężczyzna zaczyna coraz częściej unikać zbliżeń, powinnaś delikatnie zainicjować rozmowę, zapytać, czy wszystko w porządku, czy się czymś nie martwi i czy możesz mu jakoś pomóc. Okaż mu wsparcie, gdyż być może on w samotności boryka się z problemem przygasającej potencji.
Odpowiada Ewa Żeromska
Przebieg spotkania zależy przede wszystkim od tego, z jaką sprawą pacjent przychodzi. Żaden seksuolog nie będzie się kazał rozbierać osobie, która zgłasza się z powodu nerwic, lęków, zahamowań. Wizyta polega wtedy na rozmowie, wyjaśnieniach itp. Wyleczyć trzeba bowiem duszę. Jeśli wątpliwości dotyczą technik pobudzania lub współżycia, demonstruje się je na eksponatach, nie na żywych organizmach. Tylko w sytuacjach, gdy obawy
pacjenta związane są np. z budową narządów rodnych, lekarz seksuolog może
zechcieć je obejrzeć. Słowem - gabinet seksuologa to nie miejsce, gdzie człowiek jest rozbierany do naga, poniżany, zmuszany do niecnych praktyk. To przede wszystkim miejsce, gdzie może swobodnie porozmawiać o swoich kłopotach i - przy zachowaniu pełnej dyskrecji - wyjaśnić wątpliwości dotyczące intymnej sfery życia.
To zależy, czy jedno jądro "od zawsze" było większe, czy też powiększyło się niedawno. Ludzie nie są idealnie symetryczni - większość z nas ma jedno oko, ucho, pierś czy stopę większą od drugiej. To samo dotyczy jąder. Jeśli więc pani mąż ma nieproporcjonalne jądra odkąd pamięta, nie ma powodu do niepokoju. Jeśli natomiast jedno jądro dopiero ostatnio się powiększyło, trzeba koniecznie skonsultować to z lekarzem, gdyż może to być objaw poważnej choroby. Mężczyźni zwykle dość niechętnie przyznają się komukolwiek do kłopotów z genitaliami, wychodząc z założenia, że prawdziwemu facetowi męskość nigdy nie szwankuje. Tu jednak chodzi o zdrowie. Trzeba przełamać wstyd.
Tak. Należy jeść mało tłuszczu, za to dużo warzyw, zwłaszcza selerów naciowych oraz orzechów i rodzynków. Słynnym afrodyzjakiem jest awokado, dlatego radzę sięgać po nie jak najczęściej. Trzeba również unikać wszelkiego rodzaju używek - tytoniu, alkoholu - gdyż spożywanie ich, zwłaszcza w dużych ilościach, zdecydowanie obniża potencję. Poza dietą wpływ na sprawność seksualną ma styl życia prowadzony przez mężczyznę. Mało ruchu, przegrzanie ciała (np. podczas długiej jazdy samochodem na
podgrzewanym siedzeniu) zmniejszają seksualne możliwości panów.
Niekoniecznie. Seks u mężczyzn jest szalenie czułym parametrem. Jeżeli cokolwiek w ich
życiu nie układa się pomyślnie (mają problemy zawodowe, zdrowotne czy emocjonalne), natychmiast odbija się to na ich sprawności seksualnej. Dlatego przy sporadycznych kłopotach z potencją trzeba się przede wszystkim zastanowić, czy nie mają one podłoża psychicznego - może w twoim życiu dzieje się coś, co sprawia, że podświadomie się denerwujesz? Warto oczywiście udać się do lekarza pierwszego kontaktu, aby sprawdzić, czy zaburzenia erekcji nie są wynikiem problemów zdrowotnych. Lekarz prawdopodobnie zleci wykonanie badań (m.in. krwi) i na ich podstawie ewentualnie skieruje pacjenta do specjalisty (androloga, urologa).
Chodzi pani pewnie o wielkość genitaliów, które podobno mają odzwierciedlenie w innych częściach ciała - mówi się np., że jeśli mężczyzna ma duże stopy, to ma też dużego penisa. Niestety, te teorie nie znajdują potwierdzenia w rzeczywistości. Nie znam żadnej reguły, która pozwoliłaby oceniać męską sprawność seksualną "na odległość". I całe szczęście, bo przecież największa przyjemność tkwi w odkrywaniu tajemnicy krok po kroku... Poza tym nie o detale tu chodzi. Dla kobiety zwykle najlepszym kochankiem jest ten, którego ona kocha.