Chociaż kolejki, poza tymi do kas podczas wyprzedaży, to zjawisko, o którym rodacy mogli już zapomnieć, Polki poświęcają na zakupy coraz więcej czasu. I wcale nie takie, które pozwalają ugotować obiad czy posprzątać dom.
Dziś aż 32 proc. z nas (w większości kobiet) poświęca na jeden wypad do sklepu aż trzy godziny. 13 proc. potrzebuje jeszcze więcej czasu - wynika z badań SMG/KRC MillwardBrown przeprowadzonych dla Silesia City Center. Nie są to zakupy w sklepach osiedlowych. To luksusowe centra handlowe znajdują oddanych wyznawców.
Nie chodzi tylko o kupowanie, a po prostu miłe spędzanie czasu. Zakupy przestają być przykrym obowiązkiem, a stają się podobnie jak dla mieszkanek USA, Wielkiej Brytanii czy Kanady, czystą przyjemnością. Do zakupów podchodzimy coraz bardziej spontanicznie, nie zawsze je planując. Często wypad do centrum handlowego podyktowany jest naszym nastrojem i staje się odskocznią od codzienności. Dziś aż 22 proc. osób odwiedzających centrum handlowe robi zakupy spontanicznie, wpadając do sklepu i po prostu kupując to, co wpadnie im w oko.
To czyściec dla portfela i raj dla handlowców. 8 na 100 gości galerii handlowej zostawia w niej jednorazowo ok. 400 zł. I kryzys im niestraszny.
Wyjaśnienie, dlaczego kobiety lubią lepiej wyglądać, relaksować się i kupować w pięknych wnętrzach, a nie brzydkich, to żadne wyzwanie dla psychologów. Można wręcz zasuwać banałem za banałem. Zakupy poprawiają nastrój. Zrozumiałe.
Dlaczego jednak aż 97% kobiet zdarza się shopping skuteczniej poprawiający humor niż seks (wyniki sondażu Grupy IQS)? Naukowcy z University of Westminster w Londynie udowodnili, że podczas zakupów i wyprzedaży poziom endorfin skacze nam do takiego samego, jak podczas stosunku seksualnego.
Endorfiny to kilkanaście różnych substancji hormonalnych, produkowanych w naszym mózgu i rdzeniu kręgowym. Sprzyjają doskonałemu samopoczuciu i samozadowoleniu, łagodzą ból, walczą ze stresem, a nawet wywołują stany euforyczne, stąd nazywane są hormonami szczęścia.
Dotychczas skok endorfin kojarzono przede wszystkim z wysiłkiem fizycznym i rywalizacją (to przez hormony właśnie sportowcy chcą wygrywać) oraz aktywnością seksualną. Już łagodne pieszczoty i faza wstępna sprzyjają prawdziwemu wyrzutowi tych fantastycznych hormonów, dlatego wiele kobiet lubi się kochać, nawet jeśli na finał nie osiąga orgazmu ( więcej o kobiecym orgazmie ).
Nie bez znaczenia jest też dieta i pogoda. Czytaj więcej: seks, słońce, słodycze - przepis na szczęście?
Okazuje się, że myśl o zakupach, a do tej nie potrzeba nawet towarzystwa, może dać zbliżone wyniki. Może dlatego w badaniach First Magazine 4 na 10 kobiet mając do wyboru seks lub zakupy, wybrałoby to drugie. Ponad połowa z 12 tysięcy Brytyjczyków przebadanych przez psychologa dr Arica Singmana odczuwała podniecenie już na myśl o zakupie nowego produktu. Aż 19 proc. badanych zostało przez naukowca określonych, jako "zakupomaniacy", z tej grupy 95 proc. stanowiły kobiety, dla których szczególnym zakupowym afrodyzjakiem są kosmetyki.
Sprawdź, czy jesteś zakupoholiczką
Czas zakupów systematycznie się wydłuża, a stosunków seksualnych skraca. Z dorocznych badań znanego seksuologa, prof. Zbigniewa Izdebskiego, wynika, że łóżkowe igraszki nie zajmują rodakom już więcej, jak 14 minut, a jeszcze nie tak dawno temu sięgały minut 18.
Ten wynik wcale nie jest taki zły: badania międzynarodowe zwykle podają średni czas stosunku seksualnego w przedziale 7-10 minut.
Przyczyn tego zjawiska jest wiele: tryb życia zabija libido, pośpiech to nasz wierny towarzysz, a kondycja młodych ambitnych mężczyzn, żyjących w ciągłym stresie, nie imponuje. Jeśli do kompletu dodamy coraz większe, słusznie zresztą, wymagania seksualne partnerek, to nie może dziwić, że on woli często iść z nią na zakupy (albo dać na nie pieniądze) niż do łóżka.
W tygodniu spędzamy znacznie więcej czasu w sklepach niż na figlach... Tylko czy na pewno. Ostrożnie z tymi statystykami. Niby wszystko jasne: skoro w galerii handlowej siedzisz trzy godziny, a kochasz się kilkanaście minut...
Wiadomo: statystycznie pan i jego pies mają po trzy nogi. Nie podważamy oczywiście sensowności tej przydatnej i poważnej metody badania zjawisk społecznych. Pamiętamy o metodologii, próbie badawczej... I w tym rzecz.
Kiedy badania obejmują czas spędzany na zakupach, niejednokrotnie wliczane jest wszystko: dojazd, oglądanie witryn, plotki, przymiarki... Nie liczy się tylko czas spędzony przy kasie. Czas stosunku seksualnego nie uwzględnia natomiast romantycznej kolacji we dwoje, patrzenia sobie w oczy, pierwszych pieszczot... Liczy się wyłącznie penetracja. Stąd te rozbieżności. Miejmy nadzieję.
Więcej na ten temat: