Leann Thibodeau z Florydy nie przypuszczała, że zwykła kąpiel w okolicach plaży Manasota Key nad Zatoką Meksykańską tak się dla niej skończy. Kobieta trafiła do szpitala po tym, jak weszła do wody z niewielką raną na stopie. Okazało się, że zaraziła się paciorkowcem, co doprowadziło do martwiczego zapalenia powięzi.
Kobieta podzieliła się swoją historią za pośrednictwem Facebooka, publikując przy tym zdjęcia zakażonej stopy. Przyznała, że miała ranę wielkości zaledwie główki od szpilki, która w dodatku już się goiła - pozostał po niej strup.
Trzy dni po feralnej kąpieli wokół rany pojawiła się opuchlizna i duży obrzęk. W dodatku kobieta zaczęła mieć problemy z chodzeniem. W końcu trafiła do szpitala.
Zdiagnozowano u mnie martwicze zapalenie powięzi
- napisała na Facebooku Thibodeau.
Kobieta przeszła operację. Podano jej również antybiotyki, które miały pomóc w wyleczeniu infekcji.
Martwicze zapalenie powięzi zaczyna się bardzo niewinnie, ale jest bardzo groźne. Wystarczy tylko delikatne otarcie czy skaleczenie. Niestety, taka, wydawałoby się, "błahostka" może prowadzić nawet do amputacji. Jest to bardzo ciężkie, ostre zakażenie skóry. Błyskawicznie rozprzestrzenia się i w krótkim czasie może skończyć się rozległą martwicą skóry, tkanki podskórnej i przedziałów powięziowych, czyli błon chroniących mięśnie, ścięgna, więzadła. W skrajnych sytuacjach może dojść nawet do wstrząsu toksycznego. Najczęściej jednak skutkuje zapaleniem naczyń, zakrzepicą, a w konsekwencji niedokrwieniem tkanek i ich martwicą.
Więcej na temat martwiczego zapalenia powięzi: