Systematycznie przybywa Polaków z zaburzeniami psychicznymi, a ubywa możliwości otoczenia ich właściwą opieką. Środowiskowe domy samopomocy nie są tu jakimś wyjątkiem. Niby wydatki państwa na nie rosną (z prawie 452 mln zł w 2016 r. do ponad 578 mln zł w 2018 r.), ośrodków przybywa (z 779 do 809), a warunki bytowe w placówkach są niezłe, to tylko pozornie dobra zmiana. Według szacunków Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej na koniec 2016 r. z takiej formy pomocy mogło skorzystać 80 proc. uprawnionych. W 2018 r. już tylko 73 proc.(1)
Środowiskowe domy samopomocy przeznaczone są dla tych osób z zaburzeniami psychicznymi, które m.in. w wyniku upośledzenia niektórych funkcji organizmu wymagają wsparcia, by móc egzystować w środowisku rodzinnym i społecznym. Przepisy określają cztery typy domów, w zależności od problemów ich podopiecznych:
Chociaż problem autyzmu jest w Polsce coraz bardziej poważny i nienowy (ocenia się, że rodzi się z nim jedno na sto dzieci (2)), możliwość tworzenia tego ostatniego typu domów istnieje dopiero od 6 czerwca 2019 r. i nie były objęte kontrolą, na podstawie której powstał raport.
Nie można mieć wątpliwości, że wiele takich placówek funkcjonuje w sposób przestarzały, nie odpowiadając na współczesne potrzeby. Do końca 2018 r. środowiskowe domy samopomocy miały czas na dostosowanie się choćby do obowiązujących w polskich przepisach standardów - przepisów Ustawy o pomocy społecznej z 2004 r. oraz rozporządzenia Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 2010 r. w sprawie środowiskowych domów samopomocy. Sporo czasu? Przez 15 lat, czyli od kiedy powstała ustawa, ona sama wydaje się być już dość wiekową. Tymczasem - wiele ośrodków wsparcia i tak nie zdążyło i nie spełniło określonych przepisami wymogów w wyznaczonym terminie. Skutek? Dostały jeszcze więcej czasu. Nowy termin to koniec 2022 roku. Niemniej jednak NIK postanowiła sprawdzić już teraz, czy państwo prawidłowo świadczy pomoc w tej formie i co jest do zrobienia przez pozostałe trzy lata.
Stale rośnie liczba osób uprawnionych do korzystania z usług środowiskowych domów samopomocy. W 2016 r. było to ponad 31 tys. osób, a dwa lata później już prawie 34 tysiące. Według danych szacunkowych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, do objęcia pomocą przez środowiskowe domy samopomocy kwalifikuje się 37 tys. osób z zaburzeniami psychicznymi w skali kraju. Oznacza to, że dla ok. 7 tysięcy brakuje miejsc.
Na koniec 2018 r. prawie 8,5 proc. powiatów w skali kraju stanowiło jeszcze tzw. „białe plamy”, czyli nie funkcjonowała w nich żadna tego typu placówka, a niemal 20 proc. wszystkich ośrodków wsparcia nie spełniało wymaganych standardów. Można więc podejrzewać, że wielu potrzebujących i ich rodziny w ogóle nie ubiegają się o odpowiednie uprawnienia, bo nawet nie mają gdzie czekać w kolejce. Codzienne dojazdy do innego powiatu z osobą niepełnosprawną nie wydają się realne. Opieka całodobowa? Tu także jest źle.
Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej chwali się "rozwojem bazy miejsc całodobowych w ramach już działających ośrodków wsparcia dla osób z zaburzeniami psychicznymi". Jak w realnym świecie wygląda ten "rozwój"? W latach 2016-2018 liczba placówek oferujących miejsca całodobowe wzrosła w skali kraju z 28 do 33, a liczba samych miejsc odpowiednio ze 188 do 214. NIK zaznacza, że są województwa, w których wcale nie ma ośrodków zapewniających miejsca całodobowe (np. lubelskie, kujawsko-pomorskie, opolskie, podkarpackie, pomorskie i zachodniopomorskie).
Bytowo całkiem nieźle...
Prawie wszystkie skontrolowane placówki (15 z 17) spełniały określony przepisami standard usług bytowych. Obiekty nie mają barier architektonicznych, przygotowano udogodnienia dla osób niepełnosprawnych, a także wymaganą liczbę odpowiednio wyposażonych pomieszczeń do prowadzenia zajęć wspierająco-aktywizujących. To choćby sale do treningu kulinarnego, jadalnie mogące pełnić funkcję sali aktywizacji i terapii zajęciowej lub pomieszczenia do terapii ruchowej, sale ogólne - umożliwiające spotykanie się uczestników zajęć i ich rodzin. Ponadto, w ośrodkach znajdują się wielofunkcyjne, odpowiednio wyposażone pomieszczenia do prowadzenia zajęć z rękodzieła czy florystyczno-zielarskich i treningów rehabilitacyjnych, stolarnie, siłownie...
