Szacuje się, że nasiona konopi siewnej od około 5000 lat były obecne w diecie mieszkańców Europy i Azji. Obecnie - w dobie poszukiwania wartościowych dla zdrowia produktów spożywczych - znów „wróciły do gry”. Pozyskiwane są z roślin, w których zawartość substancji psychoaktywnych - przede wszystkim THC - jest śladowa (zgodnie ze standardami UE powinna być niższa niż 0,2%).
Nasiona te to zwykle odpad w produkcji konopi uprawianych dla włókna. Dostępne są w postaci niełuskanej (przeznaczanej zazwyczaj na paszę dla ryb i ptaków), a także łuskanej, którą najczęściej spożywają ludzie. Można dodawać je do past, sałatek, koktajli, a także domowego pieczywa.
Nasiona konopi polecane są przede wszystkim jako bogate źródło pełnowartościowego białka. W 100 g kryje się około 35 g protein, w tym wszystkie niezbędne aminokwasy. Przydadzą się zatem tym osobom, które nie spożywają mięsa oraz nabiału. Pełne są także niezbędnych w naszej diecie nienasyconych kwasów tłuszczowych, które stanowią około 80-90% całkowitej zawartości tłuszczów obecnych w nasionkach.
Przy tym kryją one w sobie bogactwo minerałów. Czego w nich szukać? Przede wszystkim sporych ilości: manganu - odpowiedzialnego za aktywację wielu enzymów, niezbędnych m.in. do przyswajania witamin, a także magnezu, który zadba o poprawne działanie układu nerwowego i dobre samopoczucie. Nie brak w nich również fosforu (który wraz z wapniem stanowi budulec naszych kości), niezbędnego do produkcji i pracy czerwonych krwinek żelaza oraz cynku - strażnika urody i odporności. Spośród witamin, w konopnych nasionkach najwięcej jest tych, dbających o prawidłową pracę układu nerwowego, a więc witamin z grupy B (zwłaszcza B1, B3 i B5) oraz witaminy E, zwanej „witaminą młodości”.
Pomimo, że nasiona konopi są pełne zalet, warto pamiętać i o tym, iż - tak, jak inne nasionka - są bardzo kaloryczne. W zaledwie jednej ich łyżce (czyli mniej więcej 10 gramach) kryje się około 50 kalorii, a zatem tyle, ile w sporej gruszce.
Czytaj również:
Mikroelementy bez których nie da się żyć
W sprzedaży, oprócz nasion konopii, dostępne są również pozyskana z nich mąka, mleko konopne (dobry zamiennik dla mleka sojowego), a także popularny niegdyś olej konopny.
Tłuszcz pozyskiwany z nasion konopii metodą tłoczenia na zimno i - tak jak nasiona -bogaty jest w nienasycone kwasy tłuszczowe. Spośród nich najwięcej w nim kwasu linolowego z grupy omega-6 (około 50-60%).
Olej ten nadaje się do jedzenia, trzeba jednak pamiętać, aby go nie podgrzewać, ponieważ nie jest odporny na działanie wysokich temperatur i traci wtedy swoje właściwości. Przede wszystkim jest jednak doskonałym naturalnym kosmetykiem. Sprawdzi się jako serum do pielęgnacji skóry wrażliwej i skorej do podrażnień, ponieważ pomoże zmniejszyć jej napięcie i świąd. Nada się jednak i do cery skłonnej do przetłuszczania się oraz trądzikowej. Dzięki zawartości kwasu linolowego wspiera bowiem redukcję niedoskonałości, a także ma działanie przeciwzapalne. Warto go mieszać z kwasem hialuronowym, dbającym m.in. o odpowiednie nawilżenie skóry (czytaj również: Kwas hialuronowy - ściema czy rewelacja?). Co ważne - bardzo rzadko uczula. Oczywiście, jeśli łatwo u Ciebie o reakcje alergiczne, powinieneś wypróbować go na niewielkim fragmencie skóry, a na większe partie ciała nakładać dopiero po 24 godzinach od tej próby.
Konopny olej nie jest może najtańszy (za 250 ml zapłacimy około 30-40 złotych), ale za to bardzo wydajny. Do nawilżenia twarzy wystarczy zaledwie kilka kropelek - tyle, żeby na skórze nie pozostała tłusta warstwa. Ze względu na to, że łatwo jełczeje, po otwarciu najlepiej przechowywać go w lodówce i zużyć w ciągu 6 miesięcy.
Czytaj również:
Mleka roślinne - dobra alternatywa dla mleka krowiego?
Oleje i tłuszcze roślinne - naturalne kosmetyki do zadań specjalnych
Najpopularniejsze oleje - co w sobie mają i kiedy warto po nie sięgać?