Zgodnie z obowiązującymi przepisami skontrolowane placówki zatrudniały psychologów, pedagogów, pracowników socjalnych oraz instruktorów terapii zajęciowej. W większości przypadków pracownicy mieli wymagane doświadczenie i przeszkolenie, chociaż obserwowano braki kadrowe. Wyjątkiem były dwa ośrodki: w Łasku i w Bielsku-Białej.
Badanie ankietowe przeprowadzone wśród opiekunów osób korzystających z usług ośrodków wsparcia potwierdziło, że w ocenie większości z nich placówki spełniają standardy usług bytowych. Zarazem aż 39 proc. badanych wskazało na konkretne działania, o które można byłoby poszerzyć ofertę domu. Ankietowani wskazywali nie tylko na potrzebę uruchomienia miejsc całodobowych, ale choćby zapewnienia w ośrodkach opieki medycznej, w szczególności logopedycznej i psychiatrycznej, zwiększenia zakresu usług transportowych oraz zorganizowania wsparcia psychologicznego także dla rodziców i opiekunów uczestników ośrodka.
Niby to nic dziwnego, że ludzie zawsze chcą więcej. Rzecz jednak w tym, że to, co dają ośrodki, w znacznym stopniu jest przypadkowe.Tylko 6 z 17 kontrolowanych gmin umiejętnie rozpoznawało potrzeby osób z zaburzeniami psychicznymi, korzystając przy tym z różnych źródeł danych, w tym danych medycznych, danych powiatowych zespołów ds. orzekania o niepełnosprawności, powiatowych urzędów pracy, lokalnych poradni zdrowia psychicznego, poradni psychologiczno-pedagogicznych, a także placówek oświatowych. Pozostałych 11 jednostek samorządu terytorialnego nie korzystało z takich danych, ograniczając się do pozyskiwania informacji z podległych ośrodków pomocy społecznej. W konsekwencji część osób potencjalnie zainteresowanych wsparciem środowiskowych domów samopomocy była pomijana już na etapie identyfikacji.
Zrozumienie potrzeb osób niepełnosprawnych intelektualnie to podstawa udzielania im właściwej pomocy. Tymczasem to trudne nawet dla najbliższych. Instytucje muszą wdrażać konsekwentne, klarowne zasady:
Działające ośrodki otrzymywały spore dotacje od wojewodów, ale wielu z nich zdawało się w ogóle nie interesować, jak wydatkowane są te pieniądze. Skontrolowani wojewodowie udzielili w latach 2016-2018 samorządom w sumie prawie 597 mln zł dotacji celowych, których kwota systematycznie rosła: w 2016 r. było to niecałe 180 mln zł, rok później ponad 190 mln zł, a w 2018 r. kwota dotacji sięgała niemal 227 mln zł. Co ciekawe, kwoty dotacji celowej z budżetu państwa dla poszczególnych województw były bardzo zróżnicowane.
Różnice w kwotach dotacji wynikały m.in. stąd, że część wojewodów przy ich udzielaniu kierowała się kryterium liczby osób mających skierowania do środowiskowych domów samopomocy. W tych gminach kwota dotacji była stała, niezależna od rzeczywistej frekwencji i w konsekwencji często nadmiarowa. Nikt nie miał w tym interesu, by chociażby szybko uzupełniać niedobór pensjonariuszy, bo niezależnie od ilości pracy, tyle samo pieniędzy "się należało". Z kolei np. wojewoda lubuski i wojewoda warmińsko-mazurski brali pod uwagę rzeczywistą liczbę osób korzystających z usług ośrodków wsparcia. W ocenie Izby takie podejście odzwierciedlało faktyczne potrzeby i było bardziej uzasadnione ekonomicznie.
W ocenie NIK nieskuteczny był sprawowany przez wojewodów oraz organy gmin i powiatów nadzór nad procesem świadczenia usług przez środowiskowe domy samopomocy. Wojewoda łódzki w ogóle nie przeprowadzał kontroli kompleksowych w nadzorowanych ośrodkach, a czterech innych wojewodów (lubuski, małopolski, opolski i śląski) przeprowadzało je w ograniczonym zakresie. Żaden ze skontrolowanych samorządów - poza jednym - nie przeprowadzał w domach kontroli finansowych dotyczących wykorzystania przez domy z dotacji udzielonych na funkcjonowanie i rozwój infrastruktury. Natomiast kontrole merytoryczne rzetelnie realizowały tylko trzy samorządy, siedem w ogóle nie przeprowadzało takich kontroli, a w kolejnych siedmiu zrealizowano je, ale w niepełnym zakresie. Główną przyczyną takiej sytuacji mają być braki kadrowe.
Przypisy: